Ten zaufany pretorianin ateńskiego władcy Peryklesa rozpracował w jego otoczeniu siatkę spartańskich szpiegów i wycofał się ze służby. Ocalały z zarazy, osiadł wraz z rodziną w jednej z greckich kolonii, choć zasłużony odpoczynek nie był mu pisany. Szamałek umie dozować napięcie, mylić tropy, mnożyć poszlaki. Powieść "Morze Niegościnne" nie wymaga od czytelnika drobiazgowego historycznego przygotowania, bo drąży meandry natury ludzkiej, a ta od tysiącleci jest dziwnie niezmienna. Gdyby jednak rozpatrywać ją w kategoriach literatury sensacyjnej, to jest najlepszym dowodem na to, że żadne nowoczesne akcesoria nie są potrzebne, skoro wiadomo, iż "już starożytni…" intrygowali nie gorzej od nas, współczesnych.
Akcja "Morza" toczy się w V wieku przed naszą erą w Bosporze, prowincji nad czarnomorskim wybrzeżem (dziś Ukraina), którą akurat niepodzielnie władał archont Satyros. Kiedy w jego domu brutalnie zamordowano prowadzącego sekretne negocjacje posła, co pod znakiem zapytania postawiło kruchy rozejm między okolicznymi barbarzyńskimi plemionami, tyran uznał, że potrzebny mu będzie tropicielski talent Leocharesa. Rozmowa prędko obrała wiele obiecującą formę "propozycji nie do odrzucenia".
Od jakiegoś czasu widzę, że wolałbyś rodzinne pielesze od zebrań rady. Przychodzisz ostatni, wychodzisz pierwszy, siedzisz całymi dniami w domu i kitłasisz się z tą swoją Lamią, zamiast zagrać sobie w kości albo spoić się w tawernie, jak człowiek. Bardzo mi przykro, ale nie mam teraz czasu na te czułości. Masz znaleźć mordercę i to jak najszybciej; dobrze by było, żebyś go dopadł, zanim się ta cała afera wyda. Nie możesz się rozpraszać. Dlatego Lamia i Teodoros do tego czasu będą mieszkali u mnie jako, powiedzmy, specjalni goście. Widzisz, nawet pokój się zwolnił.
Oczywiście, Satyros miał na myśli to samo pomieszczenie, w którym jego poprzedniego gościa, posła, ktoś niestosownie skrócił o głowę. Szantażowanemu Leocharesowi przyjdzie złamać dane żonie słowo, że nie będzie się więcej mieszał w kolejne polityczne awantury i ryzykowne misje. "Gdybyś tylko schował na chwilę swoją głupią dumę, tobyś się z tego wykręcił", wygarnie mu później Lamia.
Wystarczyło udać przed Satyrosem, że ateńska zaraza rzuciła ci się na umysł: ot, trochę się pojąkać, poślinić, zapomnieć o tym czy owym. I siedzielibyśmy teraz w domu!
Jej samej wypadło tymczasem siedzieć przy zaniedbywanej żonie archonta, bo "w towarzystwie nawet nudzić się raźniej", podczas gdy Leochares rozpoczął swój wyścig z czasem. Choć tropy wyraźnie wskazywały na nieokiełznane barbarzyńskie plemiona Scytów czy Taurów, jednak starego wygi (siwiejącego i tracącego zęby) również tym razem nie zawiódł instynkt łowcy i niezawodny nos - także w sensie dosłownym. W jednej z brawurowych scen pościgu za przeciwnikiem bijący odeń stężony odór moczu wskazał śledczemu zupełnie inny kierunek poszukiwań.
Powieści Jakuba Szamałka trzymają się realiów historycznych, lecz przemawiają siłą wyrazu całkiem współczesnego języka. Jego bohaterom zdarza się nawet siarczyście zakląć. Bo też postaci z jego powieści nie są bynajmniej opiewanami w szkolnych czytankach greckimi filozofami, tragikami czy artystami, lecz niepiśmiennymi rzemieślnikami, kupcami, rybakami, żeglarzami, żołnierzami wraz z rzeszą sponiewieranej służby i niewolników.
Ktoś, kto nad siłę mięśni przedkłada pracę intelektu, wyrasta w tym gronie na speca od zadań specjalnych, choć nie herosa, bo i jemu w dramatycznych momentach przyda się wsparcie słabej kobiecej dłoni. Zdeterminowanemu Leocharesowi udało się obnażyć sieć pałacowych intryg i poznać obyczaje dzikich hord tubylców zamieszkujących rubieże wciąż odkrywanego świata.
Oprócz wartkiej akcji są też w "Morzu Niegościnnym" fragmenty przybliżające współczesnemu czytelnikowi, koloryt dawno i nieodwołalnie utracony. Dostępny naszym zmysłom jedynie dzięki literaturze czy sztuce. Jak choćby ów misternie zmysłowy opis podróży:
Wóz, którym jechała Lamia, wydawał z siebie tyle odgłosów, że sprawiał wrażenie żywego, aczkolwiek ciężko chorego zwierzęcia. Koła skrzypiały na każdym wyboju, pałąki, na których rozpięta była plandeka, trzeszczały przy co silniejszym powiewie wiatru; słychać było też ciągłe cmoknięcia i nawoływania woźnicy, trzask bicza, pełne pretensji posapywanie wołów i nieustające bzyczenie ciągnącej za nimi chmary much i gzów. Głowa Lamii pękała od tej kakofonii; do tego w wozie, krytym na scytyjską modłę, było nieznośnie gorąco i duszno.
Warunki podróżowania są dziś wprawdzie mniej uciążliwe i życie wydaje się przez to trochę lżejsze, ale czy lepsze? Ludzkiej natury, niezmiennie uzależnionej od trzech afrodyzjaków: władzy, bogactwa i seksu, od tysiącleci nikomu nie udało się zmienić. Pozostaje nam pocieszyć się lekturą zajmującej książki.
Jakub Szamałek urodził się w 1986 roku w Warszawie, gdzie też mieszka. Jest pisarzem i scenarzystą w studio CD Projekt RED (producenta gier "Wiedźmin", "Wiedźmin 2: Zabójcy Królów" oraz "Cyberpunk 2077"). Absolwent University of Oxford, doktor archeologii śródziemnomorskiej University of Cambridge, stypendysta Fundacji Billa i Melindy Gatesów. Znawca starożytności, na temat której prowadzi blog na portalu tygodnika "Polityka" - www.sztukaantyku.blog.polityka.pl. Pisze artykuły popularnonaukowe. Jego debiutancka powieść "Kiedy Atena odwraca wzrok" otrzymała Nagrodę Wielkiego Kalibru Czytelników 2012 za najlepszy kryminał na Międzynarodowym Festiwalu Kryminału we Wrocławiu. W wolnym czasie podróżuje po Europie i poznaje arkana kuchni azjatyckiej.