Modernistyczna architektura, w tym wypadku typowy blok osiedlowy, stanowi w "Wieży" punkt wyjścia dla opowieści o pewnej grupie ludzi i o łączących ich relacjach. Mieszkanie w betonowym bloku, gdzie jest zbyt mało miejsca i zbyt mało prywatności, determinuje codzienne życie lokatorów, które bywa uciążliwe, męczące, prowadzi do konflików z sąsiadami.
Mieszkańcy czują się sobą zmęczeni, są sfrustrowani, ale postanawiają podjąć wspólne działanie mające doprowadzić do zmiany ich warunków życiowych na lepsze. Tym, co ich integruje, są narzucone z zewnątrz plany zbudowania wieży z cukru, utopijnego "szklanego domu", który ma im odmienić życie. Ta idea ich jednoczy, zbliża, wywołuje entuzjazm, ale zarazem prowadzi do przykrych dla wszystkich mieszkańców konsekwencji. Breguła wyreżyserowała o tym spektakl operowy lub - jak też nazywa swoją pracę - musical ze śpiewem operowym.
"Myślę, że to opowieść o intensywności, obecności wobec siebie. O tym, jak architektura czy miejsce, w którym jesteśmy, wpływa na nasze funkcjonowanie wobec siebie. Moi bohaterowie przez to, że są zbyt blisko siebie, przestają się znosić. Są sobą zmęczeni, mają siebie dość. To prowadzi do alienacji, samotności, co z kolei generuje w nich potrzebę bliskości. Ponieważ nie wiedzą, jak tę bliskość realizować, robią to w wynaturzony sposób. Podejmują kolejne próby bycia ze sobą, ale są one chore i wykoślawione" – mówi artystka.