Wszystko zaczęło się na wsi, gdzie lud zamieszkujący polskie ziemie tańczył charakterystyczny, pieszy taniec. W drugiej połowie XVII wieku taniec przeszedł na dwory magnackie, a w końcu zadomowił się nawet w królewskich salach balowych. Elity Rzeczpospolitej rozpoczynały i kończyły swoje uroczystości tym tańcem, stał się częścią oficjalnego ceremoniału. Tańczyły go wszystkie warstwy społeczne, a charakteryzował się metrum ¾. Szybko zdobył popularność w Niemczech, gdzie dotarł za sprawą króla Augusta II - elektora saskiego. Artystyczne polonezy komponowali: Bach, Mozart, Schumann, Liszt, Czajkowski, Skriabin... No i Chopin, Moniuszko, Ogiński, Kilar oraz Marcin Masecki.
Polonezy
Jeszcze kilka lat temu najsłynniejszym polonezem było ''Pożegnanie ojczyzny'' Ogińskiego - utwór bardzo rzewny i sentymentalny. Kiedy Polska w wyniku rozbiorów powoli znikała z mapy świata, polonez (fr. polonaise) podbijał europejskie parkiety. Dzisiaj już mało kto pamięta o tkliwym Ogińskim - szczególnie ci, których studniówka przypadła po 1999 roku. W 1999 roku bowiem odbyła się premiera filmu ''Pan Tadeusz'' Andrzeja Wajdy, a skomponowany przez Wojciecha Kilara ''Polonez'' na stałe wbił się w serca dyrektorów szkół i wychowawców. Tak jak kiedyś, właściwie wieki temu, bez poloneza nie mogły się obejść wszelkie spotkania towarzyskie, dzisiaj trudno wyobrazić sobie celebrowanie uroczystości w polskiej szkole bez udziału danse polonaise.
Reinterpretacje
Wykonuje się go nie tylko w szkołach, swoje miejsce znalazł także na youtubie. Bliżej nieznany producent muzyki elektronicznej, ukrywający się pod pseudonimem Piotr Pe, udostępnił w październiku 2008 roku (okres przygotowania do studniówki) ''polonez remix''. Piotr Pe po niepełnej dekadzie od premiery filmu Wajdy, postanowił na nowo odczytać klasyczny już wtedy utwór. Polonez Kilara jest o wiele bardziej pogodny od Ogińskiego - przywodzi na myśl minioną arkadię drobnych, ale posiadających bogate tradycje, dworków szlacheckich. Piotr Pe, wykazując się pokoleniową wrażliwością, chciał, żeby Kilarowski polonez był dla jego rówieśników bardziej zrozumiały. Dlatego odczytał go w poetyce radosnego rave’u - twórców takich jak Westbam, Armin van Buuren, artystów związanych z berlińską Love Parade. Warto zauważyć, że typowe dla poloneza metrum ¾ prowadzi tam walkę z 4/4 - metrum, które dla niektórych stanowi symbol ogłupienia i automatyzacji współczesnej muzyki tanecznej.
Masecki
Kolejnym ważnym punktem w historii poloneza jest płyta Marcina Maseckiego ''Polonezy''. Tyle, że Masecki nie chciał niczego interpretować, jak sam mówi - znalazł dla siebie estetyczną niszę, którą zapragnął wykorzystać. ''Projekt zaczął się od tego, że oglądałem na youtubie film Antoniszczaka z podkładem poloneza granym przez jakąś orkiestrę dętą. I usłyszałem po raz pierwszy poloneza, który nie jest utworem Chopina, Kilara czy Ogińskiego - wtedy miałem olśnienie tą formą'' opowiadał muzyk w II Programie Polskiego Radia.
Utwór otwierający album ''Premiere grande polonaise'' (''Polonezy Chopina są tak tytułowane, miały takie olbrzymie, pompatyczne strony tytułowe po francusku'' - mówił Masecki) pełni funkcję prezentacji zespołu - a jest co przedstawiać. Masecki zgromadził 10 instrumentalistów - dwie trąbki, dwa saksofony, dwa klarnety, dwa puzony, perkusję i siebie na fortepianie. Ci, którzy oczekiwali, że będą mogli dostojnie potańczyć muszą chwile poczekać. Przez pierwszych kilka minut wszystko skrzeczy, brzęczy i nie trafia w takt - trochę tak jakby każdy z tańczących w korowodzie wchodził sobie pod nogi.
Na ''Polonezach'' Masecki bada estetyką usterki - nieporadność muzyków staje się tutaj wartością, a sam pianista komponuje tak, żeby muzycy mogli sobie przeszkadzać i tworzyć chaotyczne, niepoukładane sytuacje dźwiękowe. Brzmi to trochę jak muzyka komponowana przez Nino Rotę do filmów Felliniego - Rota oczywiście pisał ''poprawniej'', ale sympatia do małych potknięć nie była mu obca.
Orkiestry dęte mają to do siebie, że jest bardzo dużo amatorskich orkiestr dętych, większość prawdopodobnie - opowiadał Masecki w audycji ''Płytomania'' - jest bardzo duża rozpiętość skali technicznej, umiejętności, brzmień tych zespołów. Od takich nagrań, że nie wiemy co grają chłopaki, bo są tak nawaleni, po mistrzowskie, profesjonalne orkiestry. Ta rozpiętość techniczno-stylistyczna jest dla mnie bardzo atrakcyjna. No nie ma pianistów, którzy wychodzą na scenę i są kompletnie napruci.
Co dalej z polonezem?
Masecki sięgając do miejskiej kultury ludowej stworzył płytę niezwykle ciekawą i jednocześnie mało przystępną. Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś jej słuchał jedząc obiad, albo uprawiając jogging. To muzyka, która wymaga skupienia, śledzenia tego co grają poszczególne instrumenty. Inaczej dociera do nas tylko kakofonia, raczej mało interesująca estetycznie (przynajmniej według obiegowej opinii).
Orkiestra Maseckiego powinna zostać nagrodzona za uwrażliwianie słuchaczy na odgłosy codzienności. W końcu amatorskie orkiestry dęte - górnicze zespoły działające na Śląsku, zespoły przy Ochotniczych Strażach Pożarnych, czy romskie orkietry grające na podwórkach wielu polskich miast - należą do dźwięków, na które możemy natknąć się często i zazwyczaj zupełnie je ignorujemy. A Masecki pokazał, że mogą być bardzo inspirujące i sprawiać słuchaczowi wielką przyjemność. Sam twórca zapowiada serię dźwiękowych interwencji:
"Możemy stanąć w polu i grać. Mogę zamiast na fortepianie grać na akordeonie, czyli na mobilnym fortepianie. Myślimy o tego rodzaju działanialności. Możemy po prostu stanąć między blokami i grać, nie potrzebujemy nagłośnienia, nie potrzebujemy kabli i lamp. Mamy nutki w pulpitach marszowych. Myślałem o tym, żeby robić takie desanty na festiwale - pojawiać się niezaproszonym."
Autor: Filip Lech