Gdy wyprawił pan złotym samolotem sąsiadów do Brukseli, chciał pan ich uszczęśliwić?
PA: Podstawą tego projektu była… nuda! Odwodząca od zmysłów nuda, będąca powodem permanentnego nieszczęścia. W życiu codziennym ludzie wyglądają na zmęczonych, ponurych, nie uśmiechają się, nie odczuwają radości. Przypomina to sposób, w jaki bawię się ze swoimi dziećmi: hej, a co moglibyśmy razem porobić? Chcecie robić nieznane rzeczy? Nie pytajcie mnie, po co! Albo się do mnie przyłączycie, albo nie. To zabawa! Nikt nikomu niczego nie obiecuje i nie ma gwarancji happy endu.
W tym momencie oczywiście wiele osób zaczyna rozważać: wystarczy mi odwagi, żeby wziąć udział, czy bezpieczniej zostać z boku? Pytały: "a co ty o tym sądzisz?". Zapraszam was – oto, co sądzę! Bądźmy razem, stańmy się zespołem! To zabawa – więc bawmy się razem!
Ta koncepcja sprawdziła się, kiedy wyprowadził pan rozśpiewany chór na ulice Moskwy. Chór śpiewał piosenkę z filmu "Świat się śmieje", bardzo znaną, więc wszyscy przechodnie mogli się przyłączyć. A na czym polegała zabawa w innym projekcie, w którym uczestnicy po prostu razem sprzątali ulicę?
PA: O! Sprzątanie ulicy jest sposobem nawiązywania kontaktu. To droga do szamańskich korzeni duchowej więzi. Więź może ocalić, wprowadzić harmonię. Nie ma żadnej różnicy między sprzątaniem ulicy, komponowaniem dzieła muzycznego czy tworzeniem obrazu. W każdym z tych przypadków wnosi pan swój wewnętrzny porządek w świat. Dzieli się pan z ludźmi swoją radością. Pytałem swoich studentów: "Czujecie, że tworzycie dzieło sztuki?".
Często używa pan złotego koloru. Ubrał pan sąsiadów w złote kombinezony, pomalował na złoto Boeinga, zrobił pan performans ze złotym autobusem, a teraz pojawił się złoty telewizor. Jakie nadaje pan temu znaczenie?
PA: Znaczenie? Symboliczne. Złoto symbolizuje to, co ma wartość. To pokazuje, jak wysoko cenię te projekty i pracę z ludźmi. Ale równocześnie ono jest bez znaczenia. To tylko kostium.
Bardzo spodobał mi się jeszcze jeden pański projekt – w USA zaprosił pan nielegalnych imigrantów, żeby wyłamali drzwi galerii, w której była pańska wystawa – a potem je naprawili.
PA: Rozmawialiśmy o nasieniu, z którego wyrasta koncepcja. W tym przypadku źródło było następujące. Zacząłem się zastanawiać – w jaką gram grę? Czemu ci ludzie z Nowego Jorku [kuratorzy Wrong Gallery, Massimiliano Gioni i Ali Subotnik – red.] mnie zaprosili? Co mają wspólnego Warszawa i Nowy Jork? I przede wszystkim – The Wrong Gallery jest taka maciupka, prawie niewidoczna.
Wtedy przyśniła mi się ta wielka światowa gra, którą nazywamy wojną i pokojem. Przychodzi grupa twórców, którzy tworzą wspaniałą cywilizację. Ale za nią podąża druga fala – barbarzyńcy. Idą, by zniszczyć to, co zbudowali poprzednicy. Zniszczenie jest dla nich wyrazem wolności, twórczym aktem zagłady.
A teraz włóżmy obie te postawy do jednego worka. Okazuje się, że stanowią one coś w rodzaju dopełniającej się całości, choć to dwie przeciwstawne tendencje. Spróbowałem to przedstawić w performansie. Jego ironia polegała na tym, że barbarzyńcami i twórcami byli ci sami ludzie. W końcu każdy z nas jest i barbarzyńcą, i twórcą.
Tak, ale czy to jest sztuka?
PA: Na to jest prosta odpowiedź: niech pan sam osądzi!
Tłumaczenie z jęz. rosyjskiego: Zuzanna Grębecka