Konstrukcja powieści Bruszewskiego przypomina zestaw rozrzuconych zdjęć, które trzeba dopiero ułożyć, by wysnuć z nich fabułę.
Książka Wojciecha Bruszewskiego Fotograf.
"Konstrukcja powieści Bruszewskiego przypomina zestaw rozrzuconych zdjęć, które trzeba dopiero ułożyć, by wysnuć z nich fabułę. Autor opisuje niemal wszystko, co podsuwa mu pamięć: fakty z historii, techniki, polityki, sztuki, życia codziennego w Polsce i na świecie. Ale wbrew pozorom nie jest to powieść dokumentalna. Wszystkie opisane w niej wydarzenia (nawet jeśli ich prawdziwość łatwo zweryfikować) zostają przepuszczone przez filtr pamięci. Bruszewski łapczywie rzuca się na matowiejące obrazy przeszłości, ale nie po to, by zrobić jej wierną kopię, ale by ją skonstruować. Przeszłość obiektywna nie istnieje, nikt nie dysponuje jej kompletnym wizerunkiem. Możemy jedynie porównywać nasze wspomnienia, dodawać nowe elementy, które jeszcze bardziej skomplikują całościowy obraz. I to jest jak sądzę główny cel autora: pokazać, że przeszłość nie posiada ustalonego porządku, nie układa się w spójny wzór. A skoro przedmiot opowieści jest niespójny, to i sama opowieść musi taka być: porwana na fragmenty, spleciona z najróżniejszych kawałków, czasem powolna (kiedy autor opisuje pozornie nieznaczące przedmioty czy sytuacje), czasem zawrotnie prędka (kiedy pojawia się autonomiczna mikronarracja; opowieść w opowieści)."
Grzegorz Jankowicz
link*http://www.fotograf.fm*http://www.fotograf.fm****Fragment powieści:
"W latach siedemdziesiątych w Polsce trzech lekko, bardzo lekko podpitych artystów zostało dość brutalnie spałowanych przez trzech, pewnie także podpitych milicjantów. Sprawa trafiła do prokuratora. Pokrzywdzeni artyści uzgodnili pomiędzy sobą najprostszą strategię: będą mówić prawdę. Prokurator przesłuchiwał całą szóstkę, najpierw każdego z osobna, potem dwójkami: artysta/milicjant. Szybko zorientował się, że winę ponoszą milicjanci. Ale sprawę umorzył. Musiał umorzyć ze względu na zaprotokołowane niekonsekwentne zeznania artystów.Okazało się, że każdy z nich zapamiętał wydarzenia zupełnie inaczej. Pamięć to nie magnetofon. Właściwszą strategią byłoby, zanim zaczniemy mówić prawdę i tylko prawdę, wstępne uzgodnienie, jak to było naprawdę."
Strona internetowa książki: http://www.fotograf.fm.
- Wojciech Bruszewski
Fotograf
Wydawcy: Korporacja Ha!art, Bunkier Sztuki
Miejsce i rok wydania: Kraków 2007148 x 210, 419 s., oprawa broszurowa
ISBN 978-83-89911-87-2