"Lubię wiersze, które radzą sobie ze światem. Radzą, a więc nie aprobują go entuzjastycznie i ekstatycznie, ale próbują go polubić" - napisał o wierszach Mirki Szychowiak Bohdan Zadura. Książka "Jeszcze się tu pokręcę" została nominowana do Nagrody Literackiej Nike 2011.
W nowym tomie poetka zastawia na czytającego pułapki, zwodzi i atakuje - mocną frazą, zdecydowanym rytmem, doskonale zbudowanym zdaniem. To poezja inteligentna, która nie tylko wybija czytelników z potoczności, ale oferuje myśl, pokazuje inne perspektywy, ustawia sprawy w rozmaitych odległościach od nas samych. Nie nadużywa metafor, ale potrafi zbudować obraz tak sugestywny, że aż dotkliwy. "Pod skórą druga skóra, pod nią następna. / Nikt nie chce odpowiadać za ukryte wady. / Projekt przebudowy samotności w coś / przytulniejszego - został odrzucony".
Jacek Bierut na stronie Instytutu Mikołowskiego tak pisze o wierszach Mirki Szychowiak:
"Wściekłość czy spokój? Życie czy poetyckie strategie? Ja czy to, co poza mną? Więcej tu mocnych antagonizmów i drobnych sprzeczności. I owszem, jest to zbiór autonomicznych wierszy, ale jest to także dobrze skonstruowana książka. Poruszająca opowieść. Kipiąca życiem, ale chytrze, na zasadzie przekreślonego testamentu. Bo w pejzażach, w polach, wśród dzikiego ptactwa, w ciemnych uliczkach i wielkomiejskich przestrzeniach porusza się ciało wychodzące z ciała, z pełną świadomością tego procesu, jego nieodwracalności, ale porusza się nie w rytmie marsza żałobnego, raczej są to zróżnicowane w tempie i sile energetyczne dźwięki, a czasem po prostu cisza. I dźwięki, i cisza toniczne, pulsujące, dobrze przycięte w ładzie i w nieładzie. Lubię taką poezję, takie otwarcie się na coś i brnięcie w coś, co jest w porządku świata, choć nie jest w porządku. I nie ma jak o tym mówić, ale czasem udaje się to wykraść w kolejce z wierszy. Tu się udało."
Mirka (Mirosława) Szychowiak (ur. 1956) - poetka, niekiedy pisząca również opowiadania, w 2011 nagrodzone na konkursie prozatorskim w Kędzierzynie-Koźlu. Matka poetki Julii Szychowiak. Mieszka w Księżycach pod Wrocławiem, gdzie w okresie wakacyjnym organizuje nieformalne spotkania poetyckie. Współpracuje ze Strzelińskim Ośrodkiem Kultury, należy do redakcji regionalnego dwutygodnika "Nasza Ziemia Strzelińska". We wrześniu 2005 ukazał się jej debiutancki tom wierszy "Człap story", wyróżniony w konkursie organizowanym przez Europejskie Centrum Kultury. W roku 2010 wyszły jej dwie książki: "Jeszcze się tu pokręcę" oraz "Proszę nie płakać". Jej utwory znalazły się także w dwujęzycznej antologii "Free over blood" wydanej w październiku 2010 przez Off_Press i Zeszyty Poetyckie.
Źródło: wyborcza.pl - 12 maja 2011, instytutmikolowski.pl, materiały własne
- Mirka Szychowiak
"Jeszcze się tu pokręcę"
Wydawnictwo: Instytut Mikołowski, Mikołów 2010
103x143, 56 ss., miękka oprawa
ISBN: 978-83-60949-13-9
Mirka Szychowiak: Uzależniona od Borisa Viana
"Gazeta Wyborcza" prezentuje książki nominowane do nagrody Nike 2011. Wszystkim autorom redakcja zadaje te same pytania:
Redakcja: O czym jest pani książka?
Mirka Szychowiak: - Jej akcja rozgrywa się głównie na planecie Ziemia. Jak wszystkim wiadomo, prawdopodobnie tylko tu dzieje się życie, które pozwala się dotknąć i posmakować. Przechadzam się po tym świecie i gadam na głos, czasem podsłuchuję i próbuję się uporać z tym, co mnie wytrąca z rytmu. Mnie i innych obywateli tego świata.
Jak pani sobie wyobraża swojego czytelnika?
- Jako osoba mająca na swoim koncie trzy wstrząsy mózgu, mam wrażenie, że mój czytelnik idealny to ktoś, kto potyka się na równej drodze, a bez trudu pokonuje wyboje, nawet wtedy, gdy musi nad nimi przefrunąć. A poważnie: taki ktoś, jeśli już wszedł czy włamał się do moich wierszy, powinien mnie usłyszeć i dać temu wyraz. Bez względu na to, czy jest mu ze mną po drodze, czy nie.
Jaka jest najważniejsza książka w pani życiu?
- Jest jedna, od której jestem uzależniona - to "Jesień w Pekinie" Borisa Viana. Groteska, czarny humor i absurd, z pozoru niemożliwy do przyswojenia, ale we mnie wzmacnia pewność, że to wszystko się działo naprawdę. Wierzę tej książce. Albo zwariowałam. Nie szkodzi. Napisałam kiedyś, że paranoja daje czasem trochę szczęścia, choć zdarza się, że boli.
Za żadną cenę nie chciałabym pisać jak...
- Ktokolwiek inny. Lepiej czy gorzej, szukam własnego języka, staram się stawiać kroki, omijając pozostawione wcześniej ślady. Jeszcze nie wiem, jak to się skończy, ale z ryzykantami łączy mnie dość bliskie pokrewieństwo.
Co jest ważniejsze - literatura czy polityka?
- Te zawodniczki uprawiają różne dyscypliny. W polityce odpowiedzialność za sukcesy czy porażki jest, a raczej powinna być, zbiorowa, podczas gdy literaturę rozlicza się "osobniczo". Jedno jest wspólne - wpływ na życie człowieka. Polityka wpływa niemal codziennie, literatura na jednych nieustannie, na innych - kiedy zostaje wywołana do tablicy. Ja z literaturą czuję się bezpieczna. Ale czy tylko o to powinno mi w życiu chodzić? Chyba nie, zwłaszcza że uwikłana i wpisana w Polskę muszę mieć uszy i oczy dookoła głowy.
Jeśli nie pani, to kto z dwudziestu nominowanych powinien dostać w tym roku nagrodę Nike?
- Tomasz Różycki należy do moich ulubionych poetów. Kiedy okazało się, że mój tomik także jest wśród nominowanych obok książki Różyckiego, obok euforii pojawiła się myśl: "I to by było na tyle, pani Mirko". "Księga obrotów" to dla mnie świeża porcja tlenu, bez którego trudno o oddech. Ciężko mi to wytłumaczyć. Bo nie warsztat, nie dyscyplina uporządkowanego i wyliczonego do ostatniej kropki poematu zachwyca najbardziej, ale to, że Różycki opowiada życie i uczestniczy w jego okolicznościach, wspaniale puentując odcinki tej podróży. Nie wymyśla historii. Opowiada. I to jak!
Źródło: wyborcza.pl - 15 lipca 2011