Był bez wątpienia jednym z najważniejszych i najbardziej utalentowanych fotografików swojej epoki. Z wykształcenia chemik i farmaceuta, edukację na Uniwersytecie Lwowskim zakończył obroną dyplomu z filozofii. Zrazu pracował w rodowej aptece Mikolaschów i firmie drogeryjnej Piotr Mikolasch i S-ka. Dzięki rodzinnym kontaktom w 1894 roku poznał Juliusza Kossaka, u którego rozpoczął naukę malarstwa. Kontynuował ją później (w latach 1905-1906) u znanego krakowskiego pejzażysty-miniaturzysty Jana Stanisławskiego oraz u Juliana Fałata.
Wiadomo też, że interesował się muzyką - uczył się śpiewu w klasie Walerego Wysockiego wykładającego w Galicyjskim Konserwatorium Muzycznym we Lwowie. Jego wszechstronne zainteresowania i rozległa wiedza w wielu dziedzinach zadziwiają, lecz w owym czasie nie były przypadkiem rzadkim. Wielu ówczesnych mistrzów fotografii, uprawiających ją nie dla utrzymania się lecz z potrzeby tworzenia, było członkami elity intelektualnej społeczeństwa.
Ze sztuką fotograficzną zetknął się po raz pierwszy w wieku 12 lat, a późniejsze studia chemiczne ugruntowały jego wiedzę od strony naukowej. Nauki odbyte u wielkich polskich malarzy w połączeniu z wiedzą uniwersytecką dały mu solidny grunt do uprawiania fotografii w sposób niezwykle świadomy. Zainteresowania artystyczne zdominowały jego życie i pracę zawodową do tego stopnia, że w 1908 roku pozbył się i apteki, i udziału w rodzinnym przedsiębiorstwie, poświęcając się niemal wyłącznie fotografii.
Jego prace prezentowane były na wielu wystawach. Pierwsze wyróżnienie zdobyte przez Mikolascha to złoty medal na I Wielkiej Wystawie Słowiańskiej w Wieliczce w roku 1903. Szybko stał się artystą znanym także daleko poza granicami ówczesnej Galicji, do 1910 roku jego fotografie pokazywano w Amsterdamie, Paryżu, Londynie, Budapeszcie i Wiedniu. Choć jego pasją była głównie fotografia, nigdy nie odszedł całkowicie od malarstwa, stąd też w późniejszych latach można mówić o Mikolaschu-fotografie i Mikolaschu-malarzu, uwieczniającym głównie piękno polskiego krajobrazu.
Jako fotograf był mistrzem nie tylko fotografii konwencjonalnej. Z wirtuozowską biegłością uprawiał także modne w pierwszych dziesięcioleciach minionego wieku tzw. techniki szlachetne, będące pomostem pomiędzy czystą fotografią i sztukami graficznymi. Początkowo po mistrzowsku opanował gumę jedno- i wielobarwną (jego najbardziej znana fotografia wykonana w tej technice, często pokazywana i reprodukowana, to pochodząca z 1914 roku Niebieska flasza - martwa natura przedstawiająca ciemnoniebieską butlę z ułożonymi wokół niej pomarańczami). Był jednym z pierwszych polskich artystów stosujących jeszcze jedną technikę szlachetną - wynalezioną w 1904 roku technikę olejową, i pierwszym, który w Polsce zastosował jej modyfikację czyli bromolej. Eksperymentował także z fotografią barwną.
Na estetykę fotografii Henryka Mikolascha niewątpliwy wpływ wywarła epoka, w której tworzył, i dominująca w niej piktorialistyczna estetyka z jej upodobaniem do "malarskości" obrazu fotograficznego, gry światła i nienaganną kompozycją obrazu wywiedzioną z obowiązujących w europejskiej sztuce kanonów miary i proporcji.
Uprawiał właściwie wszystkie dziedziny fotografii - od portretu przez pejzaż aż po martwą naturę. Mikolasch przez swój talent, pracowitość, bogaty dorobek w dziedzinie publicystyki i dydaktyki fotograficznej a także pedagogiczne pasje uważany jest za czołowego przedstawiciela tzw. lwowskiej szkoły fotografii, do której zalicza się Józefa Świtkowskiego a także wybitnych uczniów Mikolascha: Janinę Mierzecką i Jana Alojzego Neumanna.
Oprócz działalności czysto artystycznej był Mikolasch także cenionym wykładowcą akademickim. Od 1921 do 1931 roku wykładał na Politechnice Lwowskiej, na której prowadził katedrę fotografii. Zajęcia dawały możliwość poznania fotografii ze wszystkimi jej ówczesnymi nowinkami technicznymi i praktycznymi zastosowaniami. Mikolasch prowadził ćwiczenia z optyki fotograficznej, fotografii technicznej i estetyki fotografii artystycznej, procesów pozytywowo-negatywowych, estetyki obrazów fotograficznych. Był autorem podręczników fotograficznych oraz zredagowanego ze Świtkowskim słownika terminów fotograficznych. Z jego inicjatywy powstało też pismo "Wiadomości Fotograficzne".
Bardzo szybko Mikolasch stał się także organizatorem życia fotograficznego, i to nie tylko we Lwowie. W 1903 wybrano go na stanowisko prezesa działającego we Lwowie od 1891 roku Klubu Miłośników Sztuki Fotograficznej. Był inicjatorem przekształcenia Klubu w Lwowskie Towarzystwo Fotograficzne. Był członkiem honorowym Warszawskiego Towarzystwa Fotograficznego, a gdy w 1930 roku powstał elitarny Fotoklub Polski, należał do pięcioosobowej Kapituły Seniorów.
