Dyplom w zakresie malarstwa uzyskała w roku 2001 w pracowni Jacka Waltosia. W latach 1998-99 studiowała na Wydziale Germanistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Lata 2000-2001, w ramach programu Socrates-Erasmus oraz stypendium rządu francuskiego, spędziła na studiach w École Nationale Supériere des Beaux-Arts w Paryżu. Od roku 2002 jest asystentką w pracowni prof. Grzegorza Bednarskiego na Wydziale Malarstwa krakowskiej Akademii. Zajmuje się przede wszystkim malarstwem; ostatnio zrealizowała również instalację video "I come from Poland" (z Bogną Podbielską, 2005).
Tuż po studiach, w roku 2001, została współzałożycielką i członkinią krakowskiego Stowarzyszenia Młodych Artystów "Kontrapost", skupiającego młodych twórców zainteresowanych sztuką, która na różne sposoby nawiązuje do tradycji przedstawiania człowieka i otaczającej go rzeczywistości. Zrodziło się ono z przekonania, że samo opanowanie warsztatu malarskiego jest dzisiaj niewystarczające, że potrzeba idei, za którą kryje się żywy stosunek do tradycji, do historii sztuki, ale również do natury. Stowarzyszenie współtworzą między innymi: Beata Bigaj, Wojciech Kubiak, Grzegorz Wnęk.
Wczesne prace artystki, zarówno jeszcze studenckie, jak powstałe już po uzyskaniu dyplomu, są efektem obserwacji człowieka i "sytuacji ludzkich". Niewielkich rozmiarów papiery ukazują uchwycone w charakterystycznej pozach lub gestach pojedyncze postacie ("Śpiąca", "W ciąży" - wszystkie, także następne, z 2000) lub kameralne, melancholijne scenki, często przedstawiające złożone relacje pomiędzy dwiema osobami ("Aktówka", "Małżeństwo", "Para"). Wyrazistość kompozycji podkreśla determinacja autorki, o której świadczą: odważne kadrowanie ("Zmęczona"), mocne barwy, nierzadko kontrastowane (W ciąży), zaufanie do czerni (Walkman), spontaniczne operowanie pędzlem, wykorzystanie zadrukowanych, gazetowych podłoży ("Dziewczyna", "W ciąży", "Z pracy"). Zarówno estetyka, jak klimat tych przedstawień kojarzy się nieco z ekspresjonistycznym malarstwem Józefa Czapskiego, ale mają one swoją własną nutę, osiągniętą przede wszystkim dzięki znacznie luźniejszemu niż u Czapskiego kładzeniu farby.
Niemal równolegle pojawiły się w twórczości Kingi Nowak pejzaże - miejskie, przede wszystkim powstałe pod wpływem podróży do Francji i Niemiec, początkowo malowane mięsiście ("Bastille", 2000; "Gare d'Austerlitz", 2000/2001; "Montparnasse", 2001), z czasem coraz bardziej eksponujące dukt linii ("Warschauer Strasse I", "Warschauer Strasse II", 2001). Przedstawiają one pozornie bezkresne perspektywy, wykreślone przez miejskich urbanistów: biegnące wzdłuż tras paryskiego metra, kończące się nagle głuchą czeluścią albo milknące pod pajęczą siecią słupów trakcyjnych, połączonych plątaniną rozmaitych przewodów ("Ivry-sur-Seine", dwie wersje - z 2001 i 2002). W tych rozległych przestrzeniach, zaplanowanych i zabudowanych przez człowieka, nie ma jednak dlań miejsca. Z reguły są bezludne, puste. Jakby z człowieka ogołocone. Jakby ów wzniósł je, by potem porzucić. Albo inaczej - żeby miał skąd zostać wygnany. Przez siebie samego... Teraz, jeśli musi, przemyka samotnie, bezszelestnie wśród cieni Miasta (wspomniany "Gare d'Austerlitz").
W tekście-wyznaniu, towarzyszącym jednej z wystaw, Kinga Nowak napisała, że maluje pejzaże industrialne. Ale to pojęcie kojarzy się bardziej, szczegółowo, z krajobrazem przemysłowym, niż, ogólnie, z miejskim. Trafniejsze byłoby raczej nazwanie ich pejzażami cywilizacyjnymi - zmienionymi przez człowieka, "funkcjonalnymi"; pejzażami, w których człowiek jest trybem, a może tylko trybikiem rzeczywistości, stanowiącym jednak rację jej istnienia. Bo przecież stacje metra czy dworce kolejowe, to są, jak powiedziałby Walter Benjamin, "miejsca tchnące pustką", zjawiskowe locations z niskobudżetowych filmów społecznych czy też psychologiczno-społecznych, dopóki człowiek nie ożywi ich swoją Obecnością.
Podobną do francuskich, gęstą atmosferę mają krajobrazy berlińskie, a zwłaszcza znacznie chłodniejsze w wyrazie krakowskie, malowane bardziej płasko, jednolicie, ukazujące - w przeciwieństwie do wspomnianych uprzednio - przestrzeń wyraźnie ograniczoną, ciasną, wręcz stłamszoną: górne partie fabrycznej zabudowy ("Młyn", dwie prace o tym tytule - z 2000 i 2001/2002), dymiące kominy ("Fabryka", 2001/2002), dachy wielkomiejskich kamienic ("Czerwony dach", 2002) lub - rzadko - czubki drzew ("Policja", 2001). W tej scenerii postać ludzka uobecnia się na zasadzie intruza; człowiek nie przystaje do świata, przytłacza go jego ciężar, ale broni się, próbuje ocalić to, co stanowi o nim samym: w "Ukrzyżowaniach" (2001 i 2002) Słowo wypełnia się niczym Los, bez względu na ruch uliczny; w obrazie "Przemiany" (2002/2003) młoda kobieta (autoportret) na balkonie szuka ocalenia przed miastem, odwracając się tyłem do podwórka-studni; w "Szczękach" (2003) młodzi rozpaczliwie "wgryzają się" w siebie podczas pocałunku, nawet Ikar spada jak przed wiekami, tyle że tło stanowią dlań teraz drapacze chmur ("Ikar", 2003).
Kingę Nowak interesuje jednak nie tylko eksterior (chociaż nawet dla portretów, w tym licznych autoportretów, częstokroć jako tło wybiera fragment miasta), ale również interior. Niejako metaforycznym ujęciem owego balansowania na granicy są dwa autoportrety: "Kinga I" ("Zewnątrz" albo "Rezonans II") - przedstawiający twarz artystki z profilu, a także "Kinga II" ("Wewnątrz" albo "Rezonans I" - ukazujący zdjęcie rentgenowskie jej czaszki, również z profilu (obie prace z 2004). Natomiast po stronie interioru rozumianego nieco dosłowniej sytuują się sceny we wnętrzach: intymne spotkania pary kochanków (Wizyta, 2003; szczególnie piękny Sen, 2004). Tutaj ponownie bohaterami przedstawień są ludzie, którzy z trudem przełamują obcość. Autorka ma dla nich wiele czułości, ale zarazem sygnalizuje istniejące w przedstawianej scenie napięcie, które wraz z chłodną tonacją barwną i gładką powierzchnią płótna tworzy nieprzekraczalną aurę samotności; to zaś przywodzi na myśl malarstwo Edwarda Hoppera. Zdarzają się jej również prace dużo bardziej drapieżne, akcentujące fakturę, jak ostro malowany "Bokser" (2002) czy, kojarzący się z twórczością Francisa Bacona, brutalny "Krzyk" (2003).