Kornel - lat 30, pan młody, ornitolog
Stavros - lat 54, ojciec pana młodego
Janis - lat 30, brat pana młodego, prawnik
Robal - lat 31, przyjaciel pana młodego, mikrobiolog
Tytus - lat 33, kelner
Tretyn - lat 29, copywriter
Fistach - lat 34, perkusista
AKT I
Rzecz dzieje się w pomieszczeniach przygotowanych na przyjęcie weselnych gości.
Wchodzi Tytus ze sztućcami. Kelner w zabawnym epizodzie najpierw upuszcza na podłogę łyżkę, a potem zaczyna do niej przemawiać jak do kobiety naśladując standardową męsko-damską kłótnię. Później, z miejsca przygotowanego dla orkiestry, bierze gitarę i zaczyna śpiewać romantyczną piosenkę, powoli "rozkręca się" w pozach rockmana. Za drzwiami słychać harmider. Do sali wpadają Stavros i Fistach, którzy ciągną pobitego Tretyna, za nimi wchodzi Robal.
Stavros, Fistach, Robal i Tretyn wyrywkowo opowiadają o zdarzeniu w kościele. Dziwią się, że nie ma pana młodego - Kornela, który podobno dostał w głowę paschałem. Robal chce opatrzyć Tretyna, ale nie pozwala na to Stavros, twierdząc, że Tretyn obraził jego rodzinę. Robal pyta się o drogę do ubikacji. Tytus próbuje mu wytłumaczyć, jak tam dojść - droga okazuje się bardzo skomplikowana. Robal wychodzi.
Stavros dziękuje Fistachowi, bo ten stanął w obronie pana młodego podczas burdy, która rozegrała się w kościele. Cały czas trwa też słowna przepychanka pomiędzy mężczyznami. Na przykład Stavros ciągle "czepia się" Tytusa. Ojciec pana młodego postanawia się napić, wzywa kelnera i każe mu nalać dla wszystkich wódkę. Wznosi toast:
"Na pohybel wszystkim zdradliwym sukom!... " W tym czasie do sali wchodzi Robal, a jego ręce i marynarka są całe w krwistoczerwonych plamach. Mówi, że w kranie była farba. Okazuje się, że trafił do schowka, gdzie brat szefa lokalu, który jest artystą, trzyma swoje instalacje. Robal trafił na "Kran Balladyny". Stavros wścieka się na kelnera, mówi mu m.in.:
"Zły dzień to miała twoja matka spotykając twojego ojca... Który zresztą najwyraźniej na ten jedyny moment zszedł z drzewa..." Okazuje się, że Tytus ojca nie znał. Kelner doskakuje do Stavrosa, wydaje się, że zaraz go pobije. Reszta siedzi spokojnie. Tretyn dopiero teraz wstaje z podłogi, otrzepuje się i zaczyna wykład na temat morderstw uzupełniony danymi statystycznymi, z którego wynika, że do zabójstw najczęściej dochodzi w wyniku kłótni. Potem Tretyn przedstawia się Tytusowi, Fistachowi i Robalowi. Stavros znowu się wścieka, jest nadal najbardziej agresywny, krzyczy o utraconym honorze swojego syna.
Rozlega się pukanie do drzwi, a potem walenie. Wchodzą Janis i Kornel z zabandażowaną głową i wenflonem wbitym w rękę. Janis podtrzymuje mu stojak z kroplówką. Stavros rozpromienia się na widok synów. Ale znowu dochodzi do kłótni, bo Kornel nagle zauważa Tretyna, który próbuje się tłumaczyć. Mówi, że Alicji nie zna osobiście, a wcześniej widział ją jedynie w telewizji. Kornel grozi mu kastracją, w końcu mdleje.
Kornel leży, a nogi wysoko podtrzymuje mu Robal. Tytus przynosi mu świeżą "miętkę". Mężczyźni naradzają się, co robić. Pada propozycja "dania Kornelowi w pysk". Tytus uderza go więc w twarz. Kornel, jeszcze w półomdleniu, dopomina się o jeszcze, nazywając Tytusa swoim kochaniem, prowadzi jednostronną erotyczną grę. Stavros jest przerażony. Wydaje się, że Kornel odzyskał w końcu przytomność, mężczyzna siada i rozpoczyna wykład z ornitologii, w którym padają m.in. słowa:
"Im wyższy jest poziom testosteronu we krwi koguta, tym większy i bardziej jaskrawy jest jego grzebień i korale." Powstaje ogólne zamieszanie, ostatecznie Kornel wszystkich obecnych oskarża o "bzykanie" swojej żony, a ojca, jak mówi, "zwalnia". Fistach kwituje sytuację:
"Ale masakra!...", zresztą te słowa będą padać z jego ust jeszcze nie raz. Przychodzi Janis cały ochlapany czerwoną farbą, a kiedy Kornel wspomina o żonie, Janis wyjaśnia mu, że do zawarcia małżeństwa w ogóle nie doszło.
