Nowy Jork, lata 80. XX wieku. Budowa tanich mieszkań zostaje zawieszona, mieszkańcy podupadających budynków wypędzeni na ulicę, zamykane są też szpitale dla chorych umysłowo. Najbiedniejsi i chorzy, czasem z całymi rodzinami, stają się bezdomnymi. Programy pomocy i opieka społeczna są radykalnie ograniczane. Następuje za to gwałtowna rozbudowa miasta dla bogatych. Tak, w dużym skrócie, można opisać skutki reaganomiki, czyli systemu gospodarczego wprowadzonego przez ówczesnego prezydenta Ronalda Reagana. W Stanach Zjednoczonych rozpoczął się okres kapitalizmu.
Świadkiem tej sytuacji był artysta-projektant Krzysztof Wodiczko, który wykładał w tamtym czasie na jednej z nowojorskich uczelni. Z Kanady, państwa opiekuńczego, przeniósł się do East Village, najbardziej wtedy zrujnowanej części Manhattanu, pełnej żebraków i bezdomnych śpiących na kartonach lub w opuszczonych budynkach.
"Na skutek polityki Reagana w Nowym Jorku pojawiło się około 100 tys. bezdomnych, choć oficjalnie podawano, że 75 tys. Byłem otoczony tymi ludźmi i zanurzony w oparach narkotyków, którymi handlowano w nieogrzewanym i na wpół zrujnowanym budynku, gdzie mieszkałem. Miałem też kontakt ze środowiskami, które pomagały bezdomnym, dlatego jako projektant form przemysłowych postanowiłem coś zrobić" – mówi artysta w rozmowie z Culture.pl.
Wodiczko przeprowadził szereg rozmów z nowojorskimi bezdomnymi, dowiadując się jak funkcjonują w dzień i w nocy, żeby przeżyć i ochronić swój dobytek. Szczególnie interesowali go ci, którzy zbierają szkło, metal i plastik do odsprzedaży. Na tej podstawie zaprojektował wielofunkcyjny "Pojazd dla bezdomnych" (1988-89), który odzwierciedlał rzeczywiste warunki ich pracy i bytu.
"Ten pojazd nie jest rozwiązaniem kryzysu bezdomnych. Jest pogotowiem ratunkowym dla ludzi, którzy nie mają wyjścia, i pogotowiem intelektualnym, bo artykułuje złożoną sytuację bezdomnych. Nie pokazuje ich jako kruki zbierające śmieci i odpady, tylko jako ludzi posługujących się urządzeniem służącym do konkretnych celów – które nie powinny istnieć w cywilizowanym świecie. Pojazd ma funkcję ratunkową i dydaktyczną, znajduje formę na to, czego nikt nie chce wiedzieć i widzieć" – mówi dalej artysta.
W urządzeniu jego użytkownik może się myć i gotować, odpoczywać i spać. Może bezpiecznie przechowywać zebrane butelki i puszki. Sam mieszkaniec też jest chroniony – pojazd jest na tyle widoczny, że śpiąca w nim osoba nie zostanie np. zmiażdżona przez cofającą śmieciarkę.
"Taki pojazd na ulicy prowokuje różne pytania. Do czego służy ta część? Ile takich pojazdów ma powstać? Albo: kim pan jest? Jak to się stało, że został pan bezdomnym? Wtedy ta osoba nie tylko jest prezenterem pojazdu, ale też obywatelem miasta, który stał się bezdomnym. Pracuje w dzień i w nocy, przyczyniając się do ochrony środowiska. Pomaga miastu, za co powinna być opłacana" – wyjaśnia Wodiczko.
Zarówno "Pojazd dla bezdomnych", jak i seria instrumentów zaprojektowanych przez Wodiczkę w latach 90. – "Rzecznik obcego" (1993), "Laska imigranta" (1991-94) i "Egida" (1998) – to urządzenia o przewrotnym charakterze, wyglądające na projekty szalonego naukowca, który przy wykorzystaniu nowych technologii chce rozwiązywać problemy społeczne.
"Tutaj jednak nie chodzi o rozwiązywanie jednostkowych problemów, ale o uwypuklanie, nagłaśnianie, manifestowanie usuwanych z pola widzenia społecznych potrzeb, na które są odpowiedzią" – pisze Łukasz Musielak w tekście towarzyszącym retrospektywnej wystawie twórczości Wodiczki w Muzeum Sztuki w Łodzi w 2015 roku.
Metodę, łączącą projektowanie użytkowe z zaangażowaniem krytycznym i etycznym, Wodiczko opracował w ramach swojej pracy akademickiej i nazwał "projektowaniem interrogatywnym" lub inaczej "skandalizującym funkcjonalizmem". Skandalizującym, bo istnienie tych problemów, których rozwiązania są proponowane, jest etycznym skandalem, a urządzenia, które Wodiczko projektuje, w ogóle nie powinny istnieć. "Utopijność tego pojazdu leży w nadziei, że jego funkcja doprowadzi do tego, że nie będzie potrzebny" – dodaje artysta.
Prototyp "Pojazdu dla bezdomnych" pojawiał się na ulicach, placach oraz parkach Nowego Jorku i Filadelfii przez dwa lata. Jego edycje znajdują się w kolekcjach Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie MOCAK, Muzeum Sztuki Współczesnej w Lyonie oraz w Hirshhorn Museum and Sculpture Garden w Waszyngtonie.
Autorka: Agnieszka Sural, 30.11.2016