Działania Pomarańczowej Alternatywy opierały się na wystąpieniach ulicznych, do udziału w których – przy pomocy kolportowanych plakatów i ulotek – zapraszano zwykłe osoby. Akcje i happeningi polegały na absurdzie, sprzeciwie wobec zastanej rzeczywistości wyrażanym często za pomocą prześmiewczej, doprowadzonej do karykatury afirmacji reżimu. Stąd badacze nazywają taką strategię "subwersywna afirmacją" (zawartą chociażby w haśle "Niech żyje ORMO – niezawodne ramię władzy"). Pomarańczowa Alternatywa obchodziła często tzw. komunistyczne święta – rocznicę Rewolucji Październikowej, Dzień Kobiet, Dzień Milicjanta, ale też Dzień Dziecka czy rocznicę wprowadzenia stanu wojennego.
Michał Ogórek, satyryk, widzi tu inną stronę medalu:
Ruch Pomarańczowej Alternatywy był w jakiś sposób naturalny i właściwie musiał powstać. Jego istnienie zostało wygenerowane przez system, który go następnie podtrzymywał: truizmem jest zauważyć, że bez Milicji Obywatelskiej byłby niemożliwy.
Działania ruchu Majora Fydrycha wynikały być może z poczucia absurdu otaczającej jego uczestników (chciałoby się powiedzieć, artystów, ale powiedzieć tak to za mało) rzeczywistości późnego PRL-u. Akcje Pomarańczowej Alternatywy anektowały istniejącą rzeczywistość i w pewien sposób wychwalając ją, w gruncie rzeczy krytykowały. Ośmieszały przy tym służby porządkowe, które nieustannie towarzyszyły happeningom. Milicjanci zmuszeni byli aresztować "krasnoludki" czy rozbijać manifestację zorganizowaną na własną cześć. Często celowo wprowadzano służby w błąd, np. rozsiewając plotkę o planowanej akcji z użyciem papieru toaletowego i zmuszając milicję do rewidowania przechodniów w poszukiwaniu tego rzadkiego wówczas dobra konsumpcyjnego. Oczywiście wszystkie akcje odbywały się nielegalnie, niejednokrotnie przy zainteresowaniu zagranicznych mediów. Major wspominał:
Milicjanci zaczynają uczestniczyć w akcjach jako aktorzy. Ludzie przybywają masowo na happeningi, kierując się nierzadko chęcią doznania czegoś świeżego, niepowtarzalnego. Ich reakcje są różnorakie: jedni się tylko przyglądają, inni decydują się wziąć aktywny udział, dołączając do tańców i śpiewów.
Włodzimierz Suleja, który badał obecność Pomarańczowej Alternatywy w materiałach SB podkreśla, że "nietypowe społeczne zjawisko SB zamierzała zwalczać tradycyjnymi, sprawdzonymi metodami". Może dlatego, jak twierdzi, "lektura opisów […] opatrzonych przy tym klauzulą 'tajne specjalnego znaczenia', przebija wszelkie surrealistyczne teksty, z którymi przyszło mi się zetknąć". Suleja dochodzi też do wniosku, że happeningi Pomarańczowej Alternatywy "okazały się bodaj najskuteczniejszą formą społecznego protestu lat osiemdziesiątych".
Początków Pomarańczowej Alternatywy szukać należy jesienią 1980 roku na Uniwersytecie Wrocławskim, gdzie na fali Solidarności powstał Ruch Nowej Kultury. Jego organem było pismo "Pomarańczowa Alternatywa", od którego nazwę wzięły akcje odbywające się od połowy lat osiemdziesiątych. W pierwszym numerze gazety, wydawanej głównie podczas strajków studenckich w listopadzie i grudniu 1981 roku, jeden z założycieli ruchu Waldemar "Major" Fydrych, późniejszy lider Pomarańczowej Alternatywy, opublikował "Manifest Surrealizmu Socjalistycznego". Redaktorzy pisma traktowali strajk jako dzieło sztuki, a w swym tekście Fydrych zawarł stosunek do otaczającej rzeczywistości, który charakteryzować będzie później działania Pomarańczowej Alternatywy. Pisał:
Wiesz dobrze, że Wyobraźnia to nieograniczony świat. Jego obraz może być wszystkim, ale pod warunkiem, że nie będzie się odnosił służalczo do świata zwanego praktycznym.
W innym miejscu nawoływał:
Nie bójmy się być szczerzy do końca. Jedyne rozwiązanie na przyszłość i dzisiaj to surrealizm. Świat wtedy nie będzie mówił o kryzysie. Nie wycofujmy się, jeżeli doszliśmy tak daleko. Przecież cały świat jest dziełem. Już pojedynczy milicjant na ulicy to dzieło sztuki. Bawmy się, los nie jest krzyżem. Jaki sens cierpieć, skoro można się cieszyć.