Tytus karmi Kornela cukrem. Ten dochodzi do siebie i postanawia wszystkich przeprosić.
"Męska rzecz wkurwa dostać" - mówi na to Stavros. Kornel wznosi toast za zdrowie swoich gości. Tretyn postanawia się wytłumaczyć. Okazuje się, że podczas ceremonii w kościele Alicja powiedziała, że kocha właśnie Tretyna i zaczęła go namiętnie całować. Teraz on, na dowód swojej niewinności, wyciąga dyktafon, w którym jest kaseta z nagraniem ślubu. Tretyn znalazł się na ceremonii wysłany przez pismo "Viva", które było zainteresowane ślubem popularnej piosenkarki. Wkrótce z rozmowy wynika, że Tretyn ma żonę i ośmiomiesięczną córeczkę, pokazuje ich zdjęcia. Tretyn i Janis zaczynają roztkliwiać się nad swoimi dziećmi, bo Janis ma z kolei synka. Mężczyźni nadal suto sobie polewają i postanawiają odsłuchać kasetę. Ale pojawia się kolejny problem, kto ma to zrobić? Każdy jest stroną w sporze. Wybór pada na Tytusa. Tytus słucha niewyraźnych głosów, a inni komentują: "suka", "pieprzona ździra". Pojawia się też motyw Grecji, w której jak sądzi np. Tytus, niemal każdy robił "to" z każdym. Stavros znowu się irytuje, bo przecież sam jest Grekiem. Na taśmie jest zapis ze słowami panny młodej, która stwierdziła, że jej serce należy do innego, a nie do Sebastiana Tretyna - to ma być dowód niewinności Tretyna. Ostatecznie Fistach, który jak się okazuje, jest muzykiem grającym z Alicją zdradza, że cały ten ślub był mistyfikacją. Alicja zrobiła to, aby znowu znaleźć się na pierwszych stronach gazet. Ceremonia w kościele była elementem akcji promującej jej nową płytę. Kornela wybrała dlatego, że także stał się niedawno, na krótko, sławny i nawet zaproszono go do "tokszołu". W tym miejscu rozmowy Tytus proponuje, aby każdy swoją wersję szczegółowo streścił.
"Punkt po punkcie i rozłożymy sukę na części..." - wtrąca Stavros. Kornel mówi, że stał się sławny przez przypadek. Dostał naukowe stypendium w Australii, z którego wcale nie skorzystał, ale szczęśliwym zbiegiem okoliczności udało mu się wracać rządowym samolotem z Millerem. Premier przez całą drogę głowił się, co powiedzieć dziennikarzom na lotnisku i kiedy wysiedli, zaczął opowiadać o sukcesach polskiej nauki kierując uwagę wszystkich na Kornela. A Kornel, na fali sławy, po poznaniu Alicji, dał sobie nawet zrobić z nią sesję fotograficzną w kolorowym piśmie. W końcu Fistach ujawnia jeszcze, że słowa, które padły z ust Alicji w kościele, to tytuły nagranej już piosenki oraz płyty piosenkarki. Kornel wrzeszczy:
"Zabiję!... Zabiję!..."AKT II
Wszyscy siedzą w milczeniu i jedzą barszcz. Robal ma zabandażowaną głowę. Okazuje się, że tak "załatwił" go Kornel, który musiał odreagować, a właśnie Robal był najbliżej. Do Janisa dzwoni żona. Janis słodko z nią rozmawia wypytując o dziecko. W tym samym czasie gestami zachęca innych, aby głośniej rozmawiali, potem prosi ich, żeby zaczęli grać. Mężczyźni ruszają do instrumentów, rozbrzmiewa muzyka. Janis udaje przed żoną, że wszystko jest w porządku, a wesele trwa w najlepsze. Na pytania kolegów, Janis odpowiada, że nie wie, dlaczego tak postąpił, po prostu spanikował. Stavros stwierdza, że Janis boi się żony, a Kornel dodaje, że to furiatka. Janis broni żony. Tytus zdobywa się natomiast na konstatację:
"Wszystkie one to kurwy". Janis i inni wściekają się oraz szukają wyjątków. Dochodzą do wniosku, że ich żony i matki kurwami nie są. Tretyn, do spraw kobiet, próbuje podejść naukowo, wykładając o kobiecym promiskuityzmie. Wykład przebiega jednak dwutorowo, bo często wtrąca się Tytus, który z kolei opisuje zjawisko własnymi słowami, mówiąc m.in.:
