"Tygodnik Powszechny", Kraków, 7 października 2007
Dodatek z okazji Roku Karola Szymanowskiego
Krakowscy widzowie będą mieli wkrótce okazję obejrzeć po raz pierwszy operetkę
Loteria na mężów - najbardziej zaskakujący utwór w dorobku
Karola Szymanowskiego, niesłusznie skazany przez kompozytora na zapomnienie.
Józef Opalski, reżyser opóźnionej o niemal stulecie prapremiery, opowiada o burzliwych losach młodzieńczego dzieła Szymanowskiego, nieuwzględnionego nawet przez samego kompozytora w spisie jego dzieł, a powstałego w latach 1908-09. Opalski, skądinąd autor książki "Chopin i Szymanowski w literaturze XX-lecia międzywojennego", po raz pierwszy usłyszał o niej od znawczyni i edytorki dzieł Szymanowskiego Teresy Chylińskiej, która zaprezentowała mu fragmenty nagrania radiowego z lat 50., gdzie pod dyrekcją
Grzegorza Fitelberga Bogdan Paprocki i Natalia Stokowacka wykonali duet i dwie arie. - Gdy usłyszałem nagranie, popłakałem się ze śmiechu - wspomina Opalski. - Przegrałem sobie te fragmenty i odtąd za każdym razem, gdy odwiedzał mnie wybitny muzyk, taki jak
Tadeusz Strugała czy
Kazimierz Kord, kazałem im zgadywać, co to za muzyka. Lehar? Kalman? "Księżniczka czardasza"? Gdy mówiłem, że to Szymanowski, nikt nie chciał uwierzyć.
Klub Wesołych Wdowców
Losy operetki o pełnym tytule Loteria na mężów, czyli Narzeczony nr 69 okazały się niezwykle skomplikowane. Teresa Chylińska ustaliła, że zachowały się wszystkie części muzyczne (jej wykładowca ze studiów muzykologicznych Zdzisław Jachimecki grywał je na fortepianie i śpiewał), nie zachowały się natomiast teksty mówione. Autorem libretta był gwiazdor operetki lwowskiej, Julian Krzewiński-Maszyński, przetrwało krótkie streszczenie: rzecz się dzieje w Ameryce, pojawiają się Klub Wesołych Wdowców i Klub Starych Panien, organizowana jest loteria na mężów. W zachowanych partiach śpiewanych występują natomiast bardzo tajemnicze postacie: Trzech Murzynów, Indianie, Sherlock Holmes, Druciarz. Wypełnienia pustych miejsc i połączenia utworów w kształt teatralny - tak aby wykorzystać całość muzyki - podjął się Wojciech Graniczewski, co zajęło mu kilka lat pracy.
Opalski podkreśla, że młodzieńcze dzieło Szymanowskiego ma nie tylko walor sensacyjnego odkrycia, ale wysoką wartość artystyczną. Dotyczy to zarówno warstwy muzycznej, jak i słownej. Utwór jest co prawda eklektyczny, oparty na pastiszu i parodii, ale równocześnie wykazuje wiele cech późniejszej twórczości Szymanowskiego: znakomitą harmonizację, bogatą polifonię, kontrapunkty. - Strasznie się bałem, że ta muzyka usłyszana w całości będzie kiepska - mówi reżyser. - Na szczęście nie; to jest bardzo zabawne i znakomicie zrobione, z wielkim wyczuciem teatru. Prawdopodobnie Szymanowski z Krzewińskim siedzieli we Lwowie, pili koniak Baczewskiego i świetnie się bawili, tworząc tę operetkę. W tekstach cytowany jest na przykład najmodniejszy na początku wieku Tetmajer, w muzyce są aluzje do opery
Moniuszki. Również teksty arii się nie zestarzały, większość z nich jest bardzo zabawna, niektóre - przejmujące. Jak ballada indiańska o wodzu, który nigdy nie kochał, a gdy umarł, to otworzono mu pierś i okazało się, że nie miał serca... Te teksty są piękne same w sobie.