W latach 80. na ulicach polskich miast trwała walka ideologiczna - na budynkach pojawiały się liczne antyreżimowe napisy (niektóre bardzo oryginalne, np. "Uwolnić Izaurę i więźniów politycznych"). Ponieważ niemal natychmiast je zamalowywano mury pokrywała mozaika abstrakcyjnych plam. Major postanowił przerwać ślepe koło pisania i zamalowywania – odpowiedział na działania władz abstrakcyjnym rysunkiem-symbolem. Na zamazanych napisach malował krasnoludki. Swoją działalność nazwał "malarstwem dialektycznym". Jak mówił, "tezą jest napis, antytezą – plama, a syntezą krasnoludek". W późniejszych latach krasnoludek stał się symbolem Pomarańczowej Alternatywy. Jedyny taki krasnal zachował się do dziś na ul. Madalińskiego w Warszawie. Namalowano go na plamie pokrywającej znak Solidarności Walczącej, nawiązującej do wojennej kotwicy – Polski Walczącej.
Happeningi uliczne zaczęto organizować w 1985 roku z inicjatywy Waldemara Frydrycha. W ścisłej grupie jego współpracowników znaleźli się: Krzysztof Skarbek, Piotr Petyszkowski, Andrzej Głuszek, Sławomir Monkiewicz. Z czasem zaczęli używać nazwy Pomarańczowa Alternatywa, nawiązując do wcześniejszego pisma wydawanego przez Ruch Nowej Kultury.
Pierwszym happeningiem było "Zadymianie rynku". Na wrocławskim Rynku spontanicznie podpalono papierowe tuby, co mogło nawiązywać do działań milicji podczas demonstracji politycznych. Pierwsza konfrontacja Pomarańczowej Alternatywy z milicją miała miejsce w 1987 roku, gdy przemieszczająca się "Stonoga" napotkała na interwencję służb porządkowych. W tym też roku zaczęto wykorzystywać motyw krasnoludka. Pierwsze czapki krasnoludków przygotowano na akcję 1 czerwca 1987 roku, w Dzień Dziecka. Frydrych wspominał: "Przypuszczałem, że milicja będzie biegać i zdejmować ludziom z głów czapki. Milicja mnie zaskoczyła. Zaczęła aresztować krasnoludki".
Latem tego samego roku Pomarańczowa Alternatywa przeprowadziła akcję "Precz z (u)pałami". Jej uczestnicy nosili koszulki z poszczególnymi literami napisu, ustawiając się w rzędzie. Ciągle "gubiła się" gdzieś jednak litera "U", przez co napis brzmiał "Precz z pałami". (A wówczas jednoznacznie kojarzono pałki z używającą ich milicją.) Co ciekawe, jako litera "R" w happeningu wziął udział jeden z przywódców Solidarności, Józef Pinior, uczestnik także innych działań Pomarańczowej Alternatywy, dzisiaj polityk związany z Platformą Obywatelską.
W 1987 roku we Wrocławiu odbyły się też akcje "Dzień Pokoju" (1 września), oraz "Dzień Milicjanta" (7 października), podczas których rozdawano kwiaty milicjantom, "Dzień Wojska" (manewry pod kryptonimem "Melon w majonezie"), którego główną atrakcją był tekturowy czołg z napisem "Układ Warszawski - awangardą pokoju!", oraz "Wigilia Rewolucji Październikowej" (6 listopada), której motywem przewodnim był kolor czerwony.
W roku 1988 Pomarańczowa Alternatywa na dobre rozszalała się we Wrocławiu, w Warszawie (gdzie przewodził jej Wojciech Sobolewski) i w Łodzi (z Krzysztofem Skibą, późniejszym liderem zespołu Big Cyc, jako najaktywniejszym działaczem). We Wrocławiu obchodzono "Karnawał Riobotniczy", pod hasłem "Radosne święto ludzkiej masy rozedrganej w pląsach" (16 lutego), oraz "Dzień Tajniaka" (1 marca). Ulotka nawołująca do udziału w tym ostatnim wydarzeniu głosiła:
Inicjatorem tego święta jest Wrocławski Wojewódzki Urząd Spraw Wewnętrznych. Pracownicy tej wykwintnej firmy należą do światowej śmietanki. […] Zachowuj się swobodnie, legitymuj przechodni. […] Jeżeli zostaniesz zaproszony do wozu – wchodź!, jest to twoje naturalne miejsce.
