Urodziła się 12 stycznia 1939 roku w Warszawie i mieszka tu cały czas. Do świata mody wkroczyła mniej więcej wtedy, co w dorosłość. Najpierw, w październiku 1957 roku anonimowo – jako "kociak" na okładce "Przekroju" autorstwa Wojciecha Plewińskiego. Potem jako modelka. W 1958 roku zaczęła pracę w Centralnym Laboratorium Spółdzielczości Pracy i przez blisko dekadę współpracowała z największymi: Modą Polską, Telimeną, Ledą, Warszawskimi Zakładami Przemysłu Odzieżowego. To właśnie tu w 1967 roku zacznie karierę projektantki.
Wcześniej jednak współpracuje przez siedem lat (1960-1967) z Barbarą Hoff – autorką rubryki mody w "Przekroju". Występuje jako modelka prezentująca kolekcje Hoff; ta zanim zaczęła sprzedawać je w Domach Towarowych Centrum, projektowała na potrzeby sesji. Sesje były zdarzeniami towarzyskimi – występowali w nich m.in. Gerard Wilk, Monika Dzienisiewicz, Daniel Olbrychski, Krystyna Morgenstern, Krzysztof Litwin, Andrzej Kurylewicz, Wojciech Karolak, Małgorzata Braunek, Wojciech Pszoniak.
W 1967 roku następuje przełom. W wielu wymiarach. W lutym bierze ślub z Wowo Bielickim, reżyserem spektakli estradowych, związanym wcześniej z kabaretem Bim-Bom. W październiku zaczyna studia na warszawskiej ASP, najpierw na wydziale architektury, potem grafiki. W listopadzie projektuje kolekcję "Kozak Look" i organizuje przy okazji pokaz, jakiego wcześniej Warszawa nie widziała.
Zaczęło się od tego, że spędziła miesiąc w Moskwie – jako modelka Warszawskich Zakładów Przemysłu Odzieżowego. Przywiozła stamtąd wielką futrzaną czapę. Przymierzając ją przed lustrem, zastanawiała się, czy można z niej coś uszyć. "Usiądź i narysuj, a nuż coś ci wyjdzie" – rzucił Wowo Bielicki.
Narysowała i zaniosła projekty do WZPO, które przekształcały się w Corę. Dyrektor Józef Syroka – jeden z tych PRL-owskich dyrektorów, który potrafił radzić sobie z przeciwnościami systemu (Jerzy Antkowiak powie o nim: "Socjalista, który kochał Amerykę") powiedział: "robimy".
"Dyrektor Józef Syroka potrafił myśleć nowocześnie" – opowiada Grażyna Hase. – "A ja, zanim pokazałam mu serwetki ze szkicami projektów, zaproponowałam, by zamiast gali na pięćdziesięciolecie rewolucji zrobić pokaz mody".
Bo zbliżało się akurat pięćdziesięciolecie Rewolucji Październikowej. Zamiast zwyczajowej akademii czy fabrycznego pokazu kolekcji przemysłowej odbył się reżyserowany przez Wowo Bielickiego pokaz z muzyką. Najpierw w Dziekance i Stodole, potem w Ośrodku Przyjaźni Polsko-Radzieckiej. Polanie w bigbitowym tempie wygrywali motywy ze "Swobodnego wiatru" Dunajewskiego, "Yellow Submarine" Beatlesów, "Katiuszy", a w takt muzyki wychodziły modelki. Anna Karenina, komisarz, Siemion Budionny, czerwonoarmista, a na koniec Lenin w tweedowym kostiumie. Jednorzędowa marynarka, kamizelka i minispódnica, do tego kaszkiet i krawat w groszki – w takim stroju Grażyna Hase zakończyła karierę modelki i została projektantką.
Teresa Kuczyńska pisała w "Ty i Ja":
Najpiękniejszą kolekcję opartą na motywach rosyjskich i radzieckich oglądaliśmy w Warszawie. Witamy nowego projektanta, pełnego zapału, fantazji i silnej woli.
Natomiast Krzysztof Teodor Toeplitz chwalił w "Kulturze” "supernowoczesne sukienki inspirowane przez surowe formy sprzed lat pięćdziesięciu".
W wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" Grażyna Hase mówiła:
Pierwszy raz poczułam się projektantką 12 lat po debiucie. Spółdzielnia Modny Strój zorganizowała urodziny pani Jadwigi Grabowskiej – twórczyni Mody Polskiej, najważniejszej postaci w powojennej modzie. Poprosiłam ją o podpis na zdjęciu. Napisała: "Grażynie Hase, jednej z niewielu, której chętnie przekazuję pałeczkę w sztafecie mego umiłowanego zawodu". To było coś. Wtedy dopiero uznałam, że mogę nazywać siebie projektantką.
Projektuje jednak cały czas. Koniec lat 60. to program telewizyjny "Muzyka i moda", który współtworzy z Wowo Bielickim. Większość dzieje się w telewizji, ale cyklowi towarzyszą wydarzenia plenerowe. Jak pokaz podczas zjazdu aktywu ZMS Śląska i Zagłębia, gdzie Edward Gierek czyta list od Władysława Gomułki (grudzień 1968) czy widowisko w Moskwie z okazji 25-lecia PRL transmitowane przez radziecką telewizję. O pracy w tamtym okresie Hase mówiła w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej":
To była praca zlecona przez telewizję. Ja o tym, że mam przed sobą aktyw ZMS dowiedziałam się, gdy podniosła się kurtyna. Ale też nie będę robić z siebie bohaterki. Nie walczyłam z systemem. Żyłam w nim. Kiedy zdjęto nam "Muzykę i modę", nie emitując zresztą ostatniego odcinka, wyjechaliśmy do Londynu, potem spędziliśmy rok w Berlinie Zachodnim i było naprawdę bajecznie. Wróciliśmy jednak, bo na początku lat 70. wszystkim nam się zdawało, że teraz będzie lepiej. Dla mnie zresztą były to świetne czasy. Dużo pracowałam – dla przemysłu, dla firm, na własną rękę. Wtedy zrobiłam słynne do dziś góralskie kożuchy, które Cepelia sprzedała w swoim salonie przy Piątej Alei w Nowym Jorku.