Czy możemy się teraz spodziewać większej ilości nagrań, wykonanych z zespołem Filharmonii Narodowej? Czy to projekt zakrojony na większą skalę?
Mamy plany nagrać wszystkie moje utwory a capella, czyli sam chór, bez akompaniamentu, oraz wszystkie moje utwory oratoryjne. To kilkanaście godzin muzyki. Ale to przyjemna praca. Mam też świadomość, że robię to po raz ostatni. Jak będę miał 90 lat to już raczej nie będę nagrywać. Choć nigdy nie wiadomo.
Czy muzyka ma do odegrania rolę kulturotwórczą? Czy pełni jedynie funkcję ornamentu?
W gruncie rzeczy zawsze pełniła funkcję ornamentu, tylko tego najpiękniejszego. W okresie awangardy lat 60., 70., było większe zainteresowanie muzyką, niż dziś. Ale to są powracające fale. Żeby muzyka istniała, musi mieć odbiorców, bez tego nie jest możliwa. W takich miastach jak Warszawa jest duże zainteresowanie; gdy organizowany jest koncert z dobrą muzyką współczesną, sala jest pełna.
Nie da się tego oczywiście porównać z zasięgiem, jaki ma muzyka popularna. Ona dociera właściwie do każdego, pod prawie każdą strzechę. Słuchanie muzyki poważnej to jak czytanie dzieł filozoficznych. Nie każdy musi to robić. To znaczy, że muzyka nie jest dla wszystkich.
W ciągu ostatnich lat obserwowaliśmy mariaże muzyki popularnej z poważną; w zeszłym roku, podczas koncertu w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej w Warszawie, swoje kompozycje prezentowali Jonny Greenwood i Bryce Dessner, muzycy kojarzeni z zespołami rockowymi. Czy to droga do popularyzowania muzyki poważnej?
Wydaje mi się, że zbliżenie między muzyką popularną - w tym pojęciu mieści się dziś prawie wszystko, nawet muzyka ludowa - i muzyką poważną, jest korzystne. Muzyka w latach 50. izolowała się od muzyki popularnej, a potem, krok za krokiem - zaczęło się to może w filmie - coraz bardziej si do niej przekonywała. Oni uczą się od nas, my od nich, jeśli chodzi o sięganie po szerszą publiczność.
Ale chyba także po inne narzędzia. Coraz śmielej wykorzystywane są elementy poza-ludzkie, wpływy muzyki elektronicznej. Czy to dobry kierunek?
Jeśli jest dobrze wykorzystane, potrzebne i ma swój cel, wszystko jest dobre. Wszystko ma też swój czas. Elektronika rozpoczęła się w latach 50., 60., ja akurat pracowałem wówczas w Studio Elektronicznym w Warszawie, gdzie dużo się nauczyłem. Moja twórczość bardzo zmieniła się przez to zbliżenie z innym rodzajem muzyki.
Źródło: PAP, oprac. AW