Karol Gruszka - dziennikarz oraz producent portalu Silesion.pl, fan nowych mediów oraz technologii. W swojej pracy stara się pokazać, że nowe media to nie zagrożenie, ale szansa dla tradycyjnego dziennikarstwa. Za swoje prace (wraz z Marią Zawałą) otrzymał nagrody w ogólnopolskich konkursach: ArtFront 2015 za dokument interaktywny "Pokłady pamięci" oraz wyróżnienie w Ogólnopolskim konkursie im Krystyny Bochenek za reportaż interaktywny "Śląsk za szybami". W 2014 roku wraz z Marią Zawałą w imieniu redakcji "Dziennika Zachodniego" odebrał nagrodę Grand Press Digital, wręczoną redakcji m.in. za interaktywne reportaże. Jest częstym prelegentem wielu konferencji medialnych m.in. Lviv Media Forum, Digital Jorunalism Days, StoryCode Warsaw.
Anna Desponds: W 2012 roku dziennik "The New York Times" umieścił w sieci interaktywny reportaż p.t. "Snow Fall: The Avalanche at Tunnel Creek". Była to jedna z pierwszych publikacji dziennikarskich, które łączyły różne media: teksty, filmy, animowane mapy. Na taki rodzaj materiałów do dziś mówi się "snowfall". Tworzysz polskie odpowiedniki. Na czym polega specyfika takich reportaży?
Karol Gruszka: Interaktywne, multimedialne materiały dziennikarskie powstają z myślą o użytkownikach internetu. Wykorzystujemy możliwości, które dają nam technologie cyfrowe. Łączymy ze sobą różne sposoby komunikacji, takie jak dźwięk, film, tekst, czy mapy, aby wzbogacić opowieść.
Dotychczas współtworzyłem np. "Pokłady pamięci" - dokument interaktywny o dawnej kopalni Gottwald, na miejscu której powstało Silesia City Center. We współpracy z centrum handlowym, które sfinansowało projekt, stworzyliśmy dziennikarski dokument historyczny. Zbiera wspomnienia o przestrzeni dawnej kopalni. Pierwsza część "Pokładów pamięci" poświęcona jest jej historii, druga – ludziom, czyli górnikom, a trzecia to impresje fotografów, którzy udokumentowali górnicze artefakty na terenie centrum. Widzowie reportażu mogą zadawać pytania naszym rozmówcom. Taka interakcja pozwala im poczuć bliskość z bohaterami.
Inny, wcześniejszy dokument, p.t. "Śląsk za szybami" opowiada o malarzu-amatorze Marku Idziaszku. Jest byłym górnikiem, który maluje na szkle. W swojej twórczości uwiecznia śląskie sceny. Na obrazie "Pacyfikacja kopalni Wujek" widać dziewięciu górników zastrzelonych przez ZOMO po wprowadzeniu stanu wojennego. W innej, również bardzo wymownej pracy, odmalował kopalnię po katastrofie. Idziaszek maluje też śląski krajobraz, uroczystości. Interaktywny dokument o jego twórczości jest jednocześnie portretem regionu. Dzięki specjalnej aplikacji widzowie mogę zanurzyć się w obrazy malarza i po nich "wędrować" dowiadując się więcej o opowiadanej historii. Za "Śląsk za szybami" dostaliśmy z Marią Zawałą wyróżnienie w konkursie dziennikarskim im. Krystyny Bochenek, a za "Pokłady pamięci" nagrodę specjalną w konkursie GrandFront.
Obecnie pracuję nad historią zmarłego już fotografa Krzysztofa Niesporka. Jego rodzina przez prawie sto lat prowadziła zakład fotograficzny, gdzie robiła zdjęcia paszportowe, ślubne. Krzysztof miał jeszcze jedną pasję, o której mało kto wiedział. Był fotoreporterem na Nikiszowcu. Uwieczniał życie mieszkańców, takich "prawdziwków", zakapiorów spod bram. I właśnie o tym między innymi będzie nasz reportaż, który opublikujemy pod koniec czerwca 2017.
Pracuję też na projektem VR-owym. Po założeniu gogli będzie można wcielić się w górnika, zjechać sztolnią, poczuć się, jakby się było pod ziemią, zobaczyć jak wygląda praca w kopalni. Obrazom panoramicznym w technologii 360 stopni towarzyszy dokumentalna narracja lektora.
Czy myślisz, że jest publiczność zainteresowana takimi nowymi formami? Odbiorcy chętnie sięgają po materiały, które wykraczają poza tradycyjne dziennikarstwo?
Wydaje mi się, że tak. Prace powstają z myślą o użytkownikach sieci. Wykorzystują wszystkie możliwe techniki opowiadania historii, jakie są dostępne w internecie. Widzem nie jest może masowy odbiorca, który przegląda "Pudelka", ale dość wybredny użytkownik, który jest ciekawy świata i chciałby go jak najlepiej poznać z każdej strony.
Takie interaktywne reportaże wymagają zaangażowania i skupienia. Jak sobie pomóc w tym doświadczeniu?
