Kompozycja obrazu - choć zbudowana w oparciu o nieprzystające do siebie na pierwszy rzut oka elementy - wydaje się harmonijna i zakłóca ją jedynie widok nadciągającego frontu burzowego. Umieszczona przez artystę w lekkim skosie w lewym dolnym roku twarz Wergiliusza zdaje się kierować spojrzenie ku górze, na nadlatujący samolot. Wykuty z marmuru posąg patrzy nie widząc, choć autor "Eneidy" i "Sielanek" - gdyby tylko ożył - mógłby zdziwić się widząc na niebie aeroplan, zwiastun nowej epoki.
W interpretacjach jednego z najbardziej znanych fotomontaży Janusza Marii Brzeskiego publikowanego w popularnej prasie tygodnikowej koncernu "Ilustrowany Kurier Codzienny" doszukiwano się zapowiedzi zbliżającej się katastrofy II wojny światowej. Jest jednak coś na rzeczy w opinii Stanisława Czekalskiego, specjalisty od międzywojennego fotomontażu, który dostrzega ironiczny dystans Brzeskiego do wieszczonego przez Oswalda Spenglera zmierzchu cywilizacji Zachodu. "Dwie cywilizacje" są częścią cyklu "Narodziny robota" (1933), na który składają się fotomontaże przedstawiające pracujących w pejzażu przemysłowym mężczyzn i przyglądające im się roznegliżowane kobiety. W pierwszych fotomontażach wizja budowy nowego wspaniałego świata naszpikowanego fallicznymi kominami i wieżowcami miesza się z erotycznymi fantazjami z udziałem erotycznie pobudzonych kobiet. "Akt konstrukcji zdaje się przeobrażać w akt seksualny, którego owocem byłyby tytułowe "Narodziny robota"" - zauważa Czekalski. W kolejnych pracach okazuje się, że narodziny robota są tyleż spełnieniem miłości człowieka do maszyny, co początkiem końca ludzkiej cywilizacji. Nawiązując do fantazji na temat robotów popularnych od czasu opublikowania przez Karela Čapka w 1920 roku dramatu "R.U.R." (Rosumovi Univerzální Roboti) Brzeski wydaje się ironizować obsadzając w ostatnim z fotomontaży w roli robota-mordercy ubranego w charakterystyczny skafander nurka głębinowego.
Urodzony w Poznaniu, przeszkolony w paryskim "Vu" i osiadły w Krakowie Brzeski dobrze wiedział, że wynaleziony przez dadaistów fotomontaż to genialne proste i nowoczesne zarazem narzędzie w rękach grafika, służące ilustracji fantastycznych teorii, inspirujące wyobraźnię, ale też karmiące się stereotypami i kliszami kulturowymi. Fotomontaż, niejednokrotnie używany przez zaangażowanych politycznie artystów, jest w warsztacie artysty zatrudnionego przez wydawcę gazet i tygodników formą użytkową. Kwestionuje też hołubione przez awangardę podziały na kulturę wysoką i niską.
Specyficznie surrealistyczne poczucie humoru w połączeniu z biegłością warsztatową sprawia, że prace Brzeskiego przyciągają uwagę, ale odstają od jednoznacznie politycznej tradycji fotomontażu tworzonego przez artystów awangardy związanych z lewicą artystyczną, takich jak Mieczysław Szczuka, Mieczysław Berman, czy John Heartfield. Jeśli wierzyć dadaistom, którzy jak Hans Richter twierdzili, że montowania zdjęć nauczyli się z amerykańskich reklam, to Brzeski na powrót przywraca fotomontaż przeciwnemu awangardzie przemysłowi kultury. Więcej jest tu związków z czeskimi surrealistami w rodzaju Jindřcha Štyrský'ego, niż z czerpiącymi z konstruktywizmu sowieckiego propagandystami. Te same fotomontaże z cyklu "Narodziny robota" opublikowano po raz drugi w 1936 roku na łamach popularnego "Asa" jako ilustrację do artykułu Zbigniewa Grotowskiego "Za kulisami przyszłej wojny". Wprawdzie Grotowski wybiega w swoich pełnych patosu wizjach daleko w przyszłość, ale z perspektywy czasu nie można jego słowom, a nade wszystko obrazom Brzeskiego odmówić intuicji, przeczucia zbliżającego się frontu burzowego. Czas beztroskiego fantazjowania na temat katastrofy dobiegał końca.
"Groza wojny! - woła - Jest ona coraz bliższa [...] Idziemy ku wojnie. Lada dzień rozerwie ona granice hiszpańskiego kotła i zagrozi całej Europie [...] Łoskot walących się domów. Tony bomb spadają na miasto. Kruszą się dumne drapacze chmur. W mieście, które dyszało zabawą, radością, śmiechem - rodzi się straszne cmentarzysko".
Janusz Maria Brzeski, (1907-57)
"Dwie cywilizacje", 1933
z cyklu "Narodziny robota"
Autor: Adam Mazur, październik 2014