Około północy Major wziął ze sobą na nocny patrol rotmistrza Cupałę. Nieopodal przy wyjeździe z mostu, w miejscu gdzie stał pawilon siłowni elektrycznej, znajdował się napis "Precz z juntą" pokryty białą plamą, na której sprayem namalowali krasnoludka. Potem, w nocy, przeszli po wale i na sąsiednim Biskupinie, w pobliżu pętli tramwajowej, umieścili kolejnego krasnoludka. Tak zaczęła się nowa epoka. Mobilizacja krasnali na murach okazała się niewystarczająca: "Masy ludowe nie poparły wystarczająco rewolucji krasnoludków […]. Była to klęska. Z artystycznego punktu widzenia krasnoludki były sukcesem, największą i najbardziej widoczną wystawą malarską stanu wojennego. Ale sztuka miała być tutaj zapalnikiem-detonatorem". Rozczarowany Major złożył w biurze paszportowym podanie o zgodę na wyjazd na Jamajkę… Nie otrzymał odpowiedzi.
[Waldemar Major Fydrych, "Żywoty Mężów Pomarańczowych", Warszawa 2010]
"Pomarańczowa Alternatywa" to było pismo wydawane na powielaczu podczas strajku okupacyjnego na Uniwersytecie Wrocławskim w 1981 r. Pismo – jak i cała PA – wywodziło się z ruchu hippisowskiego i przedstawiało tezy surrealizmu socjalistycznego. W duchu tegoż surrealizmu urządzano akcje PA. Pierwszą przeprowadzili Waldemar Fydrych i Wiesław Cupała. Otóż był stan wojenny, czyli wojnę normalną ogłoszono. Ale ta wojna była nienormalna, bo wtedy wszystko było nienormalne. Stąd czołgi i karabiny miała na tej wojnie tylko jedna strona. A druga? No cóż. Jeśli ktoś miał trochę farby i dużo odwagi, to mógł pod osłoną nocy napisać na murze "Precz z komuną". Milicja jeździła potem z kubłami białej farby i zamalowywała te napisy. Ale wtedy, następnej nocy, zjawili się Fydrych i Cupała, i na tych białych plamach milicjantów namalowali krasnoludki. Milicja zgłupiała (jeśli w ogóle jeszcze mogła zgłupieć), krasnoludek nie był bowiem hasłem antykomunistycznym. Zamalować go czy zostawić? Od 1982 r. krasnoludek w pomarańczowej czapeczce stał się symbolem PA, zaś Fydrych – kpiąc z obowiązującej w PRL dialektyki heglowskiej i marksistowskiej – wyjaśniał, że: pierwotny napis na murze wyrażał pewną Tezę, zamalowanie napisu – Antytezę, zaś krasnoludek na białej plamie stanowił Syntezę. A potem już poleciało. Krasnoludki, akcje i kpina, kpina, kpina. Inteligentna, najwyższej próby i dotkliwie bolesna dla wykpionych. Podczas akcji PA nie zgłaszano żadnych politycznych postulatów, a hasła były zawsze dowcipne, czasem złośliwe, surrealistyczne. Np. "Obywatelu, pomóż milicji, pobij się sam", "Nie ma wolności bez krasnoludków", "Vivat Sorbovit" itp.
[Stanisław Tym, "Pomarańczowa Alternatywa", "Polityka" 17/2008]
"Milicja w krainie czarów"
Wypracowana przez Pomarańczową Alternatywę metoda, charakter podejmowanych akcji sytuowały ją pomiędzy dwiema dominującymi w życiu publicznym siłami: środowiskiem Solidarności i rządem komunistycznym. Pomarańczowa Alternatywa, będąc połączeniem kontestacji i humoru, doskonale wpisywała się w nastroje nowej generacji Polaków i szybko zyskała rzesze zwolenników. Począwszy od 1988 roku akcje uliczne wykraczają już poza Wrocław i zaczynają obejmować kilka nowych ośrodków, między innymi Warszawę, Łódź, Lublin, Trójmiasto. Bardzo często w happeningach odwoływano się do uroczystości z oficjalnego kalendarza, parodiowano teatrum władzy. Obchodzono więc rocznicę rewolucji październikowej, Dzień Wojska Polskiego, Międzynarodowy Dzień Dziecka, inicjowano też własne święta – ku czci milicjanta czy tajniaka; na transparentach wypisywano absurdalne hasła: "Przyłączyć Afrykę do ZSRR", "Milicja w krainie czarów", "Pacyfiści do Pacyfiku".