Interesowała go także budowa aparatów fotograficznych - konstruował je samodzielnie, pracował nad migawką poszerzającą możliwości fotografii przyrodniczej, uruchamianą zdalnie podczas fotografowania dzikich zwierząt.
Nie był człowiekiem zaangażowanym politycznie, a jego wielonarodowościowy rodowód przy nienagannych manierach określanych przez jego biografów jako "wielkopańskie", a także silne przywiązanie do polskiej tradycji przechowywanej w jego rodzinie każą myśleć o Mikolaschu jako o polskim inteligencie o silnych szlacheckich korzeniach.
W pamięci fotografów pozostał nie tylko jako niezwykle utalentowany artysta, ale także jako człowiek nietuzinkowy, często trudny w obcowaniu, niewolny także od wad. Jedną z nich było ponoć pedantyczne, obsesyjne wręcz zamiłowanie do porządku w pracowni. Słynne było jego "10 przykazań" dla studentów, wywieszone w uczelnianej pracowni. Znany jest także jego list do Neumanna, w którym beształ go za pozostawiony "artystyczny zamęt w ciemni". Słynął również z bezkompromisowych sądów i ciętych, czasem brutalnych ripost (nigdy jednak nie przekraczających granicy dobrych manier) na próby narzucania mu zdania, z którym się nie zgadzał. Z drugiej jednak strony - był artystą umiejącym docenić zdolności innych, także należących do młodszego pokolenia.
"Miałam już spory dorobek, gdy w 1925 roku zgłosiłam się do doktora Henryka Mikolascha z prośbą o prywatne lekcje z zakresu fotografii. Nie zdawałam sobie wówczas sprawy, że krok ten stanie się punktem zwrotnym w moim życiu i decydującym o mojej przyszłości. (…)
Podobnie nie zdawałam sobie zupełnie sprawy wówczas, sześćdziesiąt lat temu, ani z zasług Mikolascha na polu fotografii, ani umiejętności tego niestrudzonego artysty, który już w tym czasie miał za sobą kilkadziesiąt lat samodzielnej, twórczej i dociekliwej pracy. Lekcje Henryka Mikolascha wydawały mi się od początku odkrywaniem nieznanego, a bliskiego, nieprzeczuwalnego na podstawie dotychczasowych doświadczeń, cudownego objawienia. Dzięki mądremu pedagogowi przeżywałam szok.
Zaczęłam pojmować inaczej sprawy, na które patrzyłam dotychczas z zamkniętymi oczyma. Miałam uczucie, jakby mi ktoś zdjął łuski z oczu. Dzięki wzmożonej obserwacji opanowałam również szereg trudności, znalazłam wyjaśnienie dla wielu zagadnień, które mnie często nieświadomie nurtowały. Żyłam w tym okresie nauki w euforii, połykając nie tylko teoretyczne wiadomości, ale także praktyczną stronę fotografii, wszystkie wówczas dostępne techniki. Po pięciu miesiącach, z końcem maja, ku memu zdumieniu, mój mistrz zaproponował mi wspólne prowadzenie pracowni fotograficznej. Prowadził ją dotychczas sam, a była to bądź co bądź pracownia na najwyższym poziomie, dla wybranej klienteli. Propozycję tę przyjęłam z niedowierzaniem, ale... po kilku miesiącach, we wrześniu, mieliśmy już wspólną firmę. Przez trzy lata prowadziliśmy ją wspólnie, potem Mikolasch się wycofał, a ja pracowałam jeszcze kilkanaście lat sama" - wspominała w 1985 roku swoje nauki u Mikolascha Janina Mierzecka, jedna z najwybitniejszych polskich fotografek połowy XX wieku.
Tę ogromną twórczą aktywność Mikolasch przypłacał okresami psychicznego wyczerpania. Można sądzić, że cierpiał na depresję. Wycofywał się wówczas do letniego domu w Tatarowie nad Prutem. W tym właśnie miejscu zakończyło się jego życie. Wiadomo, że zapewne na skutek kolejnego ataku depresyjnego spotęgowanego trudnościami materialnymi popełnił 20 lipca 1931 roku samobójstwo. Do dziś jednak nie jest znana pewna przyczyna tego desperackiego kroku.
Część ocalałych fotografii Henryka Mikolascha spoczywa dziś w zbiorach Muzeum Narodowego we Wrocławiu.
Autor: Tomasz Mościcki, październik 2010.
Wybrane publikacje Henryka Mikolascha:
- Henryk Mikolasch, Moja technika olejna i bromoolejna, Lwów 1926
- Henryk Mikolasch, Sztuka wywoływania zdjęć fotograficznych, Lwów 1931
- Henryk Mikolasch, Moja technika gumowa, Lwów 1932
- Henryk Mikolasch, Józef Świtkowski, Polskie słownictwo fotograficzne, Lwów 1930
- Henryk Mikolasch [red.], Album Fotografów Polskich, Lwów 1905
Literatura:
- Aleksander Żakowicz [red.], "Dawna fotografia lwowska 1839-1939", Lwów 2004
- Janina Mierzecka, "Mój świat, moje czasy", Warszawa 1989
- Ignacy Płażewski, "Dzieje polskiej fotografii", Warszawa 2003