"...tak się na nią patrzę, że ona już wie... już to czuje... już jej się tam landryna wilży....". Stavros podchodzi do wywodów Tytusa z ogromnym entuzjazmem. Nie podoba się to z kolei ani Kornelowi ani Janisowi, bo w końcu rzecz może dotyczyć ich matek. Kornel i Janis nie są bliźniakami. Ich matki zaszły z nimi w ciążę w tym samym czasie, tatuś był jeden - Stavros. Matka Kornela porzuciła Stavrosa, a matka Janisa kazała mu się ze sobą ożenić. Janis zaczyna wyrzucać ojcu stosunek do matki. Mówi, że był szczęśliwy, kiedy ona w końcu zdecydowała się ojca porzucić. Janis miał wtedy 18 lat. W tym samym wieku Kornel dopiero poznał swojego ojca. W rozmowie mężczyźni podnoszą też kwestię umiejętności zwracania się do kobiet. Stavros proponuje "zabawę", aby sprawdzić, jak to robi Janis. Obaj odgrywają rozmowę po udanej nocy. Stavros jest kobietą, która postanawia opuścić swojego partnera, w tym przypadku Janisa. Ojciec doprowadza syna do płaczu i wychodzi. Podczas sceny inni stają po stronie Janisa, z przejęciem próbują mu pomóc. Konkluzja jest jedna:
"Kurwa, co to za suki są..." - mówi Fistach. Kolejny problem, to płacenie za seks. Tytus upiera się, że on nie płaci. Ale Tretyn przekonuje go, że jest w błędzie. W tym czasie, Fistach, jakby obudzony i pod wrażeniem odegranej sceny, ze wzruszeniem zaczyna wspominać swój nieudany związek. Był wtedy muzykiem związanym z rockiem chrześcijańskim. W Pile poznał dziewczynę z Oazy, ale obiecał sobie, że "to" nastąpi dopiero po ślubie. "Wstrzymywał się", jeździł do niej bez przerwy, kupował prezenty, a w koncu ona go zostawiła. Potem dowiedział się, że miał ją, kto chciał. Wspomina także epizod z dziennikarką z "Urody", która spotkała się z nim, aby przeprowadzić wywiad. Fistach był już po rozstaniu i wyładował się na dziennikarce, której przedstawił ultimatum - wywiad i seks albo nic. Zgodziła się. Tretyn tymczasem napomyka, że jego żona pracowała kiedyś w "Urodzie" i mogłaby ją znać.
Do sali wraca Stavros. Wszyscy są jeszcze pod ogromnym wrażeniem opowieści Fistacha. Tymczasem Robal, kontynuując niezmienny temat, przytacza biologiczny punkt widzenia dotyczący rozmnażania i współistnienia płci opierając się na przykładach małp i pleśni. Stavros zgłasza ostry sprzeciw wobec wywodów Robala, nie może się pogodzić z faktem, że decyduje za niego... testosteron. Do wykładu dołącza się także Kornel, podając kolejne zwierzęce przykłady. W ten sposób, razem z Robalem, uświadamia tatę i innych obecnych. Stavros jest wstrząśnięty. Z wywodów wypływa wniosek, że gdyby nie kobiety, mężczyźni nie byliby agresywni. I tak mężczyźni muszą stanąć na stanowisku, że wszystko "kręci się" wokół znienawidzonej płci im przeciwnej. Tretyn pyta jeszcze Fistacha o nazwisko dziennikarki z "Urody", którą mogłaby znać jego żona. Fistach mówi mu o tym na ucho.
Na scenie znajdują się tylko Robal, Kornel i Tytus, który porządkuje bałagan na stole. Okazuje się, że przed chwilą Fistach rzeczywiście doznał, wykrakanej przez siebie "masakry" ze strony Tretyna. Smutny Robal przyznaje się Kornelowi, że nie wychodzi mu z kobietami. Był co prawda w związku z magister Śląską, największą laską na wydziale (Kornel jest tym niepomiernie zdziwiony), ale nie był tym jedynym, a ona i tak w końcu od niego odeszła. Tytus też zaczyna wylewać swoje żale. Poznał dziewczynę, która właśnie się rozstawała. Zacieśnili znajomość, ona wróciła do swojego faceta, ale jednocześnie nadal umawiała się z kelnerem. W końcu tamten facet ją zostawił. Teraz jest z Tytusem w ciąży. Robal prosi, aby Tytus nauczył go, jak rozmawiać z kobietami. Rozmowa ma być prymitywna i brutalna - poucza podczas lekcji Tytus.
