(De/re)konstrukcja
Twarda, zamykana na gumkę oprawa, w środku kieszonka i zszyte kartki na zapiski, zawsze pod ręką. Książka fotograficzna Magdy Buczek zaprojektowana wraz z Emilią Obrzut to wizualny notatnik z podróży, formą przypominający kultowe Moleskine. Można ją czytać linearnie, wertując kolejne strony, albo przyglądać się kilku sekwencjom jednocześnie dzięki połączeniu kartek w taki sposób, że wyglądają jak złożony w harmonijkę folder reklamowy bądź przewodnik.
Główną narrację tworzą zdjęcia, których konfiguracja nie jest – jak mogłoby się wydawać – dziełem improwizacji, lecz rezultatem zastosowania algorytmu przeniesionego z ekranu komputera bezpośrednio na papier. Ta zmiana medium z cyfrowego na tradycyjne niesie pewien dyskomfort, ograniczenie. Na fotograficznym blogu autorki mamy do czynienia z układem wertykalnym, natomiast w książce strony przegląda się, a właściwie przerzuca horyzontalnie. Dlatego też niektóre obrazy są ucięte, jakby niedokończone, efemeryczne, ulegają de(kon)strukcji. Podobny efekt pęknięcia, przerwania uzyskujemy podczas projekcji ciągu obrazów w przestrzeni galerii.
Jednak nie wszystkie zdjęcia w „Random selection” podporządkowano regułom matematycznym. Kilka zostało wydrukowanych osobno na papierze fotograficznym lub na foliach, które nakłada się na odbitki jak instagramowe filtry. Odbiorca może, a wręcz powinien ingerować w dzieło, przekształcać jego wewnętrzne relacje, tworzyć własne wersje opowieści. To przyzwolenie na interwencję wpisuje się w koncepcję dzieła otwartego (dokładniej: dzieła w ruchu) Umberta Eco, która sprzyja swobodnej – choć nie dowolnej – interpretacji poprzez ruchomość elementów. Autorka tym samym zaprasza do współtworzenia projektu, jego dookreślenia.
Podróż
Publikacja łączy w sobie elementy powieści łotrzykowskiej – szczególnie widoczne w innej realizacji artystki „Justina&co.uk” – z figurą współczesnego flâneura. Z pierwszej czerpie model narracji autobiograficznej (zapis prywatnych podróży autorki), zadziornej, w której akcja nie ustaje, a wręcz nabiera tempa. Z kolei postawa „włóczęgi” ujawnia się w krytycznym, nieco ironicznym sposobie patrzenia, upodobaniu niejednoznaczności i nowości, grze kontekstami. Ten dzisiejszy flâneur naturalną przestrzeń wielkomiejskiej ulicy zastąpił światem wirtualnym, wprawia w ruch nie tyle ciało, co zmysły. Zmienny i zwielokrotniony przez media elektroniczne obraz rzeczywistości odbierany jest nie tylko za pomocą wzroku, lecz również zostaje poddany percepcji słuchowej czy dotykowej. Wnikliwa obserwacja przekształca się więc w sensualne doświadczenie.
W „Random selection” z jednej strony mamy realną podróż, z drugiej – przyglądamy się obrazkom zamieszczonym w internecie (z tą różnicą, że wyświetlacz zastąpiono kartką papieru). Wspomnienia przechowywane są już nie tylko w pamięci, ale i na dysku twardym. Można to interpretować jako formę uczestnictwa cyfrowo zapośredniczonego, stan zawieszenia między byciem online a offline. Zdjęcia wykorzystują poetykę błędu, zgrzytu, powtórzeń, niektóre obrazy zachodzą na siebie, stają się nieczytelne lub przeciwnie, potęgują liczbę znaczeń. Utrwalają intensywne, wielozmysłowe doznania towarzyszące zmianie otoczenia na obce. Przybierają kształt dziennika podróży, będącego zapisem wrażeń, impulsów jeszcze świeżych, nieokiełznanych.