[Natalia Żak w: "Pomarańczowa Alternatywa – happeningiem w komunizm", praca zbiorowa, MCK, Kraków 2011]
1 kwietnia 1986: "Tuby", Wrocław
Połowa lat osiemdziesiątych w Polsce była okresem nudnym, apatycznym. Gentlemani pojawiający z kolorowymi tubami w centrum miasta musieli wzbudzić ożywienie. Gdyby nie komuniści i prowadzona przez nich gospodarka planowa, świat, sztuka i Major nie istnieliby na takim poziomie.
[Waldemar Major Fydrych, "Żywoty Mężów Pomarańczowych", Warszawa 2010]
1 kwietnia 1987: "Święto Garnków", Wrocław
"Oto jak jeden z pierwszych happeningów, nazwany "Świętem Garnków", opisuje Waldemar Fydrych: "O godzinie 12.00 wielbiciele sztuki wojennej, stosując rzeczywistość surrealizmu socjalistycznego, ruszyli uzbrojeni w widelce i inną broń białą, chronieni przez wielkie hełmy z garnków, w kierunku pobliskiej Hali Targowej, gdzie wśród barwnych owoców z południowych mórz, przy huku werbli przesuwali się w kierunku placu Grunwaldzkiego. Wielki Marsz pod Wojewódzką Radą Narodową zakończył się spotkaniem z inną grupą artystyczną, która wysiadając z wozów przystąpiła do działań stricte literackich; otworzyły się notesy i błysnęły długopisy. […] Milicjanci z tego piastowskiego grodu wykazali duże zrozumienie dla sztuki nowoczesnej, wnosząc inwencję i wielki wkład w rozwój kultury Dolnego Śląska".
[Mirosław Pęczak, "Mały słownik subkultur młodzieżowych", Wydawnictwo Semper, Warszawa 1992]
1 czerwca 1987: "Krasnoludki na Świdnickiej", Wrocław
W nysce milicyjnej krótkofalówka pracuje na wzmożonych obrotach.
– Kto to jest? – pyta gość z komendy.
– To są krasnoludki.
– Jakie krasnoludki?
– No, krasnoludki – odpowiada przez krótkofalówkę milicjant.
– Co, zwariowaliście?! – krzyczy wielce zdziwiony głos z komendy.
– Nie, nie zwariowaliśmy, naprawdę na ulicy są krasnoludki. Zatrzymaliśmy je.
– Słuchajcie, czy dzisiaj dużo wypiliście?
– Nie, nic nie piliśmy.
– To dlaczego widzicie krasnoludki?
– To są studenci przebrani za krasnoludki.
– Ach tak! – rzekł głos z krótkofalówki. – Studenci – zdziwienie znikło. – Ale co robią te krasnoludki? – zapytał głos z komendy, był nieco zaniepokojony.
– Śpiewają.
– Co?
– "My jesteśmy krasnoludki".
[Waldemar Fydrych, "Pomarańczowa Alternatywa. Rewolucja krasnoludków", Wydawnictwo Pomarańczowa Alternatywa, Warszawa 2008]
To krasnoludki obaliły komunę.
[Waldemar Major Fydrych]
"Układ Warszawski – awangardą pokoju!"
