Zachował się wprawdzie ledwie jeden procent dawnego stanu posiadania gniazd szlacheckich, jednak dwór polski przetrwał. Jest trwale obecny w świadomości rodaków, choćby jako ważny element wielu znaczących dzieł literackich. Kultura dworku promieniowała na okolicę, bo właściciele ziemscy nie tylko "uciskali chłopa", ale jako warstwa najlepiej wykształconych i wpływowych ludzi, byli gwarantami zachowania polskości w najtrudniejszych czasach utraty niepodległości państwa.
Początków typowego polskiego dworku należałoby szukać w szesnastym wieku, kiedy to, w myśl zaleceń Giorgia Vasariego, bogacąca się szlachta zaczęła wyodrębniać budynek mieszkalny, lokując go w pewnej odległości od pozostałych zabudowań gospodarczych. Z racji ostrego w tej szerokości geograficznej klimatu, wznoszono je na kamiennej lub ceglanej podmurówce, która była termiczną osłoną przed niskimi temperaturami jesieni, zimy i wiosny. Stosowano też czterospadowe (rzadziej dwuspadowe) dachy, w których słomę zaczęły wypierać drewniane gonty, a z czasem dachówki lub pokrycia blaszane.
Dach mansardowy dodawał dworom kolejną kondygnację, czyniąc mieszkalną powierzchnię strychu. Z czasem pojawiały się dworki piętrowe, jakkolwiek przeważała wygodna, rozłożysta zabudowa parterowa, z charakterystycznym portykiem z tympanonem wspartym najczęściej na dwóch lub czterech kolumnach. Architektura dworkowa, choć otwarta na obce wpływy, zachowała własny "patriotyczny" kanon budowlany.
[…] na przełomie dziewiętnastego i dwudziestego wieku pojawiło się zapotrzebowanie na zdefiniowanie 'stylu dworkowego', stanowiącego część prądu w architekturze, zwanego stylem narodowym, krajowym lub swojskim. Nurt historyzmu w polskiej szkole budownictwa miał silne nacechowanie ideologiczne - przez nawiązanie do wzorców szlacheckich architektura pielęgnowała tradycje niepodległościowe i narodowe, co było także działaniem skierowanym przeciw zaborcom."
Nie oszczędzały dworów działania zbrojne podczas pierwszej wojny światowej, jednak najbardziej bolesne straty poniosła Druga Rzeczpospolita u zarania swojego istnienia. Podczas wojny polsko-bolszewickiej w centrum szczególnych niszczycielskich działań żołnierzy armii Tuchaczewskiego i Budionnego znalazły się pałace i dwory, stanowiące symbol znienawidzonej "pańskiej Polski".
Wiele szlacheckich siedzib 'doszczętnie zniszczono, a na koniec zwyczajem bolszewickim kałem zanieczyszczono' ('Kurier Warszawski', 20 sierpnia 1920 r.). Obrazy niewyobrażalnego wręcz bestialstwa, okrucieństwa i ślepego barbarzyństwa wyłaniają się z kart pamiętników tego burzliwego okresu. […] Nie można również zapomnieć o dworach, które po traktacie ryskim znalazły się poza granicami Polski. Choć dawno ich nie ma, pozostają w memuarach - choćby w 'Burzy od Wschodu' Marii Dunin-Kozickiej i 'Pożodze' Zofii Kossak-Sczuckiej, by wymienić te najbardziej znane."
Po upływie dwóch dekad odbudowy polskiej państwowości, dla leczących najdotkliwsze rany właścicieli i mieszkańców polskich dworków, rozpoczął się kolejny tragiczny okres. Druga wojna światowa wiązała się z dwiema okupacjami. Sowiecka była szczególnie ukierunkowana na dewastację wszystkiego co "pańskie", osobliwie wtedy tych miejsc, których dzieje nadawały im charakter patriotycznych pamiątek.
Oglądając w książce Jacka Regini-Zacharskiego polskie rezydencje na starych fotografiach i wczytując się w ich historie, często można natknąć się na znamienne informacje typu: "po zniszczeniach dokonanych przez sowieckich partyzantów w 1943 r. pozostał tylko owalny gazon niegdyś kończący aleję dojazdową…". Mowa tu o dworze szlacheckim Karpowiczów w Czombrowie w województwie nowogródzkim, który według wielu opinii miał posłużyć Adamowi Mickiewiczowi za pierwowzór Soplicowa. Nie inaczej rok wcześniej sowiecka partyzantka obeszła się z drewnianym dworkiem w Mereczowszczyźnie nad rzeką Busiaczką, w województwie poleskim, w którym 4 lutego 1746 r. urodził się Tadeusz Kościuszko.
Po wojnie proces niszczenia dworów trwał nadal. Nawet te, które przetrwały rządy władz komunistycznych, nieodwracalnie chyba straciły swój charakter. W stylowych niegdyś budynkach mieściły się w najlepszym wypadku szkoły, częściej biura PGR-ów, a nierzadko nawet obory i chlewy. Z ogrodów i parków pałacowych pozostało niewiele. Mimo podejmowanych wysiłków renowacyjnych dziś wiele dworów można podziwiać jedynie na fotografiach."
Dzięki zdjęciom można dziś odtwarzać niektóre z restaurowanych bądź rekonstrowanych wnętrz dworkowych, choćby willi Marszałka Józefa Piłsudskiego w Sulejówku. Obok prostoty i funkcjonalności polskiego dworu, album oddaje też jego duszę, na którą składały się zarówno układ i wyposażenie wnętrz, jak i otoczenie rodowych siedzib. Zdjęcia pokazują niektóre dziś już nieistniejące założenia ogrodowo-parkowe, jak również te, które się jakoś uchowały, w przeciwieństwie do nieistniejącego domu, stanowiącego niegdyś centrum życia wielopokoleniowej rodziny.
Utrwalony w fotograficznych kadrach entourage przedwojennych dworów największą uwagę przyciąga wówczas, kiedy widać nie tylko mury, ale i ludzi. Szlachetnych seniorów, o bielejących siwizną głowach, dostojne damy w gustownych toaletach, oficerów w galowych mundurach, wytwornych młodzieńców, dzieci o roziskrzonych wesołością oczach, dyskretnie czujną służbę - wszystkich wprzęgniętych w odwieczne rytuały dnia powszedniego, albo i świątecznego: ślubów, przyjęć, koncertów, polowań czy dożynek. Patrząc dziś na te fotografie nie sposób nie zadać sobie pytania: i komu to przeszkadzało?…
Jacek Reginia-Zacharski
"Przedwojenne dwory. Najpiękniejsze fotografie"
współpraca przy doborze zdjęć: Łucjan Madziar
Wydawnictwo RM, Warszawa 2013
wymiary: 210 x 260 mm, liczba stron: 104
oprawa: twarda
ISBN: 978-83-7243-978-9
Autor: Janusz R. Kowalczyk, lipiec 2013.