Nowy tomik poetycki Ryszarda Krynickiego ukazuje się blisko dziesięć lat po zbiorze "Kamień, szron", nominowanym do Nagrody Literackiej Nike w 2005 roku. Oprócz autorskich wierszy w publikacji zawarte zostały także przekłady mistrzów japońskiej poezji, na których niegdysiejszy przedstawiciel Nowej Fali uczył się haiku. To: Matsuo Bashō, Yosa Buson, Kobayashi Issa oraz Masaoka Shiki. Są to jednak raczej parafrazy niż wierne tłumaczenia. Krynicki nie zna japońskiego, bazował więc na przekładach – jak sam przyznaje w posłowiu – angielskich, czeskich, niemieckich i rosyjskich. Nie ma w tym jednak nic zdrożnego – poezja rządzi się własnymi prawami. W końcu Miłosz też nie znał języka oryginału, a tłumaczył haiku.
Wiersze własne mieszczące się w tym tomie tworzył Krynicki na przestrzeni rozciągającej się od lat 60. po dzień dzisiejszy. Niektóre z nich były już wcześniej publikowane, np. epitafium poświęcone Abrahamowi Suckewerowi, jedynemu żydowskiemu świadkowi w procesie norymberskim:
"Umarł Suckewer.
W żadnej polskiej gazecie
ni słowa żalu –".
Swoje krótkie wiersze podzielił Krynicki na dwie części: luźno trzymające się tradycyjnych zasad "Prawie haiku" oraz "Haiku z minionej zimy", zawierające utwory z ostatnich lat, najbliższe klasycznemu haiku. Choć razem wzięte zajmują zaledwie pięćdziesiąt luźno zadrukowanych stron, to prezentują całą paletę nastrojów i form wyrazu. Żartobliwość sąsiaduje tu z powagą, sentymentalizm z ironią, wrażliwość z drapieżnością. Trudno znaleźć dwa podobne utwory, które można by sprowadzić do wspólnego mianownika.
Bogactwu nastrojów towarzyszy również różnorodność tematów i kontekstów. Tło klasycznego haiku stanowią z reguły odniesienia do przyrody, pór dnia i roku, a jego treść ma się wyrażać poprzez impresyjne uchwycenie pojedynczego wydarzenia. Krynicki, szczególnie w "Prawie haiku", nie trzyma się kurczowo tych ram. Jego wiersze potrafią być wieloznaczną, acz celną krytyką społeczną ("Jesteście wolni – mówi strażnik / i żelazna brama zamyka się / teraz z tej strony"), nieraz przyjmującą postać uniwersalnych sentencji ("Najbiedniejszym tej ziemi / ciężkiej pracy nie szczędzi / nawet umieranie"). Teraźniejszość uobecnia się nawet podwójnie, gdy Krynicki zamienia się w pozornie biernego obserwatora naszej późnej nowoczesności, jak w wierszu "Kobayashi Issa jest już na Facebooku" czy też w siedemnastozgłoskowym klasycznym haiku zawierającym niezbyt klasyczne słownictwo:
"Tramwaj, dziewczyna
żegna się z koleżanką:
– No to pa, kurwa!"
Nie istnieje tomik poetycki, w którym wszystkie wiersze byłyby równej klasy. A Krynicki jest najciekawszy wtedy, gdy próbuje przekroczyć zaschłą formę schematycznej "poezji pór roku i ptaków". Czasem łapie dwie sroki za ogon i dochowując wierności tradycji zrasza ją subtelną dawką autoironii i dystansu:
"Wrony? Gawrony?
Czas już, by wreszcie sięgnąć
po atlas ptaków".
O wartości tej miniatury poetyckiej, jaką jest haiku, decyduje umiejętność umieszczenia wielu sensów w skąpej przestrzeni słów. Tak zbudowana metafora powinna wychodzić poza ulotność chwili obecnej i kierować się w stronę jakiejś ponadczasowej prawdy, dzięki której wiersze osiemnastowiecznych japońskich poetów są tak chętnie czytane po dziś dzień, w innych czasach i w innych kulturach. Tak potrafi też pisać Krynicki:
"’Już cię nie kocham.’
zdanie oznajmujące
proste, jak inne."
Autor: Jakub Nikodem, kwiecień 2014
Ryszard Krynicki
"Haiku. Haiku mistrzów"
Wydawnictwo a5, Kraków 2014
wymiary: 125 mm x 176 mm, liczba stron: 128
okładka: broszurowa ze skrzydełkami
ISBN: 978-83-61298-55-7
wydawnictwoa5.pl