Scena z przedstawienia operowego "Slow Man" Nicholasa Lensa (muzyka) i J.M. Coetzee (libretto) w reżyserii Mai Kleczewskiej; fot. Maciej Zakrzewski / Teatr Wielki im. Stanisława Moniuszki w Poznaniu
Tegoroczny Malta Festival Poznań przebiega pod hasłem Akcje Azjatyckie / Asian Investments. Jakie obrazy medialne, emocje, obawy i nadzieje budują nasz sposób myślenia o Azji?
Od trzech lat główna część programu Malta Festival Poznań koncentruje się wokół wybranego tematu - idiomu, który stanowi punkt odniesienia dla pokazywanych projektów artystycznych. Azjatycki idiom wypełniiły widowiska teatralne, operowe, taneczne, projekty performerskie, koncerty i filmy. Były również spotkania z artystami i dyskusje panelowe.
"Malta była pierwszym multikulturowym i interdyscypliarnym festiwalem w Polsce i dalej rozwijamy się w tym kierunku - mówi dyrektor festiwalu Michał Merczyński. - Twórcy i widzowie uważają, że łączenie gatunków jest naturalnym językiem przyszłości. W tym roku opowiemy o Azji."
Kuratorem najnowszego idiomu poznańskiego festiwalu jest mieszkający w Berlinie szwajcarski artysta konceptualny Stefan Kaegi, reżyser znanego niemieckiego zespołu Rimini Protokoll.
"Ciekawsze od samego sprowadzania sztuki azjatyckiej do Poznania i pokazywania jej jako czegoś egzotycznego wydawało mi się postawienie pytania, co azjatyckiego jest w Poznaniu" - tłumaczy Stefan Kaegi.
Pokazane zostały przedstawienia i projekty zarówno twórców europejskich, takich jak Rimini Protokoll, Ant Hampton, Dries Verhoeven, Wojtek Ziemilski, Ex Nixilo czy Dirk Fleischmann, jak również artystów z bliższych i dalszych państw azjatyckich: Public Movement, Rabiha Mroué i Liny Saneh czy Living Dance Studio.
Wojtek Ziemilski przygotował widowisko "Pokrewni" z Chinką o nazwisku Huang, mieszkającą w Brukseli, a mającą przodków w Państwie Środka. Na świecie jest czterdzieści milionów Huangów. Reżyser odnalazł na Facebooku czterech poznańskich. Jest z nimi w stałym kontakcie.
" 'Pokrewni' to instalacja performatywna - mówi Wojtek Ziemilski. - To fantazja na temat zjazdu wielkiej azjatyckiej rodziny. Wielkiej, to znaczy liczącej czterdzieści milionów członków. Przy tym scenariuszu zjazd odbędzie się w Polsce. Co oznacza tak wielka rodzina? Czy są to jeszcze istotne więzi? Co czterdzieści milionów ludzi może mieć wspólnego?"
Wojtek Ziemilski tworzy prace na pograniczu teatru, sztuk wizualnych i choreografii. Z wykształcenia jest filozofem, studiował też filozofię w Grenoble, lingwistykę stosowaną na Uniwersytecie Warszawskim i reżyserię w portugalskiej Fundacji Gulbenkiana. Rozgłos przyniosło mu widowisko "Mała narracja" (Teatr Studio im. Stanisława Ignacego Witkiewicza w Warszawie, premiera 20 marca 2010), o jego dziadku, Wojciechu Dzieduszyckim. Historycy z rzeszowskiego IPN w 2006 roku ujawnili współpracę Dzieduszyckiego ze Służbą Bezpieczeństwa. Twórca "Małej narracji" siedzi na scenie i czyta, a na ekranie wyświetlane są zdjęcia i teksty.
Wokół tegorocznego idiomu Akcje Azjatyckie / Asian Investments zbudowany został również program filmowy, pierwszy dzień otwartego forum dyskusyjnego, a także plenerowy maraton muzyczny nad jeziorem Malta, czyli koncert: Między Azją a Europą: muzyka romska.
Kolejny ważny nurt festiwalu jest związany z twórczością noblisty J.M. Coetzee. Malta Festival Poznań, w koprodukcji z Teatrem Wielkim im. Stanisława Moniuszki w Poznaniu i przy finansowym wsparciu Samorządu Województwa Wielkopolskiego, przygotował prapremierę opery flamandzkiego kompozytora Nicholasa Lensa "Slow Man" w reżyserii Mai Kleczewskiej, do której libretto oparte na swojej książce "Powolny człowiek" napisał właśnie J.M. Coetzee. Pisarz był gościem festiwalu i wziął udział w spotkaniu z twórcami opery.
