JA: Czy dobrze zobaczył Sarmatów Franciszek Zabłocki w swoim "Sarmatyzmie"?
Czy dobrze zobaczył ich Jan Piotr Norblin w swoich "sejmikowych" grafikach?
Bo kiedy czytam spis postaci występujących w oświeceniowej komedii, zaczynam mieć wątpliwości:
Osoby.
Marek Guronos, dumny i kłótliwy szlachcic domator.
Ryksa, żona jego, w takiemże ułożeniu, nico trunkowa.
Aniela, ich córka, panna grzeczna mająca polor.
Agatka, służąca Anieli.
Jan Chrzciciel Żegota, taki kłótnik i pyszny jak Guronos.
Burzywoj, powinowaty przez żonę Guronosa, burda, zajazdowiec, lecz nie mężny….
Itd. Itp.
Akcja (delikatnie mówiąc, mało wyszukana) dzieje się na wsi. Młodzi mają się ku sobie, ale starsze pokolenie jest w stanie wojny wzajemnej sąsiedzkiej a powodem jej – absurdalne błahostki. Starsze pokolenie jest puste, pyszne, sięga do kielicha i nic nie chce wiedzieć o świecie, całe zagrzebane w mitologiach rodowych. Nie ma niczego do zaoferowania poza pozą, pychą i wzajemną agresją. Nie wygląda na to, by wyściubiało nos poza swoją parafię.
Różnią się od nich młodzi. Zakochani w sobie, ale jednak inni. Przetarci po świecie. Ktoś był w Lublinie, ktoś w Warszawie. Aniela ma "polor". Jest między postaciami też "szlachcic rozsądny, dawniej trybunalczyk". W powietrzu czuje się wymianę pokoleniową. Nadciąga coś nowego. Centrum tego nowego na pewno jest na zewnątrz, poza portretowaną w komedii ciasną przestrzenią.
ON: A co to znaczy "dobrze"? Dobrze dla ciebie czy dobrze dla kogoś innego?
JA: "Dobrze" w sensie prawdziwie, celnie, trafnie!
ON: Celnie dla tego, kto celuje czy trafia!? O tym mówisz? "Prawdziwie"? A co to takiego, "prawdziwie"?
JA: No, jak było naprawdę.
ON: Jak było, dla kogo? Jeden widzi tak, drugi inaczej. Na przykład chłop pańszczyźniany (niewolnik, bo to niewolnictwo było!) widzi ze swojej pańszczyźnianej perspektywy! Wyzysk, ciężka praca i przemoc. Żyd-Arendarz, jako swoje uczestniczenie może w przywileju, Król – jako masę wrzeszczącą i ciągle się czepiającą, na ręce patrzącą i brudną, tfu!, a może nawet śmierdzącą. A jeszcze inaczej ktoś z Rusi, ktoś z Małopolski, ktoś z Polesia. Przecież każdy będzie widział inaczej, będzie widział, "jak było"! A jeszcze potem te perspektywy historyczne różne: metodologie badawcze, podejścia naukowe, dostęp do źródeł, szacunek do nich (czytaj edycje "na czuja" z wieku XIX, porównaj je z czystością edytorską i rzetelnością naszych edytorów IBL-owskich, na przykład Adama Karpińskiego czy Janusza Gruchałę z Uniwersytetu Jagiellońskiego). Na czym się będziesz opierał?
JA: A może można to odwrócić? To znaczy pytać "co robi" z tym całym sarmackim dziedzictwem ktoś taki jak Zabłocki czy Norblin? I po co? Czemu ma służyć jego "opis" o ile to opisem można nazwać w ogóle, a nie karykaturą? Rozumiesz? I wtedy nie będziesz się nawet musiał martwić kwestią, "jak było naprawdę", bo mało kogo to z opisujących obchodzi, jak to było, bo to "jak było" to ja widzę swoimi oczyma? Widzę takie jakby sarmackie zjawy…
ON: Ale rozumiem, że to rozumowanie rozciągasz też na tak zwanych miłośników sarmacji? Na takiego na przykład Koehlera czy Jacka Kowalskiego? Oni to dopiero modelują to swoje "widzenie", jak glinę i upychają ową wyrobioną glinę w szpary nowoczesności! Ładna metafora, czyż nie?
JA: Nie przeczę. Może i ładna, ale to nie ma nic do rzeczy!
ON: Ma wiele do rzeczy! Bo mówiąc, dyskutując, spierając się o sarmatyzm, sarmację czy co tam, spieramy się wciąż o swoje o niej wyobrażenia, których to wyobrażeń potrzebujemy do łatania, zatykania szpar w swojej rzeczywistości nas otaczającej. Spieramy się wymachując fantomami, fantomowym ciałem króla wymachujemy albo raczej fantomowym ciałem jakiegoś sarmatyzmu: ciepłym, pulchnym w kontusz odzianym ciałem! Już czuję, jak się poci przy kominku w dworku szlacheckim na Podkarpaciu…
JA: Tak, tak właśnie jest, chyba.
ON: To po co to durne twoje pytanie, czy "dobrze" zobaczył Sarmatów Zabłocki? Dobrze, rozumiem, dla formacji oświeceniowej, ukazując bohaterów swojej komedii jako pieniaczy, zadufków, pijaków o parafiańsko sformatowanym horyzoncie postrzegania zjawisk! Masz gdzieś opis czysty?
