Tę historię można streścić na chłodno: Holender surinamskiego pochodzenia okazuje się ojcem biologicznym 200 dzieci. Albo tabloidowo, jak zrobił to flamandzki tygodnik: "Mafia spermowa. Przeciekające kontenery doktora Karbaata". Jednak Bałuk nie idzie na skróty, zagląda głębiej. Dawkuje swoją opowieść i to w dość przewrotny sposób. Relacjonuje kolejne wydarzenia, ale często wybiega w przyszłość, podsycając ciekawość. Przybliża jakąś kwestię, by chwilę później ją oddalić. Niby wyjaśnia, chociaż im więcej rozumiemy, tym częściej ogarniają nas wątpliwości. Od początku do końca reporterskiej narracji stosuje niezawodny chwyt – konfrontację. Robi to na kilku płaszczyznach, na wiele sposobów.
Do pierwszego spięcia dochodzi na linii marzenie – odpowiedzialność. Para lub samotna kobieta pragnie mieć potomka, więc udaje się do kliniki w Barendrechcie w Holandii, gdzie doktor Karbaat dokonuje inseminacji. Dawca jest anonimowy (choć wcale nie chce być), lekarz przekazuje zdawkowe informacje o jego cechach fizycznych i psychicznych (zmyślone), nie wzbudza podejrzeń (kolejne oszustwa wyjdą na jaw wiele lat później). Żadna ze stron nie myśli o konsekwencjach. Dorośli najczęściej ukrywają prawdę – zobowiązali się do zachowania tajemnicy. Ojcowie opuszczają rodzinę – zapewne nie wytrzymali napięcia, pogłosek. Matki ślepo ufają doktorowi. Ten z kolei chce tylko uszczęśliwić swoje klientki (nie używał słowa pacjentki). Mimo że opowieść kobiet zapowiada się niezwykle interesująco, zostaje w tym reportażu zmarginalizowana. Bałuk na całą historię patrzy z perspektywy dorosłych już dzieci, więc ich głos rozbrzmiewa najgłośniej: mają prawo znać biologicznego ojca.
Zatem następna konfrontacja to spotkanie. Zaczyna się od oczekiwań, kończy na rozczarowaniu. Dzieci pragnęły mieć ojca – staje przed nimi obcy człowiek. Louis marzył o jak największej liczbie potomstwa – ono nie chce utrzymywać z nim kontaktu. Szukając podobieństw, znajdują przede wszystkim różnice. Taki scenariusz łatwo było przewidzieć, czytelnik już wydał osąd, po czym następuje zwrot akcji. Nie pierwszy, nie ostatni w tej opowieści. Bałuk prowadzi ją tak, że ostrość opinii rozmywa się w świetle nowych faktów. Z niejednoznaczności uczynił największy atut.
Poznanie dawcy nasienia to tylko ułamek historii, czasem nawet do spotkania nie dochodzi. Największym zaskoczeniem, również dla reportera, jest relacja łącząca Połówki – tak nazywają siebie dzieci Louisa. Półbracia i półsiostry integrują się poprzez media społecznościowe, tworzą osobne grupy ze względu na zainteresowania, jedni się przyjaźnią, drudzy nie dogadują. Bałuk opisuje tę zażyłość jako fenomen socjologiczny, tworzy miniportrety psychologiczne swoich bohaterów. I tutaj dochodzi do kolejnego zgrzytu przedstawionego jednak subtelnie: o więzach społecznych w dużej mierze decyduje biologia, o bliskości – zgodność DNA.
O pewnym niedopasowaniu można mówić na poziomie języka, to nieprzystawalność pojęć do rzeczywistości. Bałuk skrupulatnie odnotowuje lingwistyczne pułapki i kalambury służące nazwaniu nowych zjawisk. W niderlandzkim nie istnieje odpowiednik słowa "rodzeństwo", a brat czy siostra przyrodnia nie jest adekwatnym określeniem dzieci mających wspólnego dawcę – powstają "Połówki". "Sztuczne zapłodnienie nasieniem dawcy" zgrabniej brzmi w skrócie: KID (po angielsku "dziecko"). Należy też zredefiniować kilka innych pojęć: kim jest ojciec, czym jest rodzina?
Tych kontrastów jest znacznie więcej: granica między wolnością wyboru a dowolnością działania, przynależność do grupy a samotność, prawo a etyka, rola mediów wkraczających w sferę rodziny, bez których ta pewnie by nie zaistniała. Wiele aspektów, wiele emocji i pytań. A jak w tym wszystkim odnajduje się reporter? Jego rozmówcy otwarcie opowiadają swoją historię, przez co nie wyczuwa się niezręczności. W książce nie daje tego po sobie poznać, ale w wywiadach przyznaje, że musiał "przełamać własne tabu". Wreszcie sam czytelnik mierzy się ze swoimi wyobrażeniami, staje oko w oko z Holandią, jakiej nie zna i jakiej się nie spodziewa. To też intrygująca zapowiedź kolejnej książki reporterskiej Bałuka o tym kraju, na realizację której otrzymał Stypendium im. Ryszarda Kapuścińskiego.
"Wszystkie dzieci Louisa" mają ciąg dalszy. "Połówek" odnalazło się już kilkadziesiąt, w dniu publikacji książki zmarł dr Karbaat. Reporter nadal śledzi losy bohaterów, to samo może uczynić czytelnik, obserwując profil autora w mediach społecznościowych lub zapisując się na newsletter pod adresem: www.kamilbaluk.pl/ciagdalszy. Trzeba przyznać, że Bałuk potrafi rozbudzić ciekawość.
Kamil Bałuk
"Wszystkie dzieci Louisa"
Wyd. Dowody na Istnienie, 2017
Seria: Reporterska
Liczba stron: 304
ISBN: 978-83-947254-2-6
Autorka:Agnieszka Warnke, czerwiec 2017