…i kolejny konkurs…
Mimo że pierwszą nagrodę w tym urbanistyczno-architektonicznym konkursie przyznano wizji Oskara Sosnowskiego, jednego ówczesnych architektonicznych autorytetów, ani ten, ani żaden inny z nadesłanych projektów nie zadowolił w pełni władz Warszawy. W 1922 roku ogłoszony więc został kolejny konkurs: na kompleks Muzeum Narodowego, mieszczący przestrzenie ekspozycyjne dla wielu różnych rodzajów eksponatów, od malarstwa i rzeźby, przez meble, ryciny, medale, stroje, po zabytki wojskowości. Kompleks miał powstać w pobliżu Zamku Ujazdowskiego; szybko się jednak okazało, że dysponujące tą działką wojsko postawiło niemożliwe do spełnienia warunki jego odstąpienia. Należało więc zmienić lokalizację planowanej inwestycji – przeniesiono ją na skraj na wiślanej skarpy, na działkę, przy ówczesnej Alei 3 Maja, dziś będącej wschodnim odcinkiem Alej Jerozolimskich (gdzie ostatecznie powstała). Powołany do życia w 1924 roku Komitet Budowy gmachu Muzeum Narodowego ogłosił więc kolejny konkurs, dla obiektu w nowej lokalizacji, składającego się z trzech części: Muzeum Sztuki, Muzeum Kultury i Muzeum Wojska. Spośród 46 nadesłanych projektów 25 zakwalifikowano do oceny jury, ostatecznie zakupiono osiem najlepszych. Najwyżej oceniona została propozycja architekta ze Lwowa, Mariana Nikodemowicza. Wszystkie dostrzeżone w konkursie prace zakładały wzniesienie obiektów o silnie klasycyzujących, akademickich formach. Wszystkie posiadały wyznaczające główne wejście paradne kolumnady; wiele z owych kolumnad dźwigało trójkątne tympanony; centralne miejsce kompleksu podkreślały nakryte kopułą rotundy, a boczne skrzydła gmachu rozczłonkowane były półkolumnami. Na elewacjach pojawiały się też zdobne nisze na rzeźby.
"W prasie odnoszono się krytycznie do wyników konkursu, wskazując na źle sformułowany program, który poprzez jednoznaczne wskazanie klasycystycznego stylu budowli krępował inwencję architektów" - relacjonuje Piotr Kibort.
W obliczu tej krytyki zgłoszone prace potraktowano jako studialne (czyli będące tylko wskazówkami, pomysłami dla przyszłego projektanta), zaś projekt siedziby Muzeum zlecono znanemu warszawskiemu architektowi, Janowi Heurichowi. Ten zaplanował potężny, monumentalny gmach o elewacjach licowanych kamieniem, zwieńczonych fryzem tryglifowo-metopowym. Ryzality, wyznaczające osie budynku wieńczyły kopuły, taka konstrukcja zdobiła też wejście główne. Heurich w różnych miejscach kamiennych elewacji przewidział liczne dekoracje rzeźbiarskie. Choć i w tym projekcie bardzo widoczne są inspiracje formami klasycystycznymi, cała bryła w swoim wyrazie miała być nieco bardziej nowoczesna, głównie dzięki pewnym uproszczeniom form czy pomyśle wykorzystania żelbetu do budowy obiektu. Niestety, pod koniec 1925 roku, w kilka miesięcy po przedstawieniu komisji projektu Jan Heurich zmarł. Brak nadzoru autorskiego oraz ogromne koszty budowy dekoracyjnego budynku spowodowały, że i ten projekt trafił do szuflady.
…i jeszcze jeden konkurs…
Wiosną 1926 roku ogłoszony został więc kolejny konkurs. Tym razem zamknięty: do udziału w nim zaproszono trzy sławy ówczesnej architektury, Czesława Przybylskiego, Zdzisława Mączeńskiego i Tadeusza Tołwińskiego. Zmianie uległy też zapisy regulaminu. Przede wszystkim zdecydowano, że gmach będzie nieco skromniejszy, mniejszy, a więc i tańszy w budowie. Od architektów oczekiwano projektu trzech połączonych ze sobą korpusów dla trzech działów placówki. Tym razem powstały bardziej autorskie propozycje. Najbliżej form akademickich stało opracowanie Zdzisława Mączeńskiego; Czesław Przybylski widział Muzeum w trójdzielnym gmachu, którego centralna część górowała nad bocznymi, miała gładkie elewacje i wejście główne zaznaczone wysoką półkolistą arkadą. Najbardziej spodobał się projekt Tadeusza Tołwińskiego, nowoczesny, surowy i elegancki, pozbawiony wyraźnych nawiązań do stylów z przeszłości. Tołwiński umieścił sale muzealne w trzech cofniętych względem ulicy korpusach, rozdzielonych prostopadłymi do nich skrzydłami. Elewacje rozczłonkował prostymi filarami, nie przewidział kopuł czy kolumnad. Gładkie, kamienne elewacje nadawały bryle powagi i majestatu.
