Odwiedziliśmy go z kamerami podczas próby do autobiograficznego spektaklu "Ostatnie solo K.", w którym artysta podsumowuje swoją pracę twórczą. Ryszard Kalinowski sięga pamięcią wstecz, odtwarza fragmenty dawnej choreografii, konfrontując się na scenie ze sobą sprzed lat. Spektakl prezentowany był podczas 21. Międzynarodowych Spotkań Teatrów Tańca w Lublinie.
Ryszard Kalinowski from Culture.pl on Vimeo.
Inspiracją dla tej osobistej pracy była także Beckettowska "Ostatnia taśma" i sceniczne interpretacje głośnego monodramu o starym pisarzu Krappie, który przysłuchuje się swoim własnym nagraniom rejestrowanym co roku z okazji urodzin. – "Ostatnie solo K." także tworzyłem w szczególnym momencie życia – mówi nam Ryszard Kalinowski:
Jestem w określonym wieku, wielu moich rówieśników albo już zakończyło swoją karierę albo właśnie zastanawia się co dalej. To także pytania, które sam sobie zadaję: jak długo jeszcze podołam, czy starczy mi sił? Postanowiłem zmierzyć się sam ze sobą w pierwszej w mojej karierze pracy solowej. Sięgnąłem po Becketta i choreografię "DC 5861494", którą prawie dwie dekady temu stworzyliśmy z Hanną Strzemiecką, wydała mi się wciąż świeża i inspirująca.
Kalinowski tańczy dawną choreografię równolegle do wyświetlanego w tle oryginału. Jakby badał swoje możliwości. Jednak jak zauważa w "Kurierze Lubelskim" Andrzej Z. Kowalczyk, tańczy to samo, co w roku 2000, ale nie tak samo (...) "Obserwowanie owego dialogu dzisiejszego Kalinowskiego z tym dawnym jest rzeczą fascynującą. Trudno o lepsze potwierdzenie poglądu, że tańczy się nie nogami, lecz głową; że w niej właśnie taniec się zaczyna. A doświadczenie – o ile nie staje się rutyną, a w tym przypadku z całą pewnością tak się dzieje – jest wielką wartością dodaną" – czytamy w recenzji.
Dwie dekady w Lubelskim Teatrze Tańca
Ryszard Kalinowski od zawsze związany jest z Lublinem. W latach 90. pod okiem Hanny Strzemieckiej szlifował swój taneczny warsztat w Grupie Tańca Współczesnego Politechniki Lubelskiej. Z tej niezależnej studenckiej inicjatywy w 2001 roku wyrósł profesjonalny zespół – Lubelski Teatr Tańca, który szybko stał się rozpoznawalny nie tylko w Polsce, ale także na świecie. Od 2006 jego kierownikiem artystycznym jest Ryszard Kalinowski, autor nagradzanych choreografii m.in. "Ku dobrej ciszy" docenionej m.in. na Łódzkich Spotkaniach Teatralnych czy "Bellissimo", spektaklu, który zdobył II nagrodę na międzynarodowym konkursie Das Beste Deutsche Tanzsolo w Lipsku. Stworzył także prace: "I znów, i jeszcze raz", "48/4" i "NN.Wacławowi Niżyńskiemu".
Krytycy i recenzenci zawsze podkreślają wysokie umiejętności fizycznie Kalinowskiego, siłę i dążenie do minimalizmu. Jako choreograf często rezygnuje ze scenografii, oszczędnie używa dźwięku i światła. Podkreśla, że w tańcu i w byciu na scenie szuka przede wszystkim fizyczności i organiczności.
Nie uciekam od siebie, nie szukam żadnych masek. Staram się pokazać widzom takim jakim jestem fizycznie i ruchowo. To, o czym mówię też zawsze jest mi bliskie. Nie sięgam daleko w abstrakcje czy w niezwykle bogate historie. Staram się opowiadać najprostszymi środkami i w taki sposób, żeby być zawsze z widzem na równych prawach. Nie mam zamiaru ich odrywać od życia, tylko o nim rozmawiać, w taki sposób, żeby czuli, że jesteśmy z tego samego świata w przeciwieństwie np. do opowieści baletowych czy bajkowych. Hanna Strzemiecka zawsze nam powtarzała, żebyśmy nigdy nie próbowali opowiadać nieprawdziwych historii, narzucać sobie czegoś, co jest nam obce.