Artystkę interesował język wizualny, jakim posługują się fotografowie rzemieślnicy w Warszawie.
Antonina Gugała pracując nad "Fotografem Warszawskim" odwiedziła sto dwa punkty fotograficzne działające w Warszawie, a ostatecznie sfotografowała witryny ponad osiemdziesięciu zakładów. W każdym z nich zamówiła swoje portrety z przeznaczeniem do dyplomu uczelni. To szczególny rodzaj fotografii do dokumentów, w którym fotograf i model zachowują pewną swobodę twórczą – można się uśmiechać, ustawić półprofilem, różnie oświetlić twarz. W przeciwieństwie do tego typu fotografii, zdjęcia do dowodu, paszportu i wiz mają jasno określone reguły.
Podstawowym założeniem eksperymentu Gugały było całkowite przeniesienie odpowiedzialności za ostateczny kształt zdjęcia w ręce rzemieślników. Pozyskana w ten sposób kolekcja wizerunków autorki pozwala przyjrzeć się społeczno-kulturowym kodom obecnym w fotografii rzemieślniczej.
Artystkę zainspirowała rada pań z dziekanatu, które odmówiły przyjęcia jej zdjęcia do dyplomu, argumentując, że "przecież nie jest taka brzydka" i dodając, że fotograf skrzywdził ją zdjęciem, które im przyniosła. Gugała przyznała po czasie:
Text
Do każdego zakładu szłam w tej samej bluzce, bez makijażu. Zostawiałam fotografom wolną rękę. Nie sądziłam jednak, że zdjęcia będą aż tak różne.
W tekście towarzyszącym zdjęciom Gugała odniosła się do teorii Terence’a Wrighta, który podzielił sposoby odbioru fotografii na trzy kategorie: patrzenie "przez" zdjęcie, "na" zdjęcie oraz "za" zdjęcie. Podążając za ostatnią kategorią, fotografię można potraktować jako wskaźnik określonych reguł kulturowych. Zebrany przez Gugałę materiał umożliwia zbadanie roli fotografii rzemieślniczej w kształtowaniu estetyki codzienności.
Styl wyświetlania galerii
wyświetl slajdy