Jest coś przewrotnego w sposobie, w jaki Noelle opowiada o związku obojga naukowców. Z jednej strony staje ona po stronie bohaterki i pokazuje, że to hipokryzja paryskiej socjety kazała widzieć w Skłodowskiej gorszycielkę i grzesznicę. Z drugiej zaś strony sama przyjmuje perspektywę plotkarza, który z wypiekami na twarzy przygląda się zakazanemu romansowi, nie próbując nawet przez chwilę zrozumieć, skąd się wziął, co oznacza dla każdej ze stron, jakie jest jego znaczenie dla obojga kochanków. Oglądając film Noelle nie możemy poczuć emocjonalnej więzi z bohaterami, nie rozumiemy ich uczucia, nie kibicujemy mu. Patrzymy na ich relację z bezpiecznego dystansu.
Paryska dulszczyzna
"Maria Skłodowska…" jest wreszcie opowieścią emancypacyjną. Historią walki genialnej kobiety o uznanie ze strony mizoginicznego świata paryskich akademików. Ale u Noelle ona także nie może wybrzmieć z odpowiednią mocą. Bo "Maria Skłodowska…" próbuje być zarazem romansem, opowieścią o rodzinie Curie (zagubiony wątek teścia), historią naukowca i opowieścią o wyzwalaniu z patriarchalnego gorsetu, a okazuje się jedynie przewidywalnym zlepkiem urodziwych obrazków.
Jeśli ktoś ratuje film Noelle, to jest to Karolina Gruszka. Polska aktorka, która w kinie ostatnimi laty obsadzana jest w rolach eterycznych uwodzicielek, tym razem wcieliła się w postać z krwi i kości. I świetnie tę postać wymyśliła. Skłodowska Karoliny Gruszki przebywa długą drogę, która delikatną żonę i matkę zmienia w kobietę pewną siebie i własnej siły. Ta przemiana nie odbywa się jedynie w warstwie werbalnej, ale przede wszystkim na poziomie gestu, mimiki, sposobu poruszania się. Karolinie Gruszce udało się bowiem zbudować przekonującą postać, przebić się przez fabularne mielizny i opowiedzieć o Skłodowskiej jako kobiecie podejmującej walkę o samą siebie.
I choć rola polskiej aktorki musi budzić uznanie, nie zmienia faktu, że "Maria Skłodowska…" okazuje się filmem niespełnionym, wymuskanym, ale psychologicznie niepełnym. Skłodowska-Curie, jedna z najbardziej fascynujących kobiet w historii światowej nauki, z pewnością zasłużyła na pełniejszy, lepiej odmalowany portret.
- "Maria Skłodowska-Curie", reż. Marie Noelle, zdj. Michał Englert. Występują: Karolina Gruszka, Izabela Kuna, Arieh Worthalter, Charles Berling, Malik Zidi, Daniel Olbrychski, Premiera 3 marca 2017 r.