Muzycznie Loteria na mężów wpisuje się przede wszystkim w tradycję operetki wiedeńskiej, ale też wodewilu. Ze względu na umieszczenie akcji w Ameryce pojawiają się w niej np. amerykańskie tańce, takie jak i>cake-walk. Całość może kojarzyć się nawet... z Kurtem Weillem. Opalski przytakuje, że polski twórca bardzo cenił Weilla, czego ślady można znaleźć w jego późniejszych listach. - Po niemal wieku od napisania operetki widać, że gdyby (uwielbiający zresztą piosenki) Szymanowski kontynuował swoje poszukiwania w nurcie rozrywkowokomicznym, mógłby zyskać podobną popularność. Na pewno zostałyby nam, obok
Mandragory i muzyki teatralnej pisanej dla zaprzyjaźnionego
Leona Schillera, także i znakomite dzieła lżejszego kalibru.
Naród i kabaret
Sprawa porzucenia przez Szymanowskiego niepoważnego repertuaru i, w efekcie, wyparcia się Loterii na mężów wydaje się dosyć zagadkowa. Wiadomo, że artysta miał wielkie poczucie humoru i marzył o napisaniu opery komicznej (znalazł sobie już nawet libretto). Zdaniem Opalskiego, chodzi o wpływ Grzegorza Fitelberga, który dyrygował prawykonaniami większości utworów Szymanowskiego i z którego zdaniem kompozytor bardzo się liczył: - Fitelberg mówił: "ty jesteś geniuszem, wielkim kompozytorem narodowym. Masz pisać 'Stabat Mater' i symfonie. Nie zajmuj się bzdurami!". Ale przecież nawet geniusz ma prawo do napisania Dla Elizy, prawda? A gdyby Mozart się nie bawił, nie byłoby Mozarta.
Innym powodem, dla którego Szymanowski - przez całą dojrzałą twórczość powstrzymujący się, mimo trudnej sytuacji finansowej, od pisania utworów w celach komercyjnych - wyparł się operetki, był młodzieńczy pragmatyzm kompozytora.
Loteria na mężów długo nie miała szczęścia. Już z gotowym librettem Opalski wędrował od teatru do teatru, proponując dyrektorom prapremierę nieznanego dzieła Szymanowskiego - wszędzie jednak spotykał się z odmową. Jak do tej pory, odbyło się tylko jedno koncertowe (i tylko z towarzyszeniem fortepianu) wykonanie dzieła w Szczecinie. Rok Szymanowskiego umożliwił wreszcie premierę. Reżyserowi udało się zgromadzić imponujący - i nieoczywisty dla produkcji operetkowej - zespół współpracowników: scenografię i kostiumy zaprojektowała Agata Duda-Gracz, autorem choreografii jest Jacek Badurek, w partiach mówionych wystąpią aktorki Iwona Budner, Katarzyna Krzanowska i Małgorzata Kochan. Pośmiertnie spełni się więc wreszcie jedno z najważniejszych życzeń Szymanowskiego - by choć raz móc się "muzycznie wyśmiać", uwolnić od narodowego patosu.
Karol Szymanowski, LOTERIA NA MĘŻÓW, CZYLI NARZECZONY NR 69, słowa śpiewane: Julian Krzewiński-Maszyński, libretto: Wojciech Graniczewski, kier. muz.: Piotr Sułkowski, reż.: Józef Opalski, scenograf. i kost.: Agata Duda-Gracz, choreogr.: Jacek Badurek, reż. świateł: Piotr Pawlik; premiera w Operze Krakowskiej 5 listopada 2007 r.
Artykuł ten zamieszczamy na naszych stronach dzięki uprzejmości redakcji "Tygodnika Powszechnego", który opublikował go w "Dodatku z okazji Roku Karola Szymanowskiego"
(Kraków, 7 października 2007).