Na początku kwietnia zakończyły się przesłuchania do 7. edycji I, CULTURE Orchestra. Spośród setek kandydatów z Armenii, Azerbejdżanu, Białorusi, Gruzji, Mołdawii, Ukrainy i – po raz pierwszy – Węgier, wybrany zostanie oficjalny skład. Wyniki zostaną ogłoszone 27 kwietnia. W tym roku ICO wyruszy w dwie trasy koncertowe po Europie. Zagra 7 koncertów pod batutą dyrektora artystycznego zespołu Kirilla Karabitsa. Solistami będą znakomici skrzypkowie: Nemanja Radulović i Carolin Widmann.
Niedawno ukazała się płyta Orkiestry z zapisem koncertu wykonanego pod batutą Andrzeja Boreyki w ramach Festiwalu Chopin i jego Europa w 2017 roku Repertuar stanowią dzieła europejskiej literatury muzycznej o polskim rodowodzie: trzy Tańce polskie Juliusza Zarębskiego, Koncert na orkiestrę Witolda Lutosławskiego oraz Mazur z opery ''Halka'' Stanisława Moniuszki. Płyta wydana została przez Narodowy Instytut Fryderyka Chopina w ramach serii ''Koncerty zatrzymane w czasie''.
Maja Komorowska-Manijak: Nie pierwszy raz bierzesz udział w przesłuchaniach do projektu – opowiedz proszę, jaka jest twoja historia z ICO.
Barbara Maja Maseli: W Orkiestrze grałam począwszy od roku pilotażowego (2010). Wróciłam wtedy z kursów orkiestrowych we Włoszech, mój profesor poinformował mnie o tym projekcie. Rok później wzięłam udział w oficjalnych przesłuchaniach do pierwszej edycji, byłam wtedy studentką drugiego roku.
Jak wspominasz tamte czasy?
Graliśmy Suitę Scytyjską Prokofiewa. Emocje były tak ogromne, że nie mogliśmy doczekać się, kiedy w końcu wyjdziemy na scenę! Nawet kilka lat później to dla mnie piękne wspomnienia. W późniejszej edycji wystąpiliśmy w Filharmonii Berlińskiej i sam Simon Rattle przyszedł na naszą próbę. W tym roku ze względu na metrykę mam niestety ostatnią szansę zagrania z Orkiestrą i chciałabym ją wykorzystać.
Czego uczy się młody muzyk uczestnicząc w takim projekcie?
Ciekawy jest przedział wiekowy uczestników. W ICO spotykają się muzycy przed 30. rokiem życia, którzy zwykle pracują już w profesjonalnych zespołach, mają rozmaite doświadczenia, kończą kolejne studia w najlepszych uczelniach na całym świecie. Nagle okazuje się, że w pulpitach razem z nimi siadają ludzie o kilka lat młodsi, którzy dopiero zaczynają i są głodni tego, jak wygląda życie muzyka orkiestrowego.
A studia, nie zaspakajają tej ciekawości orkiestry?
Niestety, w naszych szkołach wciąż dominuje podejście solistyczne – choćby na przesłuchaniach musimy grać trudne, wirtuozowskie programy. W zachodnich orkiestrach często egzamin polega na graniu w składach kameralnych, jak trio czy kwartet, a ocenie podlega również to, na ile umiecie wzajemnie się słuchać, poprowadzić resztę lub wycofać, gdy trzeba. Tych walorów możemy nie dostrzec u skrzypka choćby najlepiej wykonującego Fugę Bacha czy Koncert skrzypcowy Czajkowskiego. Znam świetnych solistów, którzy siadając w orkiestrze nie wiedzą, co robią, trudno im działać na wspólnej płaszczyźnie dźwiękowej.
W ICO grałaś już 3 razy – co sprawiło, że mimo rozmaitych doświadczeń orkiestrowych wciąż wracasz do tego projektu?
Wspaniałe jest to, że tu spotkać można się z muzykami najwyższej rangi. Do dziś pamiętam Petera Tomasa z pierwszej edycji, czy altowiolistę Paula Cortese, którzy spędzali z nami mnóstwo czasu, dając wskazówki nie tylko odnośnie materiału, ale dzieląc się swoim doświadczeniem życiowym. Zawsze wydawało mi się, że muzycy zasiadający w pulpitach Londyńczyków, Berlińczyków, czy Wiedeńczyków to bardzo poważni ludzie skupieni tylko na graniu. ICO pozwoliło mi poznać ich osobiście i obalić te stereotypy.
I, CULTURE Orchestra ma niepowtarzalny klimat. Ogromna radość z wspólnego grania jest tym, co zawsze mnie przyciągało. Moi koledzy biorąc udział w innych projektach orkiestrowych często traktują ten czas, jako wakacyjny wyjazd. ICO wyróżnia to, że unosi się tam prawdziwy duch działania i to mi się zawsze podobało. Nie tylko mogłam się dużo nauczyć, ale też zyskałam zupełnie nową przestrzeń na przeżywanie tej muzyki.
Czym tryb pracy podczas rezydencji I, CULTURE Orchestra różni się od pracy w profesjonalnej orkiestrze?
