Reżyser z Warszawy przyjeżdża do prowincjonalnego teatru z zamiarem wystawienia "Wyzwolenia" Stanisława Wyspiańskiego. W głównej roli obsadza Krzysztofa, najzdolniejszego aktora w zespole.
Krzysztof bardzo poważnie traktuje swoje zadanie, jest pełen pomysłów. Zblazowany reżyser-karierowicz studzi jego zapał, stylizując sztukę "na awangardę", fałszując w ten sposób ideową wymowę utworu. Krzysztof buntuje się, nie ma jednak wpływu na kształt przedstawienia. Jego żona, Anna, aktorka w teatrze lalkowym, również nie znajduje satysfakcji w wykonywanej pracy. Dwoje sfrustrowanych ludzi nie może się ze sobą porozumieć. Po premierze wszyscy są zadowoleni, jedynie Krzysztof czuje, że nie przekazał publiczności niczego ważnego od siebie. Po licznych nieporozumieniach Anka odchodzi od męża. Krzysztof zaczyna pić. Po pijanemu oświadcza dyrektorowi, że nie będzie już grał Konrada w Wyzwoleniu i skreśla swoje nazwisko z afisza. Nieszczęśliwy i załamany odwiedza Ankę w jej teatrze. Dochodzi do pojednania; oboje jednak nie mają nadziei na lepszą przyszłość.
"Rzecz idzie o interpretację tekstu klasycznej sztuki z wielkiego repertuaru narodowego, a w istocie o obronę podstawowych, autentycznych wartości. Krzysztof domaga się dyskusji, aby prawdziwe znaczenie wystawianej sztuki wyłuskać z kamuflażu słów i przymierzyć do aktualności: 'Musimy wiedzieć, co chcemy powiedzieć, po co to chcemy zrobić i dla kogo... musimy sobie odpowiedzieć na podstawowe pytanie: o czym to ma być, no, przecież to coś znaczy, że robimy to tu i teraz... Sztuka nazywa się 'Wyzwolenie'... w naszym spektaklu od czego to ma być wyzwolenie?' Pytania Krzysztofa padają w próżnię, nikt nie ma czasu, każdy ma jakieś ważniejsze sprawy niż doszukiwanie się sensu w mglistych aluzjach Wielkiego Autora (...)"
Reżyser nie ma wątpliwości: 'proponuję to wykreślić od drugiego wersu do końca...'. Krzysztof podejmuje ostatnią próbę walki o wierność prawdzie, idzie na skargę do dyrektora: 'Przecież tego nie można skreślić: ojczyzna, los człowieka, wolność... Warchoły - to wy, wy hołota... jak może być 'Wyzwolenie' bez sprawy Polski?' I w rozmowach z żoną: '...trzeba naprawdę chcieć - musimy coś zrobić, co by od nas zależało...' Krzysztof obija się jednak tylko o szklane ściany obojętności, bezmyślności, bezwładu, marazmu, ogólnego niechcenia, niezrozumienia (...)" (Barbara Mruklik, "Kino", 1979)
"(...) Nie wiem, na ile mi to wyszło, ale w 'Aktorach prowincjonalnych' mniej mi chodziło o ukazanie mechanizmu manipulacji, a bardziej o przedstawienie właśnie ludzkiego losu, w całym jego uwikłaniu i splątaniu. To znaczy starałam się bardziej wydobyć aspekt egzystencjalny niż publicystyczny. Nie chciałam filmu z tezą, a z takim zarzutem czasem się spotykałam." (Agnieszka Holland, "Kultura" 1979)
- Aktorzy prowincjonalni. Reżyseria: Agnieszka Holland, scenariusz: Agnieszka Holland, Witold Zatorski, zdjęcia: Jacek Petrycki, muzyka: Andrzej Zarycki, scenografia: Bogdan Soelle. Występują: Tadeusz Huk (Krzysztof), Halina Łabonarska (Anna), Jan Ciecierski (Burski), Sława Kwaśniewska (Malina), Kazimiera Nogajówna (Hanka), Stefan Burczyk (Andrzej), Jerzy Łapiński-Gaździński (Darek), Bronisław Kassowski (stary aktor), Stanisław Michalski (Antczak), Andrzej Buszewicz (Bielski), Tomasz Zygadło (reżyser), Jerzy Kryszak (cynik), Jerzy Wasiuczyński (dyrektor), Adam Ferency (Adaś), Iwona Biernacka (asystentka). Produkcja: Zespół Filmowy X, Łódź 1978. Kolor, 35 mm, 2966 mm.
Nagrody:
- Nagroda aktorska dla Haliny Łabonarskiej na 6. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdańsku, 1979;
- Grand Prix "Wielki Jantar" na 7. Koszalińskich Spotkaniach Filmowych "Młodzi i Film" w Koszalinie, 1979;
- Nagroda FIPRESCI w ramach Tygodnia Krytyki na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Cannes, 1980.
Styl wyświetlania galerii
wyświetl slajdy