W 2002 roku Izabela Kowalczyk jedną z wersji "Krzesła" Grzegorza Kowalskiego pokazała na kuratorowanej przez siebie wystawie "Niebezpieczne związki" w poznańskim Arsenale. Wystawa, według krytyków epigońska, podsumowywała tzw. sztukę ciała, głównie z lat dziewięćdziesiątych, w Polsce. Kowalski znalazł się tutaj w towarzystwie artystów znacznie od siebie młodszych (Anna Baumgart, Grzegorz Klaman, Alicja Żebrowska), także swoich własnych studentów (Katarzyna Kozyra, Artur Żmijewski). Z wystawiających twórców jedynie Zofia Kulik była mu wiekowo bliższa, aczkolwiek pokazywana przez nią praca pochodziła z ostatniego okresu jej twórczości, gdy tworzyła już swe monumentalne, dywanowe fotokolaże. "Krzesło" Kowalskiego powstało w latach siedemdziesiątych i prezentowane było jako dzieło prekursorskie, a przynajmniej stanowiące ważny punkt odniesienia dla sztuki późniejszej. Należy zresztą do najczęściej wystawianych prac Kowalskiego, a jego najszersza wersja znajduje się w Muzeum Narodowym w Poznaniu. Oglądający "Niebezpieczne związki" Łukasz Gorczyca i Michał Kaczyński z Rastra pisali nawet o "prawidłowości tyczącej całej wystawy - to, co starsze, jest na ogół bardziej oryginalne i świeższe". Co takiego sprawia, że dzieło Kowalskiego bez problemu wygrywa konkurencję z pracami o 20 czy 30 lat od siebie młodszymi?
"Krzesło" to cykl fotograficznych tableaux. Tworzy je kilkaset zdjęć. Kowalski do udziału w swym przedsięwzięciu zaprosił 48 osób, mężczyzn i kobiet; niektóre znał osobiście, inne nie. Każda z nich pozowała nago na krześle według własnego uznania, przed "obiektywnym" aparatem. W ostatecznym dziele każda osoba reprezentowana jest przez dwanaście zdjęć.
"Dwanaście zdjęć rejestrowało ich indywidualną ekspresję, a raczej ich decyzje, jak chcieliby być sfotografowani" - pisał Kowalski.
Z jednej strony można by uznać "Krzesło" za jeden z wielu projektów badających "mechaniczne", "obiektywne" własności fotografii, na wzór dzieł Becherów. W powtarzalności gestu naciśnięcia spustu aparatu kryje się jakaś fobia archiwisty. Artysta narzuca swemu pomysłowi ścisły porządek - krzesło, naga osoba, dwanaście pstryknięć migawki, następny... Z drugiej jednak strony za skłonieniem do pozbycia się wstydu i ubioru, wyrażenia się w tych ograniczonych warunkach jedynie przy użyciu własnego ciała, stała intymna atmosfera, jaką artysta stwarzał we własnej pracowni:
"Ludzie pozują w wyniku moich nagabywań, próśb, nalegań lub pertraktacji - gdy oczekują czegoś w zamian. Potrzebuję zgody na pozowanie w sytuacji, która wydaje się, a może i jest niezręczna lub ambarasująca lub obrażająca miłość własną."
A może właśnie o to pyta Kowalski? Jakie są możliwości jednostki w tak ograniczonych warunkach? Czy pozbawiona chroniącej warstwy ubrania i posadzona na krześle niczym na przesłuchaniu, może jeszcze wyrazić siebie? Czy ciało to wystarczające narzędzie?
Paradoksalnie nagość w konserwatywnej, dusznej rzeczywistości PRL-u okazywała się obszarem wolności, a nawet wyrazem sprzeciwu wobec ograniczeń totalitarnego państwa. Po wydarzeniach 1968 oraz 1970 roku pokolenie Kowalskiego w większości straciło resztki złudzeń co do miejsca, w którym żyli. Sam Kowalski wspomina, że nie wierzył w możliwość zmiany systemu i upadek PRL. "Krzesło" to zapis pejzażu mentalnego tego okresu. Przedstawia ciało zniewolone (narzucone warunki, "kratownica" krzesła), ale nie pozbawione swego indywidualizmu. Jakby tu właśnie, w każdym człowieku, nawet zredukowanym do własnej cielesności, poszukiwał Kowalski warunków odczuwania wolności i podstawy człowieczeństwa.