Podczas happeningu o tematyce "podpaskowej" 8 marca 1988 roku, czyli w Międzynarodowy (jak go wówczas nazywano) Dzień Kobiet, aresztowano Majora. Elementem akcji było rozdawanie kwiatów i podpasek, a głównym akcentem wizualnym - udający podpaskę materac z napisem "Pershingom NIE! Podpaskom TAK!". Otatecznie Majora uwolniono pod koniec marca. Ale nawet sąd wpadł w pułapkę zastawioną przez Pomarańczową Alternatywę, co widać w zachowanych protokołach. Prokurator dopytywał na przykład:
Czy oskarżony przyznaje się, że niósł imitację podpaski higienicznej – prostokąt z białego płótna wypchany gazetami, wymiary 3 metry na półtora, wysokość 20 cm, z napisem "Nie ma miłości bez namiętności"?
Milicjant zeznawał zaś:
Oskarżony zachowywał się, jakby spadł z księżyca, w czarnych okularach, rozdawał podpaski. Tych dwóch z podpaskami poprosiłem do radiowozu. Kobiety rzucały w nas tulipanami.
1 czerwca 1988 roku we Wrocławiu odbyła się jedna z największych demonstracji Pomarańczowej Alternatywy, zatytułowana "Rewolucja krasnoludków". Dokładnie o godzinie 16:00 spacerujący tłum nałożył przygotowane uprzednio czapki. Pod hasłem "Kingsize dla każdego" doszło do spotkania krasnoludków i smerfów.
Wtedy to na ulicy Świdnickiej krasnoludki uniosły wóz milicyjny. Happening rozwijał się jak kwiat w słońcu, dzięki genialności mieszkańców Wrocławia, którzy stali się wielkimi artystami i kreatorami - wspominał Frydrych.
Pod koniec listopada 1987 roku miała miejsce pierwsza akcja Pomarańczowej Alternatywy w Warszawie - mecz piłkarski między drużynami FC Dobrobyt i KS Nędza, poprzedzony referendum z pytaniem: "Czy jesteś za srogą zimą, nawet gdyby miała ona trwać dwa, trzy lata?". Drugą akcją warszawską były "Stosunkowo wielkie manewry Anty Mon – SB" (24 lutego 1988), które odbyły się przed Studium Wojskowym Uniwersytetu Warszawskiego z udziałem około 800 osób. Demonstracji towarzyszyły zabawne hasła (m.in. "Rambo z nimi", "Wstąp do armii – inwalidzi wojenni mają wszędzie pierwszeństwo") oraz tekturowy czołg z napisem "My tu sobie śmichy-chichy urządzamy a NATO się zbroi". Rozdawano też kredki z sugestią, że ma się odbyć konkurs plastyczny na temat wojska.
Stałym miejscem akcji Pomarańczowej Alternatywy w stolicy stał się Pasaż Śródmiejski (dziś Pasaż Wiecha) za Domami Towarowymi Centrum. Tam 1 czerwca 1988 roku zebrał się pochód odziany w czapeczki krasnali, który wraz z transparentami (np. "Małe jest piękne") przemaszerował do Parku Praskiego, 19 czerwca odbył się "Piknik wyborczy" z okazji wyborów do Rad Narodowych (skandowano m.in. "Chcemy śmieszka, nie Wojcieszka"), 6 listopada "Rewia soc-mody", a 24 lutego 1989 nawiązująca do hasła Edwarda Gierka akcja plenerowego malowania "Pollock potrafi".
W Łodzi twarzą Pomarańczowej Alternatywy stał się Krzysztof Skiba. To między innymi on 1 czerwca 1988 roku podczas akcji wdrapał się na kiosk, za co zapłacił kolegium opatrzonym komentarzem: "Są inne miejsca niż kioski dla manifestacji artystycznej". Jedną z najgłośniejszych łódzki akcji był happening o tematyce ekonomicznej: 7 listopada 1988 roku kilkanaście osób z tabliczkami "Galopująca inflacja" biegało ulicą Piotrkowską. Działaniom towarzyszyły hasła "Żądamy byle czego!", "Niech żyje kryzys!", a działania służb porządkowych skonstatowano słowami: "Łódzka milicja zatrzymała galopującą inflację". 13 grudnia tego samego roku, w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego, Skiba wraz z kolegami zorganizował akcję "Pomóż milicji - pobij się sam", podczas której m.in. powitano radiowóz chlebem i solą oraz śpiewano piosenkę "Do zatrzymania jeden krok".
W marcu 1989 roku do Wrocławia, Łodzi i Warszawy dołączył Lublin, gdzie odbyły się akcje "Walka guzików z pętelkami" czy wymowne sadzenie cebuli na miejskim skwerze pod hasłem "Idzie postęp".
