Piosenki były krótkie i przebojowe, wyjątkowo niedbałe, dzięki czemu urocze. Na muzykę Kaseciarza składała się gitara i bębny, całkiem chwytliwe melodie, ale pełne niewygodnych dysonansów. Płyta nazywała się ''Surfin' Małopolska'', więc wszyscy pisali o surf-rocku i Beach Boysach - co jest oczywiście całkowicie usprawiedliwione, bo takie skojarzenia narzucają się same.
Nowa płyta - ''Motörcycle Rock And Roll'' - budzi równie żywe asocjacje, jednak wydaję mi się, że krytyk nie powinien się nimi dzielić. Klasyka muzyki rockowej jest znana na tyle szeroko, że można się powstrzymać od (mniej, lub bardziej) erudycyjnych popisów i zostawić przyszłemu słuchaczowi świeży umysł, wolny od wykonawców doskonale znanych i obarczonych wieloma dźwiękowymi skojarzeniami.
Z okładki pierwszej płyty spoglądała na nas niewyraźna i rozpikselowana deska windsurfingowa, bez surfera; teraz widzimy pędzący bardzo szybko motör, na którym zasiada niezbyt przyjemnie wyglądający kierowca. Być może jest to podobizna Kaseciarza, który na swojej nowej płycie zaśpiewał, co bardzo wzbogaciło brzmienie krakowskiego projektu. Nie dość, że muzyków jest aż trzech, a niektórzy obsługują więcej niż jeden instrument (słychać gitary, klawisze i perkusję, zarówno żywą, jak i pod postacią automatu perkusyjnego), to kolejnym, pełnoprawnym instrumentem staje się głos - Kaseciarz śpiewa po angielsku.
Z pełną premedytacją wrzucam wokal do jednego worka z instrumentarium, bo z jego śpiewu trudno cokolwiek zrozumieć. Możemy wyłapać pojedyncze słowa, albo jakieś zlepki wyrazów, ale zrozumienie pełnego zdania wydaję mi się niemożliwe. Jest to uczucie bardzo przyjemne, bo przywodzi na myśl (przynajmniej mi) proces słuchania muzyki z czasów dziecięcych, mówiąc konkretniej - kilku klasycznych zespołów rockowych. Z pomiędzy brzmienia instrumentów, które często się ze sobą zlewały, wyłapywało się pojedyncze angielskie wyrazy i tworzyło się mapę skojarzeń, którą można było przemieszczać się po muzyce (innymi słowy, można było nucić).
Poza tym, ten bełkot Kaseciarza, wpasowuje się w poetykę tej muzyki - hipnotycznej, transowej, bliższej instrumentalnym, narkotycznym jamom, niż piosenkom ze zwrotką i refrenem. Jedyny zarzut, jaki mógłbym sformułować tej płycie to długość utworów, są zdecydowanie za krótkie! Przecież każda kolejna ścieżka z ''Motörcycle Rock And Roll'' mogłaby trwać kilkanaście minut i powoli roztapiać się w hałasie głośnych i agresywnych instrumentów. Tym bardziej, że nowa płyta Kaseciarza brzmi jak ten zespół, który tworzył na przełomie lat 60. i 70., a jego lider był bardzo sławny i zmarł śmiercią tragiczną.
Kaseciarz - ''Motörcycle Rock And Roll'', wyd. Instant Classic (MC/ CD), 2013
Autor: Filip Lech, grudzień 2013