"Niezmiernie mi się podobało. Było wspaniałe - ocenił przedstawienie J.M. Coetzee, podkreślił również, że pomysł na operę wypłynął od kompozytora. - Postanowiliśmy zająć się akurat tym fragmentem mojej powieści, który dotyczy trójki bohaterów i ich konfliktów. Między tymi trzema postaciami przebiega bardzo interesująca gra".
Bass Akiki, który prowadził orkiestrę w operze "Slow Man" w Teatrze Wielkim w Poznaniu, analizując przedstawienie powiedział:
"Każdy może w nim znaleźć coś dla siebie. W tej operze niektórzy patrzą na miłość a niektórzy na kobiecość, inni na kalectwo, jeszcze innych porusza okrucieństwo, inni są pod wrażeniem mocnych charakterów. Orkiestra jest wewnątrz bohaterów, a jej brzmienie wyraża to, co oni czują."
Belgijski kompozytor Nicholas Lens dodał z kolei, że jest pod wrażeniem śpiewaków i ich umiejętności. Metrum było bowiem "niezwykle złożone, co zastosowano celowo, żeby uniknąć powtarzalności i wprowadzić pewien chaos, niepewność na scenie".
"W teatrze to reżyser ma czas, w operze kompozytor i dyrygent dysponują czasem - analizowała Maja Kleczewska różnice w pracy przy przedstawieniu teatralnym i przy operze. - W operze wszystko zapisane jest w muzyce. Jest tu inny rodzaj pracy z aktorami, ze śpiewakami - do pracy w teatrze w ogóle nieporównywalny. Proces emocjonalny aktora, który nie jest związany z muzyką, a co za tym idzie - przebieg tempa, jest nieograniczony. A w operze reżyser musi się dostosować do muzyki".
Przedstawienie doceniła Magdalena Szpecht, pisząc w artykule "Kulawy Romeo" ("Tygodnik Powszechny", 15 lipca 2012) między innymi: "Światowa premiera opery 'Slow Man' w reżyserii Mai Kleczewskiej do tekstu J.M. Coetzee'ego i z muzyką Nicholasa Lensa to najbardziej niezwykłe wydarzenie tegorocznego festiwalu Malta w Poznaniu. Utwór na motywach 'Powolnego człowieka' bezkompromisowo dotyka tematu niepełnosprawności, dotychczas konsekwentnie pomijanego przez twórców dramma per musica". I konkluduje: "To przedstawenie pozbawione kiczowatego przepychu i ostentacyjnego blichtru o starannie zaplanowanej strukturze udowadnia, że opera nie jest artystycznym skansenem".
Zobaczyliśmy również teatralną adaptację powieści "Hańba" J.M. Coetzee w inscenizacji węgierskiego reżysera Kornéla Mundruczó.
Miłośnicy twórczości Lecha Raczaka mieli okazję zobaczyć aż cztery jego widowiska - tak zwaną trylogię rewolucyjną ("Dziady", "Marat/Sade" i "Czas terroru") przygotowaną przez Teatr im. Heleny Modrzejewskiej z Legnicy oraz premierowe plenerowe przedstawienie "Gry z czasem". Będą pokazy innych najciekawszych przedstawień teatrów poznańskich i wielkopolskich.
Nie zabraknie także dobrej muzyki. Gwiazdą festiwalu w tym roku był legendarny kalifornijski zespół Faith No More i jego charyzmatyczny wokalista Mike Patton. Koncert odbył się w cyklu POZnań dla Ziemi. W klubie festiwalowym, na cowieczornych bezpłatnych koncertach zagrali: DJ Kentaro, tokijska grupa undergroundowa Anli Pollicino, brytyjscy muzycy Bass Clef i Emika, szwedzki zespół Slagsmalsklubben oraz Kari Amirian, Ballady i Romanse, a także Justyna Szafran i Sztylety (tym razem w rockowo-psychodelicznym kontekście muzyki Krzysztofa "Wiki" Nowikowa).
Ant Hampton przygotował wideoczat "Cue China 1". Dotyczący każdego z nas, bo korzystamy z komputerowych procesorów wytwarzanych w Chinach. Głównym motywem okazał się wprowadzany przez współczesnych menedżerów wyzysk pracowników. Jeden z nich nie wytrzymał tempa pracy i popełnił samobójstwo.
Dirk Fleisch w pobliżu fabryki produkującej kiedyś tekstylia wykonał performance "mysaleshow" o tym, jak w specjalnej strefie ekonomicznej Korei Północnej szyje się T-shirty, które nosi cały świat. Projekt został przygotowany we współpracy z Koreanką mieszkającą w Polsce.
Szczegółowy program wraz z opisem wydarzeń znajduje się na stronie www.malta-festival.pl
Źródło: Informacje prasowe, www.malta-festival.pl, JRK