"Miejsce urodzenia" to opowieść o podróży Henryka Grynberga w rodzinne strony, gdzie podczas II wojny światowej zginęli jego ojciec i młodszy brat. Grynberg, który po wojnie wraz z matką wyjechał do Stanów Zjednoczonych, a sensem swojej artystycznej twórczości uczynił upamiętnienie Holocaustu, po 50 latach wraca, by zrozumieć, co doprowadziło do zabójstwa dokonanego przez jednego z sąsiadów na jego ojcu. Chodzi więc od domu do domu i rozmawia z ludźmi żyjącymi dziś w wiosce, której dawni mieszkańcy pomagali ukrywać się jego rodzinie. Jedni mówią z ochotą, inni ukrywają się przed przybyszem i towarzyszącą mu kamerą. Opowiadają mu o jego rodzicach i wspólnej historii, o wojnie, pomocy udzielanej Żydom i grozie okupacji. Reżyser tak mówił o filmie:
Cały film jest zbudowany z tego, co ludzie mówią, a niekoniecznie myślą. Albo mówią, a niekoniecznie się wydarzyło. Chciałem zrobić film o Polakach i Żydach za okupacji, ale nie taki grzeczny i ładny, o tym, jak Polacy, którzy pomagali, spotykają się z nimi po latach.
Zrazu niechętni, ukrywający się za niepamięcią, rozmówcy Grynberga z czasem wyjawiają kolejne informacje o śmierci ojca i okolicznościach oddania Niemcom młodszego braciszka. Odkrywają wspomnienia, które przez lata wypierali ze zbiorowej pamięci, rozrywając niezabliźnione rany. Z ich opowieści wyłania się obraz okrutnej epoki, która w jednych wyzwalała szlachetne instynkty, w drugich zaś – zawiść i antysemickie emocje.
Pisarz Martin Pollak tak otwiera swój esej z tomu "Topografia pamięci" o pokoleniu odkrywającym nazistowską przeszłość swoich rodzin:
Po roku 1945 latami dużo milczano, przemilczano i pomijano milczeniem. Moja generacja dostała w milczeniu, które czasami prawie dudniło w uszach.
Podobne zdanie mogliby wypowiedzieć drugoplanowi bohaterowie "Miejsca urodzenia" Pawła Łozińskiego, polscy chłopi i ich dzieci żyjące z piętnem poczucia winy, ukrywające się przed nim za ścianą milczenia. Łoziński próbuje zrozumieć ich emocje i lęki, a jednocześnie każe polskiej zbiorowości zderzyć się z niewygodną prawdą o własnej przeszłości, która tak często jest idealizowana i wybielana. Reżyser mówił:
Film dostał na świecie wiele nagród, ale nie na festiwalu w Krakowie. Bano się go, uznano za "kontrowersyjny", podejrzewano o inscenizację. Kiedy pokazywałem Miejsce urodzenia w Chicago, dla Polonii, padło pytanie: czy Grynberg sam zapłacił za ten film? Z kolei Żydzi mówili mi: szkoda, że pan nie docisnął tych chłopów, oni na pewno kłamali! Ale ja tłumaczyłem, że mam sympatię dla moich bohaterów. Nie chciałem ich oskarżać, tylko pokazać, przed jakimi strasznymi wyborami byli postawieni.
Jego obraz w 1992 roku otrzymał wyróżnienie oraz nagrodę Polskiej Federacji Dyskusyjnych Klubów Filmowych podczas XXII Lubuskiego Lata Filmowego w Łagowie, w 1993 roku – I nagrodę w kategorii filmu dokumentalnego na Bałtyckim Festiwalu Filmowym i Telewizyjnym w Bornholmie, a także Grand Prix, Nagrodę Europejskiej Fundacji Kultury na IV Festiwalu Filmów Dokumentalnych "Vue Sur Les Docs" w Marsylii.
- "Miejsce urodzenia", scenariusz i reżyseria: Paweł Łoziński, Zdjęcia: Arthur Reinhart, Montaż: Katarzyna Maciejko-Kowalczyk. Premiera: 1992 r.