JA: A jakby się tego podjąć? Na pewno go nie dostrzegę w "Sarmatyzmie": na pewno nie w grafikach Norblina, ale może w tych fragmentach pamiętników Kajetana Koźmiana, kiedy wspomina on swoje przerażenie polem elekcyjnym pełnym rozpijaczonego szlacheckiego motłochu. Przecież to są wspomnienia młodości, a zatem może szczere, może, jeśli zgodzimy się, że każdy mówi po coś, bo czegoś chce, coś chce zrobić tym swoim mówieniem, to może przecież jak się wspomina dawne czasy młode, to się je po prostu wspomina? I nic więcej się nie chce, poza "wspominaniem" sobie dawnych lat…
ON: To pozwól, że ci przypomnę pole elekcyjne opisane przez Paska, Jana Chryzostoma? Ten opis, którym tak się zachwycał Adam Mickiewicz. To samo miejsce, nieco inne czasy, ale przecież ten opis Paska to jakiś niekończący się zachwyt polem elekcyjnym, energią szlacheckiej masy, siłą, sprytem, mocą… Kto z nich ma rację? Pasek też – wygląda na to – niewiele chce. I on, i Koźmian wspominają dawne czasy, swej – trochę już jednak minionej - młodości. To właśnie znaczy, że się raczej nigdy nie dowiemy, jak było naprawdę. Bo może w ogóle nie było?
JA: Co "nie było", u diaska?
ON: Raczej "naprawdę" mam na myśli, nie "nie było". "Nie było" nie mam na myśli.
JA: Ty jakiś barokowy jesteś, dziwny taki.
ON: Być może: nie ma niczego takiego jak "naprawdę" i stąd całe nasze dzieje intelektualne są konstrukcją, zmaganiem się pewnym naszych stworzonych wedle potrzeb doraźnych pewnych konstrukcji intelektualnych. W przypadku sarmackości ta konstrukcja zaczęła być wznoszona zaraz już w Oświeceniu; "Sarmatyzmy" czy Norbliny to jest na to dowód i przecież też na usługach tej narracji działający "Monitor" – prasowa agenda kulturowej zmiany. Dla oświeceniowej wizji historii i antropologii oświeceniowej przecież "sarmatyzm" był ewidentnie czymś nie do przyjęcia, formacją kulturową, która ewidentnie winna być odrzucona, przekreślona czy przekroczona. Stąd oświeceniowa publicystyka tak zażarcie zwalcza tę epokę, wskazując na jej ciemne strony; wyolbrzymiając jedne zachowania (te, które określano jako negatywne), inne zaś pomijając (jeśli wiele im nie zarzucano). Tak rodzą się czarne legendy anarchizmu, prywaty, tak rodzi się straszak "liberum veto" i ta potworna wizja womitujących "posłów" w kościele podczas sejmiku… Tak to sobie "zobaczył" Norblin, albo tak kazała mu zobaczyć "polityka kulturalna" Stanisława Augusta Poniatowskiego i jego kamaryli. Tak to "widział" Zabłocki: wszyscy, którzy choćby chwilę bywali w Warszawie, przetarli się w lepszym świecie, nawet jeśli są śmieszni, to jednak sympatyczni. Nie jak te… sarmackie kukły, które winny straszyć bardziej niż rozśmieszać. "Sarmatyzm" nie ma w sobie jeszcze tej szczypty nostalgii, którą – ewidentnie po zabiegach takich pisarzy jak Henryk Rzewuski czy Adam Mickiewicz – Aleksander Fredro już swoją "Zemstę" jednak potrafił doprawić. A przecież "Zemsta" wygląda prawie jak ściąga z "Sarmatyzmu".
JA: Ale to trzeba było ową Polskę, nawet, kiepskawą i upchaną stworkami w kontuszach, utracić, by choć trochę w niej zasmakować. No i zaczyna się etap "cepeliady" sarmackiej, przebieranki kontuszowej, doklejania wąsów i popijania w "starym, dobrym stylu"… Polski teatr narodowy, albo raczej polski teatrzyk narodowy.
ON: No, teraz mówisz jak człowiek.
JA: Co nie znaczy, kolego, że utraciłem wiarę w to, że można jednak starać się podjąć wysiłek, by zobaczyć, jak było naprawdę, pod tą maską sceniczną wszak jest jakaś twarz!
ON: A ten znowu swoje! "Naprawdę"!!!!
JA: Tak. Naprawdę kończę na dzisiaj.
Instytut Adama Mickiewicza włączył się w obchody 230. rocznicy Konstytucji 3 maja organizując wystawę, która odbędzie się w Muzeum Narodowym – Pałacu Wielkich Książąt Litewskich w Wilnie. Znajdą się na niej wyjątkowe eksponaty, takie jak rękopis Ustawy Rządowej z 1791 czy obraz Jana Matejki „Konstytucja 3 maja” z 1871 roku. W Wilnie pokazane zostaną także portrety wybitnych uczestników Sejmu Czteroletniego i liczne dzieła sztuki związane z epoką stanisławowską.
Otwarcie wystawy planowane jest na 20 października 2021 roku w związku z przypadającą tego dnia rocznicą Zaręczenia Wzajemnego Obojga Narodów – uchwalonych przez Sejm Czteroletni szczegółowych przepisów wykonawczych do Konstytucji 3 maja dotyczących relacji między Koroną Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego. Wystawę przygotowaną we współpracy z Zamkiem Królewskim w Warszawie będzie można podziwiać w Wilnie do 16 stycznia 2022 roku.