Tytuł wystawy "Upadek kusi" – zaczerpnięty z wiersza amerykańskiego poety Williama Carlosa Williamsa – łączy oba cykle wspólnym wątkiem interpretacyjnym. Juszkiewicz pyta o sens rekonstrukcji zniszczonych lub zagubionych dzieł sztuki. Artystka stworzyła malarskie archiwum, które wyłoniło się z jej osobistych procesów upamiętniania, wskrzesiła dzieła z historii odległej i niedawnej i przywróciła do życia te utracone w tragicznych okolicznościach. Dzięki nostalgicznym wspomnieniom, emocjonalnym wyborom i osobistym skojarzeniom, Juszkiewicz włączyła siebie w proces odtwarzania historii i budowania na nowo znaczeń. Co więcej, projekt Juszkiewicz obejmował również scenografię w przestrzeni Bielskiej Galerii BWA, nawiązującą do instalcji "Merzbau" Kurta Schwittersa – przedziwnej groty zbudowanej wewnątrz mieszkania z "odrzutów codzienności". To komentarz odnoszący się do nowych wartości powstających z ruin dawnych porządków. Scenografia towarzysząca wystawie "Upadek kusi" to metafora tymczasowości rzeczy materialnych i obiektów sztuki w świecie nadprodukcji.
Podczas tworzenia prac artystka inspirowała się nie tylko obrazami i zdjęciami; do jednego z jej dzieł za model posłużyła 13 cm porcelanowa figurka, wykonana przez niemieckiego artystę Johanna Joachima Kändlera w 1754 roku pt. "Kobieta z wachlarzem i maską". Figurka znajdowała się w kolekcji doktora Ernsta Gallinka w Baden-Baden, skąd po jego śmierci została sprzedana muzeum w Karlsruhe, jednak nigdy tam nie dotarła i zaginęła w tajemniczych okolicznościach.
"Syndrom Gauguina" otwarty w 2016 roku w galerii lokal_30 to trzy wystawy indywidualne – Ewy Juszkiewicz, Filipa Brendta i Katyi Szadkovskiej – połączone wątkiem antropologicznym i tematem przemiany – jej potrzeby, niemożności lub jej procesu przebiegania. "Syndrom Gauguina" to też trzy opowieści, Juszkiewicz w najnowszych pracach – podobnie jak przy okazji wystawy "Upadek kusi" – bazowała na archiwalnych zdjęciach dzieł utraconych. Przytoczona przez nią opowieść dotyczy historii jednej z prac.
Wraz z nastaniem reżimu nazistowskiego życie żydowskiej rodziny przedsiębiorców Hessów uległo drastycznej zmianie. Thekla, wdowa po Alfredzie, została sama z synem Hansem, który miał przejąć pieczę nad rodzinną kolekcją sztuki. Gdy w 1933 roku stracił pracę w domu wydawniczym Ullstein, był jednak zmuszony do wyjazdu. Przeniósł się do Paryża, potem do Londynu. To matka, która nadal mieszkała w Rzeszy Niemieckiej, zajmowała się kolekcją. Udało jej się uratować sporą część zbioru dzięki wysyłce prac na wystawę w Kunsthalle Basel w 1933. Kunsthaus Zurich odebrał je stamtąd na swoją wystawę w 1934 roku, po jej zakończeniu dzieła sztuki przechowywano w magazynach galerii. W związku z restrykcjami celnymi Thekla mogła wywozić kolekcję za granicę tylko czasowo, na podstawie "freipassu". W 1939 Gestapo zagroziło jej w związku z przetrzymywaniem kolekcji poza Rzeszą. Thekla nie chcąc ryzykować, poprosiła dyrektora Stowarzyszenia Artystów w Kolonii o przechowanie prac, a sama wkrótce wyemigrowała do Londynu. Kiedy w 1947 roku zwróciła się do instytucji o zwrot kolekcji dowiedziała się, że dzieła wywieziono ze zbombardowanego budynku i prawdopodobnie zaginęły. Kilka lat później udało się odzyskać kilka obrazów, nigdy jednak nie natrafiono na trop ulubionej przez Theklę tapiserii "Winobranie" autorstwa ekspresjonisty Maxa Pechsteina.
Ewa Juszkiewicz wzięła udział w wystawie "Od sztucznej rzeczywistości do selfie. Autoportret w polskiej sztuce współczesnej", która otworzyła się we wrocławskiej Galerii BWA Awangarda jesienią 2017 roku. Ekspozycja przedstawiła tożsamość polskich artystów współczesnych różnych pokoleń. Kompilacja autoportretów twórców to próba ukazania ich strategii działania, stosunku do tradycji oraz zobrazowanie przemiany technologicznej i sposobów uwieczniania obrazu na przestrzeni dekad. Z biegiem lat kolejne wynalazki ułatwiały nam uchwycenie siebie i przybliżały nam własny wizerunek, jednocześnie chwiejąc naszym poczuciem przynależności i naszą tożsamością. W dobie smartfonów każdy, nie zadając sobie specjalnie trudu, może stworzyć autoportret, niepotrzebne nam do tego żadne manualne umiejętności, ale czy pokazanie się jest równoznaczne z porzedstawieniem siebie?