Zachęcając absolwentkę chemii i biologii Wydziału Matematyczno-Przyrodniczego Uniwersytetu Stefana Batorego do zajęcia się fotografią Bułhak zapewne nie spodziewał się, że Obrąpalska przejdzie do historii nie jako kontynuatorka jego piktorialistycznego programu fotografii ojczystej, lecz jako reprezentantka nowoczesności.
Tuż po wojnie Obrąpalska oprócz fotografii krajobrazowej i wyidealizowanego portretu zaczyna coraz częściej oddawać się eksperymentom formalnym kojarzonym z surrealizmem i Nową Rzeczowością. Zainspirowana ogłoszonym przez Ministerstwo Kultury i Sztuki konkursem na fotografię dokumentalną o walorach artystycznych Obrąpalska po szeregu prób decyduje się na wykonanie w 1948 roku czarno-białych zdjęć mieszania się dwóch cieczy o kontrastowych barwach (woda i tusz). Za "Dyfuzję w cieczy" otrzymuje z jednej strony nagrody i zaproszenia do przełomowych wystaw awangardowych twórców z kręgu Zbigniewa Dłubaka (m. in. I Wystawa Sztuki Nowoczesnej w Krakowie, 1948). Z drugiej, spotyka ją dotkliwa krytyka konserwatywnych, zbliżonych do Jana Bułhaka i poznańskich piktorialistów krytyków, działaczy i fotografów.
Kontrowersje wokół Obrąpalskiej sprawiają, że "Dyfuzja w cieczy" urasta do rangi symbolu, wyznaczając moment przełomu w powojennej fotografii polskiej i - nawiązując do tytułu - dyfuzję skrajnie odmiennych światopoglądowo środowisk artystycznych. W redagowanym w poznańskim mieszkaniu Obrąpalskich magazynie "Świat fotografii" w 1948 roku opublikowany zostaje tekst Fortunaty pod tytułem "Efekty surrealistyczne w fotografice", w którym autorka "Dyfuzji w cieczy" pisała, tłumacząc zasadność wprowadzenia nowej tematyki do swojej twórczości:
"Wierzę jednak, że droga, którą starałam się zainicjować, może poprowadzić do odkrycia i uchwycenia całego szeregu zjawisk, pozwalających tworzyć nowe piękno i rozszerzać możliwości fotografiki, jako sztuki zawsze żywotnej i postępowej".
W wypowiedzi artystki uderza pragnienie piękna i traktowanie surrealizmu w kategoriach formalnego efektu. Obrąpalska sprawia wrażenie jakby się wycofywała, broniła przed atakiem. Z dzisiejszej perspektywy wydaje się to pozbawione sensu, ale w owym czasie walka ideowa między artystami była brutalna i mogła mieć poważne konsekwencje. Dla równowagi, jeden z czołowych krytyków powojennych Janusz Bogucki pisze o "Dyfuzji w cieczy":
"Treścią tych zdjęć jest zarówno badawczo-przyrodnicza emocja wnikania w współżycie dwóch cieczy o różnym ciężarze i gęstości, jak i emocja wyobraźni odkrywającej jakąś muzyczną ekspresję płynnych kształtów wynikłych z owego współżycia".