"Veraikon" z kościoła św. Marii Magdaleny we Wrocławiu, ok. 1400, tempera i złoto płatkowe na drewnie, 44,7 x 32,2 cm, wł. Muzeum Narodowe w Warszawie, fot. MNW
Określenie Veraicon (Veraikon) odnosi się do typu średniowiecznych przedstawień ukazujących oblicze Chrystusa. Nawiązują one do pierwowzoru zaliczanego do tzw. achiropitów (gr. acheiropoietoi) - wizerunków Boga "nie uczynionych ludzką ręką".
Wedle legendy ukształtowanej na przełomie późnego antyku i średniowiecza, wizerunek ukazujący twarz Zbawiciela powstał w cudowny sposób. Otóż władca Edessy - król Abgar, złożony niemocą, słysząc o cudach czynionych przez Jezusa, posłał do niego misję, celem sprowadzenia cudotwórcy do siebie. Chrystus nie przyjął zaproszenia, lecz przyłożywszy do swej twarzy chustę, sprawił, iż odbiło się na niej jego oblicze. Wraz z listem odesłał swój wizerunek monarsze, który ujrzawszy go, ozdrowiał. Za sprawą tego cudu chusta stała się główną relikwią Edessy i zarazem palladium miasta - dzięki niej (wystawionej w niszy bramy miejskiej), w 544 roku udało się odeprzeć wrogie oblężenie.
Szybko zaczął narastać kult wizerunku "świętego oblicza", czyli mandylionu (gr. mandilion), który w 944 roku na polecenie bizantyjskiego cesarza przeniesiono do Konstantynopola. Tam stał się on jedną z najbardziej czczonych relikwii, naśladowaną w formie malarskich, rzeźbionych lub złotniczych ikon.
Na początku XIII wieku mandylion mieli zrabować łacińscy krzyżowcy. Zgodnie z jedną tradycją "święte oblicze" przewieziono do Rzymu, gdzie do 1870 roku czczone było w prywatnej kaplicy papieży San Silvestro in Capite w kompleksie pałacu na Lateranie, a obecnie znajduje się w zakrystii watykańskiej bazyliki św. Piotra. Wedle innych przekazów mandylion znajduje się w kościele San Barteolomeo degli Armeni w Genui. Oprócz tego, do posiadania "prawdziwego" wizerunku roszczą sobie prawa inne świątynie we Włoszech i poza nimi.
Oprócz wschodniej tradycji powstania "świętego oblicza", istnieje też nieco młodsza - zachodnia. Wedle starszych jej wariantów znana z Ewangelii "kobieta cierpiąca na krwotok", którą uzdrowił z tej przypadłości Chrystus, miała na imię Berenika. Po ozdrowieniu zapragnęła ona posiadać wizerunek cudotwórcy i namalowała jego oblicze na chuście. Obraz Mesjasza sam okazał się zdolny do czynienia cudów, bowiem dzięki niemu Berenice udało się w Rzymie uleczyć z choroby cesarza Tyberiusza.
W późniejszych wersjach legendy powstanie prawdziwego "świętego oblicza" Chrystusa nabiera charakteru nadprzyrodzonego: sam Zbawiciel, osuszając swój pot, pozostawia wizerunek na chuście uzdrowionej niewiasty, której imię coraz częściej przybierało formę Weronika. Jego łacińskie brzmienie Veronica wyjaśniano etymologicznie jako vera icon, tj. "prawdziwy obraz".
W późnym średniowieczu treść legendy uległa znamiennemu uzupełnieniu. Pod wpływem rozwijającego się kultu pasyjnego, epizod cudownego odbicia oblicza Chrystusa przesunięto na czas Drogi Krzyżowej. Tym razem wizerunek Boga zapisany został krwawym potem cierpienia. Również i ta relikwia miała dotrzeć do Rzymu, gdzie czczona była m.in. jako sudarium. Ślady jej kultu odnajdujemy tam w VIII wieku, ale zintensyfikował się on dopiero na przełomie XII i XIII stulecia. Wydatną rolę przy jego rozpropagowaniu odegrał zwyczaj okazywania publicznie "Veraikonu" począwszy od roku jubileuszowego 1300.