1 i 15 października 1987: "Kto się boi papieru toaletowego?", Wrocław
Z ulotki wzywającej do udziału można się dowiedzieć: Socjalizm z jego ekstrawaganckim podziałem dóbr konsumpcyjnych, a także ekscentryczną postawą społeczną, wysunął papier toaletowy na czoło marzeń. Obecnie jest on nieosiągalny. Milicja, działając zgodnie z pragmatyką "byt kształtuje świadomość", zaczęła przeszukiwać torby przechodniów. Jeżeli ktoś miał papier w torbie lub kieszeni, ten znajdował miejsce w więźniarce. Były przypadki, że towarzystwo udawało się na ślub; idą trotuarem w stronę Urzędu, ma być zawarty związek małżeński między płetwonurkami, ubrani są odpowiednio. W milicyjnej nysce komunikat – "Idzie facet w stroju płetwonurka, co z nim zrobimy?" – "Na wszelki wypadek zatrzymajcie go" – i obywatel z towarzystwem są pod opieką. Dwa psy chodzące po Świdnickiej z kokardami z papieru wyglądają estetycznie. Czworonogi z właścicielami też dzielą los płetwonurków. […] W sumie aresztowano 68 osób dorosłych, jedno dziecko, 2 psy, 2 rowery i zwoje papieru toaletowego.
[Bogdan Dobosz, Waldemar Fydrych, "Hokus Pokus, czyli Pomarańczowa Alternatywa", Wrocław 1989]
1 sierpnia 1987: "Precz z U–Pałami", Wrocław
Cały happening trwa około 40 min. Z napisu "PRECZ Z UPAŁAMI" wypada co jakiś czas litera "U". Siadając na schodach, denerwuje wyraźnie "niebieskich happenerów". Staje się to przyczyną wzajemnego nieporozumienia się tych dwóch grup artystycznych i impreza kończy się zatrzymaniem jej uczestników w budynku WUSW na ul. Łąkowej we Wrocławiu. Po spisaniu personaliów jej uczestnicy zostają wypuszczeni.
[Bogdan Dobosz, Waldemar Fydrych, "Hokus Pokus, czyli Pomarańczowa Alternatywa", Wrocław 1989]
12 października 1987: "Melon w majonezie", Wrocław
Pod tym kryptonimem odbyły się obchody Dnia Wojska Polskiego, które przybrały formułę Wielkich Manewrów Jesiennych. Główną rolę w happeningu odegrał kartonowy czołg opatrzony napisami: "Moskwa", "Nowy Jork", "Świdnicka", "102", "Love Hans Kloss", "Hitler Kaput", "Melon w majonezie". "Mieliśmy karabiny, byliśmy zamaskowani w stroje pustynne. Biegliśmy gwiżdżąc. Wiedzieliśmy, że w tym samym czasie czołg z kartonu przebija się w stronę przejścia podziemnego. Na przodzie czołgu widniał napis "Układ Warszawski – awangardą pokoju!"
[Bogdan Dobosz, Waldemar Fydrych, "Hokus Pokus, czyli Pomarańczowa Alternatywa", Wrocław 1989]
29 marca 1988: "Proces Majora", Wrocław
Podczas happeningu z okazji Dnia Kobiet [8 marca] milicja aresztowała "Majora", gdy ten rozdawał przechodniom podpaski higieniczne. Odbyła się rozprawa rewizyjna. Tak pisał o niej badacz Pomarańczowej Alternatywy, etnograf Wojciech Marchlewski: "Przybyli na salę rozpraw widzowie ubrali się tak, że każdy z nich miał na sobie jakiś pomarańczowy element – rajstopy, buty, włosy, kurtkę, czapkę – podobnie ubrali się świadkowie obrony. Na pytanie prokuratora, kim jest świadek dla oskarżonego, wszyscy bez względu na płeć odpowiadali – narzeczonym. Każde takie oświadczenie wywoływało salwę śmiechu ze strony publiczności. Po sześciogodzinnej rozprawie sąd uznał, że rozdawanie podpasek nie jest czynem przestępczym i postanowił uniewinnić Waldemara Fydrycha "Majora". Wtedy część zebranych na sali Pomarańczowych zażądała natychmiastowego wypuszczenia, inni, którzy przyszli z małą drewnianą szubienicą, domagali się wymierzenia najsurowszego wymiaru kary.
