Michał Talma-Sutt - Cellotronicum na wiolonczelę i komputer (2002).
Muzyka elektroakustyczna u początków swojego istnienia była specjalnością wąskiej grupy kompozytorów, a jej prezentacje ograniczały się do szczególnych okazji - festiwali nowej muzyki czy eksperymentalnych koncertów. Czekaliśmy, kiedy stanie się koncertową codziennością, ale po pięćdziesięciu latach wciąż ma status pewnej nadzwyczajności, choć nie szokuje, jak niegdyś i trafiła do warsztatu wielu kompozytorów piszących również dzieła na skrzypce, fortepian czy orkiestrę. I wciąż spotkać ją można raczej na festiwalach, niż w seriach abonamentowych koncertów filharmonicznych. Pozostaje też szczególną domeną młodszych twórców, takich jak trzydziestokilkuletni Michał Talma-Sutt, który po tradycyjnych studiach kompozytorskich odbył kurs kompozycji oraz informatyki muzycznej w jednym ze światowych centrów nowych muzycznych technologii - paryskim Institut de Recherche et Coordination Acoustique/Musique IRCAM.
Michał Talma-Sutt zadebiutował na "Warszawskiej Jesieni" w roku 1997 utworem Avalon's Gates na flet i komputer. Komputer to świadectwo upływającego czasu. Dzisiejsza muzyka elektroakustyczna to zupełnie inny świat w porównaniu z "elektroniką" sprzed półwiecza i bez komputera się właściwie nie obchodzi. W roku 2002 Talma-Sutt zamieścił w książce programowej "Warszawskiej Jesieni" niezwykle interesujący komentarz do innego, wykonywanego wówczas, swojego utworu - Cellotronium na wiolonczelę i komputer:
"Andrzej Bauer, znakomity polski wiolonczelista, zaproponował mi napisanie utworu na wiolonczelę z komputerem do planowanego przez niego koncertu, na którym zamierzał zagrać także parę innych utworów, w tym celu specjalnie skomponowanych przez paru polskich kompozytorów. Idea koncertu została zaakceptowana przez komisję repertuarową 'Warszawskiej Jesieni'. (...) Długo dyskutowaliśmy z Andrzejem, jak technicznie rozwiązać problem współpracy z komputerem. Ostatecznie zdecydowaliśmy się na wersję aktywno-pasywną. Komputer pełni tu funkcję, którą wcześniej spełniała taśma oraz cała masa urządzeń do tzw. live electronics. Początkowo chciałem użyć komputera Macintosh i programu Max, który pozwala na dość dużą interaktywność instrumentalisty i komputera. Jednak po moich doświadczeniach z Avalon's Gates na flet i komputer zdaję sobie sprawę, że tego typu przedsięwzięcia są jeszcze dzisiaj dość ryzykowne; Max jest programem wymagającym dużej pamięci i szybkich procesorów. Mój Mac mógłby być za wolny. Poza tym mieszkam teraz w Niemczech, a mój komputer nie należy do kategorii przenośnych, jest raczej dość stacjonarny. Tymczasem Andrzej jest posiadaczem peceta. W założeniu więc to jego komputer (choć też dość stacjonarny, ale na miejscu, w Warszawie) miałby być wykorzystany podczas koncertu. Dlatego przyjęliśmy wariant takiej, a nie innej roli komputera.
Dźwięk wiolonczeli jest pobierany przez mikrofon i przechodzi przez komputer. Ściślej mówiąc - przez program, w którym partia akompaniamentu (taśma) jest odgrywana, a dźwięk akustyczny poddawany działaniu różnych efektów. Problem synchronizacji rozwiązałem poprzez ścieżkę 'dyrygenta', którą słyszy tylko instrumentalista (w słuchawkach). Oczywiście pozostaje pewna niewygoda grania 'pod komputer' - de facto w znacznej mierze to on steruje wiolonczelistą. Dlatego mówię o 'pasywnej' wersji - nie ma tu pełnej interaktywności. Z drugiej strony 'aktywność' rozwiązania polega na tym, że jednocześnie z 'taśmą' istnieje warstwa live electronics, w pełni zautomatyzowana, zapisana w programie."
Muzyka elektroakustyczna, jej warsztat, komputery pociągają wielu kompozytorów. Michał Talma-Sutt wydaje się być w nią bardzo zaangażowany. A jednak na zakończenie swego komentarza w książce programowej "Warszawskiej Jesieni" stwierdza: "Po licznych doświadczeniach z elektroniką, dużą radość sprawił mi powrót do instrumentu akustycznego, a także fakt połączenia tych dwóch światów."
Polskie Centrum Informacji Muzycznej, Związek Kompozytorów Polskich, październik 2002.