Wpada Stavros, mówi, że Fistach spiera właśnie krew z marynarki, a Tretyn pobiegł do domu do żony, Janis podążył za nim. Stavros dziwi się, bo przecież żona Trytona, kiedy spotykała się z Fistachem, nawet jeszcze obecnego męża nie znała. Tytus konkluduje:
"(...) Chłop jest zazdrosny o wszystko! O to co teraz, i o to co przedtem! O to drugie nawet bardziej, bo nie może tego nijak kontrolować." Stavros przyznaje mu rację. Wchodzi Fistach, ma prawdopodobnie złamany nos. Koledzy od razu proponują mu najpierw wódkę, a potem cukier. Nos Fistacha staje się pretekstem do rozważań nad znaczeniem urody w stosunkach damsko-męskich. Kornel i Robal patrzą na zagadnienie z perspektywy świata zwierzęcego, np. zachowania pawi. Wkrótce rozmowa zaczyna dotyczyć ich postępowania. Każdy mówi, jaki ma silnik w samochodzie, mężczyźni wykładają też na stół komórki. Wnioski nasuwają się same. Stavros na potwierdzenie tej teorii przytacza jeszcze swoją opowieść. Był w ekipie filmowej razem z Olbrychskim. Pojechali na zdjęcia w okolice Wrocławia, do Brzegu Dolnego. A ponieważ był najlepiej z ekipy "odpicowany" najpiękniejsza dziewczyna z miasteczka zwróciła uwagę właśnie na niego. I tu wyjaśnia się zagadka ojca Tytusa. Matka nigdy nie chciała mu powiedzieć, kto jest jego tatą, wujek mówił mu jedynie o filmowcach, którzy przyjechali do miasteczka.
Wchodzą pijani Janis i Tretyn. Kornel wyjawia Janisowi, że kelner jest ich bratem. Tretyn jeszcze nie ochłonął, znowu "startuje" do Fistacha. A ponieważ w wyzwiskach pada sformułowanie dotyczące "skopania jaj", wszyscy zaczynają rozważać kolejną istotną kwestię dotyczącą znaczenia wielkości jąder. Robal oczywiście patrzy na rzecz biologicznie. Pijany Tretyn zarządza pojedynek na jądra. Wszyscy zdejmują spodnie.
Przegrywa Tytus. Stavros, po ojcowsku, go pociesza, powołując się na wielką grecką kulturę - Sokratesa, Homera, Fidiasza.
"Tak trudno być mężczyzną, tatuś..." - wzdycha Tytus.
AKT III
Minęły trzy miesiące. Na scenie stoi Tretyn z kwiatami. Wchodzi Robal, też z kwiatami. Nalewają sobie wódki i wznoszą toast za pana młodego. Wpada Kornel z prezentem. Ma się odbyć ślub Tytusa, ale pana młodego ciągle nie ma. Za to przychodzą kolejni goście - teraz zjawiają się Janis i Stavros. Tretyn sądzi, że Tytus mógł się wystraszyć, bo w końcu statystyki dowodzą, że ojcami dziesięciu procent dzieci nie są mężowie. Potwierdzają to, naukowo, Robal i Kornel powołując się m.in. na przykład ptaka łuszczyka. Z rozmowy wynikają jeszcze dwie ważne kwestie. Okazuje się, że to Robal, który jest teraz o wiele bardziej pewny siebie, ma największe jaja i że Tretyn wszystko już sobie z żoną wyjaśnił. Natomiast wobec bezsprzecznego faktu istnienia dużej liczby bękartów, Robal z entuzjazmem oświadcza, że należy jak najwięcej kopulować w akcie samoobrony przed samicami. Wobec takiego obrotu spraw Stavros staje w obronie czystej miłości, jako rodzaju chemii. Tutaj, dwaj biolodzy znowu prostują Stavrosa, mówiąc, że miłość można sprowadzić do związku chemicznego fenyloetyloaminy. Tretyn z kolei przytacza badania, z których wynika, że siedemdziesiąt procent mężatek zdradza. Stavros jest wstrząśnięty. Wchodzą Tytus i Fistach, który jest świadkiem. Wkrótce okazuje się, że Stavros związał się teraz z matką Tytusa. Jest szczęśliwy i rozprawia o miłości, jednocześnie pocieszając syna, który obawia się, że po ślubie nie będzie miejsca na panienki. Stavros absolutnie nie godzi się na takie stwierdzenie, przeciwnie, mówi, że dopiero po ślubie zaczyna się prawdziwe życie mężczyzny, także "na boku".
Przed wyjściem do kościoła Stavros chce jeszcze specjalnie dla Tytuska zaśpiewać. Wszyscy zasiadają do instrumentów, ojciec i Kornel biorą mikrofony i śpiewają
"Niebo z moich stron".
Kurtyna
Monika Mokrzycka-Pokora marzec 2006 | |