[Mirosław Pęczak, "Mały słownik subkultur młodzieżowych", Wydawnictwo Semper, Warszawa 1992]
Ludziom na Zachodzie więcej powie o sytuacji w Polsce informacja o tym, że zamknięto mnie w areszcie za rozdawanie kobietom podpasek, niż czytanie książek i artykułów pisanych przez innych opozycjonistów.
[Waldemar Major Fydrych]
"Więcej tlenu!"
1 czerwca 1988: "Rewolucja krasnoludków", Wrocław
Rewolucja krasnoludków była najbardziej licznym happeningiem. Przyczyniły się do tego władze miasta, które w tym samym miejscu zorganizowały ogromną imprezę mającą wchłonąć uczestników happeningu. Stało się jednak inaczej. […] O 16.00 niespodziewanie, w ciągu kilku minut, spacerujący tłum założył czapki. Dziesięć tysięcy ludzi opuściło Świdnicką i Rynek, zostawiając pokaz psów tresowanych przez milicję i pokaz judoków. To właśnie wtedy na na ulicy Świdnickiej krasnoludki uniosły wóz milicyjny. Happening rozwijał się jak kwiat w słońcu dzięki genialności mieszkańców Wrocławia, którzy stali się wielkimi artystami i kreatorami.
[Waldemar Major Fydrych, "Żywoty Mężów Pomarańczowych", Warszawa 2010]
1 czerwca 1988: "Rewolucja krasnoludków", Warszawa
Nasza Rewolucja ma zasięg ogólnopolski. W tym uroczystym dniu również stolica włączy się w nurt wydarzeń, posyłając w ramiona Rewolucji kwiat warszawskiej młodzieży. Rewolucja Krasnoludków nie może obyć się bez ciebie! Jej los leży w twoich rękach. […] Duchową łączność ze sprawą zamanifestujesz czerwoną częścią garderoby. Elementem krasnalicznym może być również papierowa czapka w kolorze wiadomym. Pożądany wszelkiego rodzaju rewolucyjny ekwipunek w postaci gwizdków, grzechotek, trąbek. […]
UWAGA Osoby pozbawione czerwonych akcentów bądź dowodów poparcia dla Sprawy Rewolucji, a przebywające tymczasowo w rejonie Wydarzeń, narażone będą na szykany i represje za strony STRAŻNIKÓW REWOLUCJI z racji wzbudzania niepokoju społecznego swą arewolucyjną postawą. KOMITET OBRONY REWOLUCJI
[fragment ulotki towarzyszącej wydarzeniu]
6 Listopada 1988: "Rewia soc-mody", Warszawa
Marksizm a dzień milicjanta, oto zagadnienie warte głębszej analizy intelektualnej. "Milis", grecki pierwowzór milicji, znany już w czasach starożytnych, jest wyrazem pokrewnym 'milo'. Od tej nazwy bierze się sławna Wenus z Milo. Milicja w państwach 'polis', czyli policyjnych, czuwała nad bezpieczeństwem w czasach wojen. […] Milicja uwielbiała Rewolucje. Policja brzydziła się rebeliami, zwalczała je. Milicja była kochanką wszystkich rewolucji. Wenus wyszła z fal morskich, a milicję stworzyły fale społeczne. Wzburzone i krwawe fale rewolucji wynosiły ją na piedestał ekspresji i porządku. Milicjanci wykazywali też duży gust w ubiorze. Są widywani w czapkach frygijskich w czasie Wielkiej Rewolucji, innym razem podczas Komuny Paryskiej patrolują ulice w czapkach proletariatu wielkoprzemysłowego, lecz najtrwalszym motywem okazała się Rewolucja Październikowa. Czapki budionnówki opanowały poważną część globu. […] Kraje, gdzie panuje milicja, nazwano socjalistycznymi. Policji tu nie ma, występuje tylko w telewizji lub teatrze. Dlaczego w Niemczech Wschodnich, państwie socjalistycznym, jest policja, a w kapitalistycznej Szwajcarii milicja, trudno ustalić."