…i w końcu zbudowaliśmy.
Mimo że ów projekt dość szybko przeznaczono do realizacji (kamień węgielny wmurowano 15 czerwca 1927 roku), nie skończyły się na tym jego burzliwe dzieje. Otwarcie gmachu Muzeum Narodowego planowano na listopad 1930 roku; ostatecznie nastąpiło ono dopiero 18 czerwca 1938 roku.
"Gmach zaczęto wznosić jednocześnie z dwóch końców, najpierw część wschodnią i zachodnią. Pomiędzy nimi ziała pustka i nic nie wskazywało, by szybko miała się zapełnić" - pisze o budowie Grzegorz Piątek w monografii poświęconej Stefanowi Starzyńskiemu, ówczesnemu prezydentowi Warszawy, dla którego wzniesienie Muzeum Narodowego było jednym z priorytetowych zadań.
Niestety od przełomu lat 20. i 30. XX wieku kraj pogrążał się w coraz większym kryzysie ekonomicznym, miasto nie było w stanie zdobyć kredytów na budowę, bankrutowali kolejni wykonawcy. Trwająca z przerwami 11 lat budowa pochłonęła astronomiczną kwotę blisko 10 milionów złotych. Co ciekawe, jeszcze w trakcie budowy uznano, że wznoszony gmach jest za mały, by pomieścić wszystkie planowane dla niego funkcje – szybko narodził się pomysł rozbudowy nie ukończonego jeszcze obiektu, uniemożliwił ją jednak brak funduszy.
"Nowy budynek wykonany został w tradycyjnej konstrukcji ceglanej ze stropami żelbetowymi oraz w systemie Kleina. (…) Elewacje pokryto piaskowcem szydłowieckim. Skromne urządzenie sal wystawowych równoważy efektowny hall główny, wyłożony piaskowcem szydłowieckim i marmurami kieleckimi" - opisuje wzniesiony po licznych perturbacjach gmach Piotr Kibort w katalogu wystawy "Marzenie i rzeczywistość".
Gmach nie ucierpiał znacząco w czasie II wojny światowej – do dziś w swojej głównej części zachował nadany mu przez Tadeusza Tołwińskiego i przedwojennych budowniczych oryginalny kształt. Jedynie w latach 1968-1972 do elewacji południowej dostawiono tzw. ryzalit, nowy, niższy od głównej bryły pawilon, powiększający nieco przestrzeń ekspozycyjną (zaprojektował go Kazimierz Goławski). Jak zauważa badacz dziejów stołecznego gmachu, Piotr Kibort, obok niewielkiego Muzeum Kujawskiego we Włocławku warszawskie Muzeum Narodowe jest jedynym specjalnie zaprojektowanym i wzniesionym od podstaw nowym gmachem muzealnym na terenie Drugiej Rzeczypospolitej. I największym budynkiem w Warszawie w dwudziestoleciu międzywojennym.
"Od czasów, kiedy powstawał projekt Tołwińskiego, blisko sto lat temu, zmieniły się zadania stawiane muzeom. Równie ważne jak gromadzenie, opracowywanie i zabezpieczanie zbiorów stało się ich udostępnianie, w coraz to nowych interpretacjach, dla powiększającej się publiczności, o którą trzeba zabiegać" - pisze w katalogu wystawy "Marzenie i rzeczywistość" obecna dyrektorka Muzeum Narodowego, Agnieszka Morawińska.
Stołeczny gmach, choć nadal urzeka surowym monumentalizmem, coraz trudniej dopasować do nowych warunków i wymagań. W chwili otwarcia w zbiorach placówki znajdowało się ok 150 000 dzieł, dziś jest ich 830 000, co łatwo unaocznia skalę wyzwań, z jakimi na co dzień zmagają się pracownicy Muzeum. A burzliwe losy tego wspaniałego gmachu, jednej z najpiękniejszych i najbardziej udanych realizacji okresu dwudziestolecia międzywojennego pokazują, że budowanie muzealnych obiektów o tej skali i tym prestiżu nigdy nie było łatwe...
Ukazująca historię powstania gmachu wystawa "Marzenie i rzeczywistość" czynna jest w gmachu Muzeum Narodowego w Warszawie od 12 maja do 31 lipca 2016 roku. Wystawie towarzyszy obszerny katalog.
www.mnw.art.pl