Ale "Krzesło" wskazuje także na pewien kierunek zainteresowań artysty. Tym kierunkiem był indywidualizm każdego człowieka i sposoby, w jakie może się wyrażać, ale też środki, za pomocą których można go stymulować. W końcu Grzegorz Kowalski, najpierw asystent, a potem student Oskara Hansena, wyrastał z modernistycznej tradycji i wiary w możliwość działania - jak mówił Hansen - w obszarze wielkiej liczby, w skali makro. Ta wiara rozwiała się po wydarzeniach 1968 roku, gdy Kowalski zrozumiał, że Linearny System Ciągły, nad którym w tym czasie pracował Hansen, był możliwy do zrealizowania jedynie w systemie totalitarnym. Wydaje się, że tę zmianę przeżywał wspólnie z wieloma twórcami swego pokolenia. Jego najbliższy krąg przyjaciół w latach 70. tworzył galerię Repassage przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. To tutaj "Krzesło" pokazano po raz pierwszy w czerwcu 1975 roku. Wtedy wystawa obejmowała 48 plansz oraz - co ważne - rekonstrukcję atelier fotograficznego, w którym dokonywano zdjęć.
Wypracowując nowe formy dzieła sztuki i możliwości działania artysty, Kowalski wydawał się poszukiwać zarazem alternatywnych form funkcjonowania w komunistycznym państwie. Poczucie wolności, być może złudne, tymczasowe i ograniczone do indywidualnej ekspresji, mógł stworzyć artysta. Być może to odkrycie okazało się bardziej rewolucyjne niż narzędzia oddziaływania wizualnego, jakie stały do dyspozycji artysty o ambicjach makro. Nie koncepcja artysty-demiurga, lecz artysty - członka wspólnoty zdominowała działania Kowalskiego w kolejnych dekadach. W latach 70. współtworzył środowisko galerii Repassage, a od początku lat 80. prowadził własną pracownię, początkowo na Wydziale Wzornictwa Przemysłowego, a potem na Wydziale Rzeźby ASP w Warszawie.
"Krzesło" zapowiada te działania wspólnotowe, a nawet uznać je można za pierwszą z akcji-pytań Kowalskiego, gdy zadawał "nurtujące go pytania" swoim przyjaciołom, a ich odpowiedzi przybierały formę pozowanych fotografii i werbalnych wypowiedzi. Ale "Krzesło" to także rodzaj kolekcji, kolejny z wypracowanych przez Kowalskiego modelów dzieła sztuki - zbiorów przedmiotów zamkniętych w klatkach lub fotografii w skali 1:1 w sztywnych ramach. W jednej z akcji artysta pytał: "Czy mógłbyś i czy chciałbyś potraktować mnie jako przedmiot?" (1979). W odpowiedzi Krzysztof Jung przywołał szereg działań Kowalskiego, umieszczając tym razem go w ich centrum, jakby chciał podkreślić ich uprzedmiatawiający charakter. Jedną z prac, do której odnosił się Jung, było "Krzesło". W szeregu ustawionych jedno za drugim krzeseł posadził nagich uczestników akcji Kowalskiego. Na pierwszym krześle, ubrany, siedział sam Kowalski. Przed nim stało zaś lustro, w którym mógł obserwować wszystkich siedzących za sobą. W prywatnym liście do Kowalskiego Jung pisał o wystawie z 1975 roku:
"Dziś myślę, że to krzesło drażniło brakiem swojej istoty - bycia przedmiotem. W zmienionej funkcji cokołu - związało się na stałe z monumentem 'przedmiotu' zapatrzonego w swoją kreację."
Autor: Karol Sienkiewicz, grudzień 2010