[Bogdan Dobosz, Waldemar Fydrych, "Hokus Pokus, czyli Pomarańczowa Alternatywa", Wrocław 1989]
7 października 1988: "Obchody rocznicy Rewolucji Październikowej", Wrocław
"Przesłuchania nabierają surrealistycznych odcieni. Ważnym dla milicji jest posiadanie informacji. […] Przesłuchiwany nie chce powiedzieć, czy ma dziewczynę i gdzie mieszka jego rodzina. Ale siedzący za biurkiem jest cierpliwy, pyta o bębenek. […]
– Ten bębenek jest afrykański.
– Był pan w Afryce?
– Tak, byłem.
Milicjant przez chwilę coś notuje.
– A gdzie pan był?
– Na Wybrzeżu Kości Słoniowej."
[Bogdan Dobosz, Waldemar Fydrych, "Hokus Pokus, czyli Pomarańczowa Alternatywa", Wrocław 1989]
30 kwietnia – 4 czerwca 1989: "Kampania wyborcza Waldemara Fydrycha", Wrocław
"Jedyny człowiek, który nie bał się stanąć w szranki z generałem Wojciechem Jaruzelskim. […] Ogromny akt odwagi. Oto on – Major. Gra o lepsze jutro – dzisiaj wpisujesz się na Majora, jutro czeka cię powszechny dobrobyt. […] Major – Polska od morza do morza, twórca państwa, twórca nowych lądów, nowych mórz! Major – zdobywca kosmosu! Rakieta kosmiczna dla każdego! Podróże na Wenus. […] Major twoja przyszłość! Major twój los! Major twoje marzenie! Major kolorowe telewizory! Major statek kosmiczny! Dolary, Peweksy dla wszystkich! Traktory, maszyny! Major – konstruktor przyszłości! Major – twórca zdrowego powietrza! Major – twórca tlenu! Więcej tlenu! Major to tlen!"
[Józef Pinior, fragmenty wystąpienia podczas kampanii wyborczej Majora]
"Na Świdnickiej wybudowano wielką trybunę. Od 30 kwietnia do 4 czerwca trwał tam wielki, nieustający happening. Wyniki głosowania były zaskakujące. [Major] Przegrał, nie tylko z Solidarnością i komunistami, ale też z dyrektorem ogrodu zoologicznego. Wyemigrował więc do Paryża, gdzie zajął się pisaniem książki na temat strategii i bohaterstwa swoich współpracowników, dzielnych happenerów, a także krasnoludków."
[Waldemar Major Fydrych, "Żywoty Mężów Pomarańczowych", Warszawa 2010]
"Przegięcie Pały"
"Łódź: W latach 1987–1990 działała prężnie łódzka grupa Pomarańczowej Alternatywy. Prowadzili ją studenci kulturoznawstwa i wydziału filologicznego Uniwersytetu Łódzkiego, mieszkający w domu studenckim 'Balbina' z Krzysztofem Skibą i Jackiem 'Dżej–Dżejem' Jędrzejczakiem na czele. W Łodzi odbyło się w tych latach kilkanaście akcji, a w każdej z nich uczestniczyło od 500 do 3000 osób. Do historii przeszła akcja polegająca na bieganiu po ul. Piotrkowskiej z tabliczkami 'galopująca inflacja', aż do momentu zatrzymania przez milicję. W momencie zatrzymania uczestnicy głośno gratulowali milicjantom, że udało im się powstrzymać wreszcie galopującą inflację. […] Z łódzką Pomarańczową Alternatywą związane było podziemne czasopismo satyryczne 'Przegięcie Pały'. Część liderów Łódzkiej Pomarańczowej Alternatywy założyła w 1988 roku istniejącą do dzisiaj grupę muzyczną Big Cyc, w której tekstach stale pobrzmiewa klimat tego ruchu."
