Debiut Barbary Kaczyńskiej przypadł znacznie wcześniej. Jako dziesięciolatka – urodziła się 16 października 1992 roku w Warszawie – wpisała na swoje konto zgrabną, własnoręcznie zilustrowaną minipowieść science-fiction "Planeta koni" (Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 2003). Drugą, sugestywną baśń - "Siostra dzienna" (Agencja Wydawnicza Jerzy Mostowski, Warszawa 2007) opublikowała mając lat czternaście.
Od zawsze lubiłam wymyślać różne historyjki, a gdy nauczyłam się pisać, zaczęłam je utrwalać – tłumaczy pisarka. – Później natomiast przyjemność zaczęło mi sprawiać komplikowanie tychże historyjek i tworzenie oryginalnych postaci. A potem jakoś samo poszło.
Pełnym poetyckiej fantazji eposem "Tryptyk Świata Mgły" udowodniła, że na rynku polskiej fantastyki objawił się nowy literacki talent.
Nie można przystąpić do pisania książki bez pomysłu – mówi Barbara Kaczyńska. – Koncept "Tryptyku Świata Mgły" przyszedł mi do głowy podczas lektury książki "Smoki jesiennego zmierzchu". Zaskoczyło mnie postępowanie jednej z postaci. Uznałam, że gdybym to ja była autorką powieści, zachowałaby się zupełnie inaczej. W ten sposób pierwotna postać, ale obdarzona przeze mnie innym charakterem, zachowaniem i wypowiedziami, zaczęła się jakby sama stwarzać. Pisanie "Tryptyku Świata Mgły" zajęło mi około roku.
Niezwykłe, lekko absurdalne poczucie humoru Kaczyńskiej przejawia się zwłaszcza w żywych, doskonale prowadzonych dialogach. Dowcip słowny i sytuacyjny często rozładowuje trzymającą w napięciu, gęstą od zaskakujących punktów zwrotnych akcję. Daje to wrażenie obcowania z gotowym scenariuszem sensacyjno-przygodowego filmu.
Gdyby autorka urodziła się w Stanach Zjednoczonych czy w Wielkiej Brytanii, po jej cykl powieściowy ustawialiby się producenci filmowi. Tym bardziej, że powieści Kaczyńskiej mają o wiele wyraźniejszy, ironiczny rys prześmiewczy od zekranizowanych arcydzieł gatunku, jak "Opowieści z Narnii" Lewisa czy "Władca pierścieni" Tolkiena. Inteligentny, miejscami z lekka makabryczny humor powieści Barbary Kaczyńskiej, wydaje się też znacznie lepiej przemawiać do wyobraźni współczesnego odbiorcy, wychowanego na filmach Terry'ego Gilliama czy Tima Burtona.
Książki Barbary Kaczyńskiej, zawierające sporo absurdalnego, mrocznego humoru, są wytworami czystej fantazji. Autorka wzdraga się jednak przez skierowaniem swojego groteskowego, satyrycznego spojrzenia na realne życie.
Nasz świat jest wystarczająco ponury bez mrocznego humoru. A poważnie mówiąc: pomysły na historie mam różne, jednak żaden z nich nie wiąże się z "prawdziwym światem". I nie potrafię nic zrobić, żeby to zmienić. Pisanie oraz obmyślanie historii jest dla mnie przede wszystkim czymś, co samoistnie zajmuje mój umysł i nie daje się przegnać. Czasem przynosi ogromną radość, czasem jest nieznośną męką, jak wiele rzeczy, które są dla nas ważne.
W "Tryptyku Świata Mgły" nieposkromiona wyobraźnia młodej pisarki pozwala czytelnikowi uczestniczyć w tajemniczej wyprawie grupy bohaterów o odpowiednio zróżnicowanym, fantastycznie barwnym składzie, uzbrojeniu, niecodziennych umiejętnościach i nie do końca zgodnych intencjach. W pierwszej części cyklu tytułowy sześcian o zatrważającej mocy przechodzi z rąk do rąk, dając w finałowej rozgrywce pole do popisu sił dobra i zła. To akurat dosyć popularny motyw literacki, dlatego warto sprawdzić, jak oryginalnie został rozwiązany.
Zdarza się czasem, że ktoś nie dostrzeże ironii w tym, co piszę – stwierdza autorka. – A ponieważ nieraz cała sytuacja zasadza się właśnie na ironii, ów ktoś skłonny jest naturalnie do surowej krytyki.
Nastoletnia pisarka stworzyła nowy język. W jej "Tryptyku..." niektórzy bohaterowie mówią po wylficku. W drugiej części sagi autorka dołącza słowniczek podstawowych zwrotów, objaśnia imiona postaci. W przypadku jednego z występujących tam rodów są to przetworzone łacińskie nazwy nietoperzy. Wszystkie trzy tomy mają jeszcze tę zaletę, że ich fabuły bezpośrednio się nie łączą, stąd też mogą być czytane z osobna i w dowolnej kolejności.