W 1527 roku w czasie słynnego Sacco di Roma (zdobycia i złupienia przez wojska cesarza Karola V) szacowna relikwia miała wpaść w ręce żołnierzy cesarskiej armii. Niewykluczone, iż uległa wtedy zniszczeniu, niemniej jednak od końca XVI wieku nadal uważano, że znajduje się w zasobach skarbca watykańskiego. Jej rzekomy oryginał złożono w jednym z filarów nowożytnej bazyliki św. Piotra, gdzie czczona jest na równi z m.in. partykułą krzyża, na którym umęczono Chrystusa, oraz świętą włócznią, którą Longinus miał otworzyć bok Zbawiciela.
Choć od czasów potrydenckich kult "świętego oblicza" wyraźnie osłabł, to jednak w późnym średniowieczu należał do jednego z najbardziej rozpowszechnionych w kościele łacińskim. Jego odbiciem w sztuce były niezliczone kopie - rzeźbione, tkane, złotnicze, a przede wszystkim malowane. Choć nader często ukazywano moment cudownego powstania relikwii lub św. Weronikę z "Veraikonem" jako atrybutem, to najczęściej odnaleźć możemy w sztuce samodzielne wyobrażenie "świętego oblicza". Jak się wydaje, popularyzowano je już w Rzymie, gdzie działali malarze specjalizujący się w "weronikach" - pictores veronicarum. Wytworzone przez nich kopie, wywożone przez pielgrzymów różnych stanów w najdalsze zakątki łacińskiej Europy, spopularyzowały kult "świętego oblicza" a zarazem zunifikowały sposób jego wyobrażania.
Wiadomo, że jedną z takich replik "Veraikonu" przywiózł z Rzymu cesarz Karol IV Luksemburski (zm. 1378) i złożył w skarbcu katedry w Pradze. Dzieło to z kolei zaczęto naśladować, o czym mówią do dziś licznie zachowane malowidła z terytorium dawnego Królestwa Czech, zwłaszcza powstałe za rządów Luksemburgów. Zalicza się do nich "Veraikon" w zbiorach warszawskich, do których dostał się z Wrocławia.
Ma on formę prostokątnej drewnianej tablicy, malowanej temperą i szczodrze pokrytej złotem płatkowym. Od złotego tła (pozłocono również ramę obrazu) odcina się ciemne oblicze Zbawiciela. Jego regularny owal okalają włosy rozdzielone na dwa długie, opadające prosto pasma, oraz zarost spiczastej, nie rozdwojonej dołem brody. Na zaróżowionej karnacji subtelnie wymodelowano wysoko wysklepione łuki brwiowe oraz długi i prosty nos. Wyraźnie odznaczają się tylko karminowo czerwone usta, a zwłaszcza szeroko rozstawione i otwarte oczy o brązowych źrenicach. Chrystus wpatruje się nimi w przestrzeń poza obrazem, jakby szukając kontaktu z odbiorcą. Świętość wizerunku podkreślają radialnie otaczające go, drobno punktowane w tle promienie (tą samą techniką wykonano wić roślinną zdobiącą ramę).
Warszawski wariant "Veraikonu" zdradza ścisłe związki z grupą wizerunków powstałą w Czechach około 1400 roku. Na czeską genezę dzieła wskazuje też typ fizjonomiczny Chrystusa. Nie sposób jednak dziś z całą pewnością stwierdzić, czy dzieło jest importem, np. z Pragi, czy też powstało na Śląsku, wówczas zhołdowanym Koronie Czeskiej. Wprawdzie obraz pochodzi z wrocławskiego kościoła św. Marii Magdaleny, ale trafił tam jako dar dopiero w 1727 roku. Brak też jasności, czy warszawski Veraikon był, jak dziś, pojedynczą tablicą, czy też częścią środkową niedużej nastawy ołtarzowej (tryptyku).
Autor: Paweł Freus, kwiecień 2011
"Veraikon" z kościoła św. Marii Magdaleny we Wrocławiu
ok. 1400
tempera i złoto płatkowe na drewnie
wymiary: 44,7 x 32,2 cm
wł. Muzeum Narodowe w Warszawie