[Adriana Winiarek, "Pomarańczowa Alternatywa", "Wyspa", kwartalnik literacki, nr 4/2007]
20 marca 1990: "Rząd struga wariata", Łódź
"Pożegnalnym happeningiem Galerii Działań Maniakalnych była akcja uliczna urządzona w marcu 1990 roku pod tytułem 'Rząd struga wariata'. Przesłanie tego happeningu uznano za ponadczasowe, a sam happening za uniwersalny. Grupa osób ustawionych w rzędzie strugała przez czterdzieści minut kijki. Dopełnieniem tej kompozycji był transparent z napisem 'Rząd struga wariata'."
[Krzysztof Skiba, lider Galerii Działań Maniakalnych – łódzkiego oddziału Pomarańczowej Alternatywy]
2002: "Krasnoludek prezydentem", Warszawa
"Celem naszym było zdobycie władzy w kraju. Nie miałem wątpliwości – już tylko krasnoludki mogły uratować sytuację gospodarczą, ograniczyć korupcję."
[Waldemar Major Fydrych, "Krasnoludki i gamonie", Warszawa 2006]
Grudzień 2004: "Pomarańczowa rewolucja", Kijów
"Major zainicjował akcję 'Kijów – Warszawa – Wspólna Sprawa', mającą na celu poparcie demokratycznych przemian na Ukrainie. Akcja rozpoczęła się przed Ambasadą Ukrainy w Warszawie dzierganiem Pomarańczowego Szala Przyjaźni. 14 grudnia pod bramą Uniwersytetu Warszawskiego Krasnoludki rozpoczęły zbieranie poparcia na 200 metrach Pomarańczowej Wstęgi. Kilkadziesiąt Pomarańczowych Czapek trzymało wstęgę i rozdawało mazaki. Można było zostawić swoje wyrazy poparcia, pozdrowienia i życzenia dla Ukrainy. Wstęga Poparcia została przekazana Ukraińskim Rewolucjonistom z głównego Majdanu w Kijowie i zawieszona wzdłuż jednego boku Rewolucyjnego Miasteczka."
["Krasnoludki jadą na Ukrainę" w: "Pomarańczowa Alternatywa – happeningiem w komunizm", praca zbiorowa, MCK, Kraków 2011]
"Spoglądając na happeningi z perspektywy czasu, można stwierdzić, że okazały się bodaj najskuteczniejszą formą społecznego protestu lat siedemdziesiątych. Nie oznacza to deprecjonowania ani poczynań solidarnościowej konspiracji, ani wszelkich innych podziemnych form oporu młodego pokolenia, dając możliwość demonstrowania, z wielkimi, pokojowymi z założenia manifestacjami w lecie i na jesieni 1982 roku na czele. Akcje Pomarańczowej Alternatywy wyrastały z ich ducha, stając się orężem młodego pokolenia, dając możliwość demonstrowania – w zgodzie z życiowym doświadczeniem i młodzieńczym temperamentem – swej polityczne postawy, a zarazem sprzeciwu wobec otaczających realiów. Było to rzeczywiste i niemożliwe do spacyfikowania praktyczne poszerzanie obszaru wolności, a zarazem ostre recenzowanie wszelkich absurdów systemu 'realnego komunizmu'. Przed Pomarańczową Alternatywą nikt wymowniej i skuteczniej nie ośmieszył zaopatrzeniowych realiów czy rocznicowych, obowiązujących w PRL kanonów. Nikt też równie dotkliwie nie nie skompromitował milicji oraz SB. Trudno nie dostrzec, że bez obecności "sił porządku" czy "tajniaków" (im zresztą poświęcony został oddzielny happening) zdarzenia kreowane przez pomarańczowy ruch nie miałyby odpowiedniej dynamiki ani też silnego społecznego rezonansu. Patrole milicji, wspomagane siłami ZOMO, to nieodłączny element każdego wrocławskiego czy pozawrocławskiego happeningu. Ulotkowe zapowiedzi akcji wręcz przywabiały tych na swój sposób oczekiwanych i do bólu przewidywalnych jej uczestników, sytuacyjne absurdy zaś tylko uwypuklały ich bezradność."
[Włodzimierz Suleja w: "Pomarańczowa Alternatywa – happeningiem w komunizm", praca zbiorowa, MCK, Kraków 2011]