O niewątpliwie zabawnych pracach Obarskiego nie powinniśmy jednak myśleć jak o błahej i chwilowej rozrywce. I to co najmniej z dwóch powodów – pierwszy wiąże się z samą archiwalną archeologią, wpisaną w ten rodzaj praktyki twórczej, drugi – z jej wartością dla popularyzacji (a także reinterpretacji) dziedzictwa kultury. Jako twórca, Obarski współpracuje nie tylko z historycznymi autorami dzieł, które przetwarza, ale także z zupełnie współczesnymi instytucjami i ekspertami, których domeną są cyfrowe kolekcje.
Dobrym przykładem takiej kooperacji jest powstały przy okazji konferencji Digital Cultures 2018 "Hybrydizer" – interaktywna aplikacja stworzona przez Obarskiego we współpracy z Igorem Hardym (kod) i mediewistą oraz specjalistą od cyfrowych kolekcji Łukaszem Kozakiem (znanym między innymi z takich projektów jak Discarding Images oraz Stare obrazki ze zwierzętami). Obarski wydaje się być wymarzonym sojusznikiem każdej instytucji, która udostępnia w sieci swoje cyfrowe kolekcje.
Pomimo związanych z początkami digitalizacji obaw przed oddaniem swoich kolekcji w ręce tych, którzy mogą je przetworzyć w sposób nie podlegający żadnej eksperckiej kontroli, dziś znacznie większym zmartwieniem instytucji jest obawa o ich zbytnią niszowość. Kiedy instytucje zdały sobie sprawę, że dzielenie się zawartością swoich archiwów i magazynów z szeroką publicznością nie niesie ze sobą ani spadku frekwencji ani utraty swojego dotychczasowego statusu, wyzwaniem stało się to, że bycie częścią cyrkulacji kultury cyfrowej wymaga przemyślenia zarówno tego, w jaki sposób budują one swoje relacje z publicznością, jak i konkurencji, z którą się mierzą walcząc o ich uwagę w sieci. Dobitnie wyraził to poczucie Sree Sreenivasan, wówczas the MET’s chief digital officer, stwierdzając: “Our competition is Netflix and Candy Crush,” not other museums (Naszym konkurentem jest Netflix i Candy Crush, a nie inne muzea).
Z badań przeprowadzonych przez Centrum Cyfrowe wynika, że pomimo rosnącej grupy osób swobodnie poruszających się w świecie cyfrowych archiwów – twórców, projektantów, badaczy – wciąż bardzo wiele osób nie wie o możliwości korzystania z takich zasobów online ani nie wie, jak z nich korzystać. Członkami tej grupy – nazwanej przez badaczy "uśpionym potencjałem" – są także takie osoby, które – jak studenci, nauczyciele, edukatorzy – mogłyby z takich zasobów znacząco skorzystać. Zdecydowanie jednak należy zdawać sobie sprawę z tego, że szperanie w cyfrowym archiwum nie jest zajęciem, które skusi każdego. Nie tylko przez wzgląd na niewątpliwą konkurencję, jaką dla takiego sposobu spędzenia wieczoru stanowi chociażby wspomniany już Netflix, ale też niewystarczające kompetencje lub brak wiedzy o tym, że takie archiwa istnieją. Między innymi właśnie dlatego tak ważne są praktyki polegające na przeszukiwaniu, kuratorowanu, przetwarzaniu i udostępnianiu publiczności zasobów z cyfrowych archiwów.