Jadowska pokazuje ten świat bardzo uczciwie. Nie drwi z niego, ale też go nie idealizuje. Tak samo traktuje swoich bohaterów. W opowieści o rozpadających się rodzinnych więziach nie ma oskarżonych ani winnych. Są jedynie ofiary – mąż tyrający za granicą, żeby dzieci miały porządny dom, jego żona skazana na samotność i pustkę, mała córeczka obrywająca rykoszetem w walkach między dorosłymi i babcia próbująca pomóc na tyle, na ile potrafi. Jadowska portretuje ich wszystkich z czułością. Widzi ich dramaty, samotność, strach. Nikogo nie rozgrzesza ani nie chce pognębić.
A jednak "Dzikie róże" są mocnym aktem oskarżenia skierowanym przeciwko kulturze patriarchatu utrwalanej i przekazywanej z pokolenia na pokolenie. W tym sensie film Anny Jadowskiej jawi się jako rewers "Chrztu". Tak jak w filmie Marcina Wrony, religijna uroczystość staje się tu punktem wyjścia do przemiany życia bohaterów i przewartościowania łączącej ich relacji, ale zamiast maczystowskiej (i mizoginicznej) perspektywy, "Dzikie róże" proponują spojrzenie na świat przez feministyczny pryzmat.
Społeczne, religijne i rodzinne rytuały u Jadowskiej jawią się jako akty symbolicznej przemocy wobec kobiet. To właśnie one muszą się dostosowywać do narzuconych im ról i zadań, i to one ponoszą odpowiedzialność za wybory podejmowane przez mężczyzn, a jednocześnie są uczone bierności i podległości. Gdy w finałowej sekwencji miejscowa społeczność zjednoczy się w poszukiwaniach zaginionego dziecka, Ewa będzie musiała czekać w samochodzie, oddając mężczyznom pole do działania.
Reżyserka "Z miłości" pokazuje, że patriarchalne wzorce reprodukowane są także przez same kobiety. W jej filmie sztafeta pokoleń rozpisana jest na trzy postaci – babcię, matkę i malutką córkę. Kiedy córeczka Ewy przyznaje, że wcale nie chce przystępować do pierwszej komunii, matka ją lekceważy. W tym świecie nie ma miejsca na wolność wyboru – tutaj trzeba się podporządkować. Podporządkować musi się również Ewa – jej matka z kolei poucza ją, że problemy z mężem jakoś się ułożą, a z facetami trzeba łagodnie, "po kobiecemu".
Jadowska, która w fabularnym debiucie opowiadała o psychologicznych konsekwencjach seksualnego samonadużycia, tym razem znowu mówi o kobiecej seksualności jako przestrzeni, gdzie najwyraźniej uwidacznia się patriarchalna dominacja. Jej "Dzikie róże" to mocny głos w sprawie praw kobiet (także praw reprodukcyjnych), słyszalny nawet wtedy, kiedy jest wypowiadany po cichu. Jadowska opowiada szeptem, z wyczuciem i wiarą w to, że na ekranie prawda zawsze się obroni. A jej "Dzikie róże" to jeden z najprawdziwszych kobiecych portretów w polskim kinie ostatnich dekad, film piękny, nieoczywisty i zaskakująco mocny.
- "Dzikie róże", scenariusz i reżyseria: Anna Jadowska. Zdjęcia: Małgorzata Szyłak. Muzyka: Agnieszka Stulgińska. Występują: Marta Nieradkiewicz, Michał Żurawski, Halina Rasiakówna, Natalia Bartnik. Premiera: 29.12.2017.