Zawsze, kiedy tworzę interaktywny dokument, poprzedzam go planszą z podpowiedzią, że warto go oglądać w ciszy i na dużym wyświetlaczu, a nie na komórce. Do takiego reportażu najlepiej podchodzić jak do dobrego filmu – powinno się usiąść przed monitorem i po prostu w niego zanurzyć. Ale zagadką pozostaje jak zmusić widza, żeby się skupił. Gdybym znał na nią odpowiedź, to miałbym w zasadzie przepis na sukces! Utrzymać uwagę widza z pewnością pomaga dobra i ciekawie opowiedziana historia, ale jest jeszcze mnóstwo innych nieprzewidzianych czynników, które wpływają na odbiór.
Jakie są inne wyzwania przy tworzeniu nielinearnych prac?
Szczerze mówiąc, jest ich dużo. Zgranie zespołu, wspólne spojrzenie na temat. Trudnością też na pewno jest czas. Przygotowanie takich dokumentów trwa długo.
Im więcej jest osób w zespole, tym szybciej można przygotować materiał, ale ostatnio słyszałem cytat który dobrze obrazuje zagadnienie: dwie kobiety nie doniosą ciąży w cztery i pół miesiąca. Wcześniej pracowałem w duecie z Marią Zawałą, często po godzinach. Teraz działamy w zespole sześcioosobowym. Trzeba liczyć, że przygotowanie dokumentu trwającego około godziny zajmuje trzy czy cztery miesiące.
Produkcja interaktywnych reportaży jest czasochłonna i wymagająca. Czy pozwalają redakcjom zarobić? Czy jest to odpowiedź na kryzys dziennikarstwa, również pod kątem finansowym?
Potrzebne jest do tego serce, bez pasji zarabianie jest w zasadzie niemożliwe. Trzeba umieć sprzedać swoje pomysły, zarażać nimi kolejne osoby, zaczarować ewentualnych mecenasów, którzy mogliby wesprzeć takie przedsięwzięcie. Wiem, że to się da zrobić, "Pokłady pamięci" w zasadzie powstały w ten sposób, projekt o Niesporku również.
Ale interaktywny reportaż absolutnie nie ratuje budżetu gazety. Myślę, że "Snowfall" nie miał na siebie zarobić, tylko wyznaczyć światowe trendy. Domyślam się, że "The New York Times" stracił na tej produkcji dużo pieniędzy, ale też ma ich dużo. Tworząc ten dokument gazeta wyznaczyła kierunek światowego dziennikarstwa. O projekcie było bardzo głośno, nawet teraz o nim rozmawiamy, a powstał w 2012 roku. Dziennik pokazał, że jest innowacyjną firmą, że wyrastając z tradycyjnego dziennikarstwa jest jednocześnie pionierem w nowych, niezbadanych dotychczas sferach. Z punktu widzenia pozycji na cyfrowym rynku, "The New York Times" przeprowadził to po prostu idealnie.
Do niedawna pracowałem w śląskim "Dzienniku Zachodnim", gazecie z siedemdziesięciodwuletnią tradycją prasową. Obserwowałem, jak dzięki naszej pracy i interaktywnym dokumentom, dziennik nagle zaczął być postrzegany w Polsce jako innowacyjna redakcja, która wyznacza trendy w dziennikarstwie cyfrowym. W czasach internetu jest to dla marki bezcenne.
W twoich pracach widać, że inspiruje cię Górny Śląsk, gdzie mieszkasz. Rozmawialiśmy też o materiałach "The New York Times". Co jeszcze jest dla ciebie punktem odniesienia w twojej pracy?
Dla mnie najciekawsze jest proste życie, zwykli ludzie. A co mnie inspiruje? Bardzo dużo rzeczy! Pamiętam taki interaktywny dokument "Journey To The End Of Coal".
W zasadzie jest też troszeczkę związany ze Śląskiem, chociaż rozgrywał się w Chinach, w prowincjach, w których dość prężnie działają kopalnie. Jest to jeden z pierwszych dokumentów interaktywnych, powstał w 2008 roku. W tej opowieści widz wciela się w dziennikarza, przyjeżdża do chińskiej prowincji by prowadzić śledztwo. Historia jest bardzo nielinearna.
Przedstawiciele "The New York Times" i twórca "Journey To The End Of Coal", Samuel Bollendorf, będą gośćmi konferencji Digital Cultures, którą 25-27 września 2017 organizuje Instytut Adama Mickiewicza.
Super! Będzie okazja, żeby porozmawiać!
BIO
Dziennikarz oraz producent portalu Silesion.pl, fan nowych mediów oraz technologii. W swojej pracy stara się pokazać, że nowe media to nie zagrożenie, ale szansa dla tradycyjnego dziennikarstwa. Za swoje prace wraz z Marią Zawałą otrzymał nagrody w ogólnopolskich konkursach. ArtFront 2015 za dokument interaktywny „Pokłady pamięci” oraz wyróżnienie w „Ogólnopolskim konkursie im Krystyny Bochenek” za reportaż interaktywny „Śląsk za szybami”. W 2014 roku wraz z Marią Zawałą w imieniu redakcji „Dziennika Zachodniego” odebrał nagrodę Grand Press Digital, wręczoną redakcji m.in. za interaktywne reportaże. Prelegent wielu konferencji medialnych m.in. Lviv Media Forum, Digital Jorunalism Days, StoryCode Warsaw.