Ku zdziwieniu znacznej części opozycji Pomarańczowa Alternatywa nie zaprzestała swych akcji wraz z rozpoczęciem rozmów Okrągłego Stołu, ani wraz pierwszymi (prawie) wolnymi wyborami w Polsce 4 czerwca 1989 roku. Wręcz przeciwnie, niektóre działania miały bardziej precyzyjne, krytyczne wobec zmian przesłania, w czym celowała zwłaszcza łódzka odnoga Pomarańczowej Alternatywy.
Już 24 lutego 1989 roku w Łodzi zorganizowano "Bicie piany przy Okrągłym Stole" – przy ustawionych w okrąg kawiarnianych stolikach mężczyźni w garniturach ubijali pianę z białek. 21 marca pod hasłem "Szczęść Boże komunistom" odbyła się akcja "Szlakiem rzuconych legitymacji partyjnych", podczas której wręczano milicjantom wodę kolońską marki "Brutal". 21 kwietnia Krzysztof Skiba walił trzepaczką do dywanów w napisany solidarycą napis "bieda" (akcja "Klepanie biedy").
Z porozumienia opozycji z rządem przy Okrągłym Stole naigrywała się też Pomarańczowa Alternatywa w Lublinie w akcjach "Wiążemy nić porozumienia" (1 maja 1989), "Meeting wyboczy Gargamela" (1 czerwca 1989), "Śniadanie na trotuarze" (3 czerwca 1989).
W wyborach 4 czerwca 1989 roku do Senatu startował Waldemar Fydrych. Wiosną we Wrocławiu odbyła się kampania wyborcza pod hasłem "Pomarańczowy Major czy czerwony generał". Fydrych przegrał jednak walkę o fotel senatora zarówno z kandydatami Solidarności, jak i reprezentantami obozu komunistycznego.
W drugiej połowie 1989 roku oraz na początku roku 1990 działania Pomarańczowej Alternatywy powoli wygasały. Ostatnie happeningi dotyczyły krytyki solidarnościowego rządu ("Rząd struga wariata" w Łodzi 20 marca 1990) oraz nowej "polityki pomnikowej". Najciekawsza akcja odbyła się w styczniu 1990 roku w Lublinie, gdzie Pomarańczowa Alternatywa odsłoniła pomnik Bolesława Bieruta, ówcześnie zniszczony, odtworzony z drewna i pomalowanego na brązowo gipsu. Pikanterii tym działaniom dodawał fakt, że odsłonięcia dokonywała wnuczka Bieruta, wówczas studiująca na KUL-u. Ale być może najbardziej symptomatyczną, schyłkową akcją było działanie w Warszawie 7 października 1989, zatytułowane "W samo południe". Organizatorzy poinformowali wówczas zebranych, by to oni wymyślili, co chcą robić, sami natomiast otworzyli szampana.
Po 1990 roku Pomarańczowa Alternatywa uległa dezintegracji, a lider ruchu Major Fydrych wyjechał do Francji. Do Polski powrócił w 2000 roku. 1 czerwca 2001 przeprowadził we Wrocławiu akcję "Skosztować władzy", zapraszając zgromadzonych do zjedzenia trzech czekoladowych głów znanych polityków. W 2004 roku Fydrych wraz z sympatykami pod sztandarem Pomarańczowej Alternatywy poparł Pomarańczową Rewolucję na Ukrainie (wraz z dzierganym, pomarańczowym szalikiem dla Wiktora Juszczenki). Bez sukcesu startował też w wyborach na prezydenta Warszawy w 2002 roku, a w wyborach samorządowych 2006 roku wystawił komitet wyborczy "Gamonie i krasnoludki" (hasło: "Głosując na Gamonie - głosujesz na siebie!"), cieszący się nikłym poparciem społeczeństwa, ale sporą uwagą mediów. Jak zauważa Bronisław Misztal, "próby budowania kapitału politycznego wokół osoby Majora Fydrycha przyniosły nikłe rezultaty".
Fydrych jest też głównym autorem wystaw, książek i publikacji poświęconych Pomarańczowej Alternatywie, decydując o procesie historyzacji ruchu. Wyjątkiem jest książka towarzysząca wystawie "Pomarańczowa Alternatywa - Happeningiem w komunizm" zorganizowana przez Międzynarodowe Centrum Kultury w Krakowie w 2011 roku.
Autor: Karol Sienkiewicz, grudzień 2011
Literatura:
-
"Pomarańczowa Alternatywa – Happeningiem w komunizm", wyd. Międzynarodowe Centrum Kultury, Kraków 2011
-
Waldemar "Major" Frydrych, "Żywoty Mężów Pomarańczowych", wyd. Pomarańczowa Alternatywa, Wrocław 2001