Przede wszystkim mamy czas i przestrzeń na solidną i spokojną pracę nad repertuarem. To jest świetne! W tym roku w planach jest ''Święto Wiosny'' Igora Strawińskiego, co bardzo zachęciło mnie do udziału w przesłuchaniach. Ten projekt zawsze daje możliwość poznania rzadziej grywanych, wymagających utworów. Nie mogę się tego doczekać! Dla mnie ICO ma zupełnie niepowtarzalny walor – mimo, że jest to ciężka praca pod względem muzycznym, to podczas projektu dzieje się tyle rzeczy, że masz wrażenie, że te „wakacje” trwają dwa razy dłużej, bo tyle zdążyło się zagrać, rozmawiać o muzyce, tyle doświadczyć, poznać historie nowych ludzi... Intensywny miesiąc jest jak pół roczna przygoda przeżyta w gronie przyjaciół!
Siedziałaś przy pulpitach z Azerami, Gruzinami, Polakami. Jak te znajomości wpływają na Twoje muzyczne życie?
W Polsce nie mamy czegoś takiego jak powszechne wymiany międzyuczelniane. Dzięki ICO poznałam wielu muzyków z innych szkół, których coraz częściej spotykam w pracy. Dzięki projektowi zaczęłam też dostawać zaproszenia do innych przedsięwzięć, byłam polecana do zagranicznych orkiestr, stworzyłam potężną siatkę kontaktów zawodowych. To bardzo ważne, bo to właśnie ci ludzie, z którymi będę się spotykać przez wszystkie lata pracy. Dodatkowo cały ten koktajl kulturowy! Chyba nikt nie nauczył mnie takiego podejścia jak Gruzini. Oni mają ogromną miłość do muzyki, życia, do swojej powszedniości. Od prawie dwóch lat pracuję w Sinfonii Iuventus, gdzie mam kolegów z Chin, Ukrainy, Turcji, Litwy, Białorusi. Dzięki wcześniejszym doświadczeniom dobrze wiedziałam, czym jest praca w środowisku międzynarodowym.
Czego warto nauczyć się od krajów Partnerstwa Wschodniego?
Niby Gruzja nie jest tak daleko, ale nasze muzyczne wychowanie jest odmienne. U nich granie i śpiewanie jest elementem codzienności, wynika z potrzeby serca. Bardzo zazdroszczę im tej muzykalności, często wyniesionej z domu, w którym melodie ludowych piosenek przekazywane są z pokolenia na pokolenie. To ogromna miłość do muzyki, której możemy się od nich uczyć.
W kwestii muzykalności wyniesionej z domu, nie masz chyba powodów do kompleksów! Twój ojciec (Bernard Maseli) to przecież legenda polskiej sceny jazzowej, założyciel grupy The Globetrotters. Nigdy nie marzyłaś o tym, by zostać polską Reginą Carter?
Przez moment, gdy miałam jakieś 16 lat. Ojciec rozpisał mi skale, powiesiłam je na tablicy korkowej i próbowałam ćwiczyć. Od najmłodszych lat mam ogromne wsparcie od moich rodziców. W muzyce i nie tylko. Rozumieją też, dlaczego lato spędzam w orkiestrach – to inwestycja w mój rozwój. Jazz to jednak nie mój charakter, nie jestem tak przebojowa na scenie. Byłam liderem orkiestry i lubiłam prowadzić ten skład, ale to nadal inna praca i inna muzyka. To, co gra mój ojciec, jest niesamowite, niedługo zagram na jego płycie, ale jednak na co dzień robimy zupełnie co innego i funkcjonujemy w równoległych, oddzielnych światach.
Rozmawiamy w warszawskiej kawiarni przy placu Zbawiciela, wokół krąży cała masa młodych ludzi, którzy często w życiu wybierają raczej konwencjonalne, niewymagające rozwiązania, łatwe przyjemności. Jak się w tym odnajdujesz? Ponad 20 lat poświęciłaś skrzypcom.
… i nieustannie podróżuję tam, gdzie poniesie mnie muzyka! Czasami przytłacza mnie rzeczywistość, ale mam świadomość, że mój zawód jest wyjątkowy. Nauczyłam się, że jeżeli będę dobrze wykonywać swoją pracę, to zawsze będzie to dla mnie coś, w czym się spełniam. Nie muszę też porównywać się z innymi, być najlepsza. Mogę być po prostu dobra i robić to, co uważam za słuszne, by czuć się na miejscu.
A gdzie jest teraz twoje miejsce? Wspomniałaś o przesłuchaniach do zachodnich orkiestr, marzysz o jednej z nich?
Dotychczas pracowałam jako koncertmistrz orkiestry w Filharmonii w Słupsku, w Operze Wrocławskiej, w Szczecinie w smyczkowym składzie Baltic Neopolis Orchestra i w Filharmonii, grałam też w różnych orkiestrach włoskich i międzynarodowych projektach. Bardzo lubię podróżować, doceniam te doświadczenia i nieustannie z nich czerpię, ale to tu jest mój dom i czuję, że chcę tu zostać. Myślę o powrocie nad Bałtyk.
Barbara Maja Maseli – skrzypaczka. Absolwentka Akademii Muzycznej w Gdańsku. Występowała w największych salach koncertowych świata, m. in. Carnegie Hall i Berlińskiej Filharmonii. W projekcie I, CULTURE Orchestra uczestniczyła trzy razy. Wiosną 2018 roku kolejny raz przystąpiła do przesłuchań.