Erudycyjna narracja Barbary Kaczyńskiej zawiera sporo rozsianych, ciekawych tropów kulturowych, dzięki czemu każdy zwolennik pisarstwa zarówno Terry'ego Pratchetta, jak i Umberta Eco - znajdzie w niej coś dla siebie. Spośród znakomitych, trafnych metafor i innych chwytów stylistycznych pisarki warto przytoczyć choć kilka.
Z piersi kobiety dobyło się westchnienie tak ciężkie, że zwaliłoby z nóg nosorożca – koncept, którego nie powstydziłby się Raymond Chandler.
Pojawia się też sposób obrazowania przypominający eksperymentalne kompozycje Stanisława Ignacego Witkiewicza.
Przez czarną dziurę wlał się zielony robal obcej myśli i rzucił się na Roda. Szamotali się dłuższą chwilę. Wreszcie robal wycofał się przez czarną dziurę, która zdążyła się już zasklepić. Rod odrzucił ze złością kapelusz i usiadł na tronie. Tron spełzł z podwyższenia i rozlał się w czarną kałużę. Rod poczuł się jak w więzieniu, z którego nigdy nie wyjdzie.
Podobne atrakcje słowotwórcze i metaforyczne niesie nieomal każdy akapit.
Mama Zory zaczaiła się w przepastnym fotelu, czekając, aż będzie mogła zasypać ich gradem pytań. Flagrant bardzo się go obawiał. Trochę bał się tej chudej kobiety o stalowym wzroku. Wyglądała jego zdaniem jak przerośnięty sęp.
Zora, główna bohaterka części drugiej, czuła "bezgraniczny podziw dla autora owego tomiszcza", z którego przyszło jej się uczyć.
Podziw wobec umiejętności przedstawienia wcale interesującego tematu w sposób nudny jak flaki z olejem, tak nudny, że wydawało się niemożliwe, by jakikolwiek ludzki umysł zdołał wyprodukować coś tak rozwlekłego i nieciekawego.
Cechą charakterystyczną prozy Barbary Kaczyńskiej jest traktowanie postaci i sytuacji z czułą ironią. Autorka "Tryptyku…" w wolnym czasie dużo czyta, także po angielsku i francusku. Spore wrażenie zrobił na niej film "Nosferatu", jak również "Labirynt Fauna" i "Gnijąca panna młoda".
W książkach fantasy nie lubię tonu zbyt serio – wyznaje autorka "Tryptyku...". – Pompatyczność i patos zawsze mnie śmieszą. Wolę być wobec nich zdystansowana. Chciałabym być pisarką, choć zdaję sobie sprawę, że w tym zawodzie niełatwo się utrzymać.
Barbara Kaczyńska lubi czytać powieści historyczne, sięga również po książki fantastyczne, przygodowe, obyczajowe. Interesuje ją mitologia słowiańska, pisze wiersze, wypoczywa słuchając muzyki klasycznej.
Mam trzy ulubione książki, z których żadnej nie śmiem przyznać pierwszeństwa: "Opowieści z Narnii" C.S. Lewisa, "Wichrowe wzgórza" Emily Brontë i "Bolesław Chrobry" Antoniego Gołubiewa. Mam również słabość do najróżniejszych książek dla dzieci i młodzieży oraz wszelkich baśni. Jeśli chodzi o muzykę, to jestem wielką fanką Heather Dale – kanadyjskiej wykonawczyni, która pisze piosenki inspirowane między innymi legendą arturiańską. Od jakiegoś czasu dla zabawy próbuję też nauczyć się grać na mandolinie.
Przyznaje, że największą satysfakcję sprawia jej niezmiennie ukończenie książki. Co przekłada się na fakt, że nadal, oczywiście, pisze.
Nawet jeśli później irytują mnie własne błędy, niedopatrzenia, niezręczności, to w pierwszej chwili po napisaniu ostatniego słowa powieści jestem niezmiernie szczęśliwa. Niedawno skończyłam pisać książkę o roboczym tytule "Homir Czerniaszyc" (inny rozważany tytuł to "Homir, syn grafa"), której najbliżej chyba do Bildungsroman [powieść o kształtowaniu się osobowości głównego bohatera – przyp. JRK]. "Homir" utrzymany jest, oczywiście, w konwencji fantastycznej, a akcja dzieje się w świecie inspirowanym luźno pojmowaną słowiańszczyzną.
(Wypowiedzi pisarki pochodzą z rozmów przeprowadzonych z nią przez autora tekstu).
-
Barbara Kaczyńska
"Co mówią ptaki wędrowne"
cykl "Tryptyk Świata Mgły", tom 2.
wydawnictwo: Sa Dragonera, Warszawa 2010
format: 125 x 195 mm
stron: 328
oprawa: miękka
ISBN 978-83-611-54-42-6
-
Barbara Kaczyńska
"Udawanki"
cykl "Tryptyk Świata Mgły", tom 3.
wydawnictwo: Sa Dragonera, Warszawa 2011
format: 125 x 195 mm
stron: 328
oprawa: miękka
ISBN 978-83-61154-67-9