Książka ukazała się po raz pierwszy w konspiracyjnym wydaniu w 1943 roku. Opowiada o organizacji szkoleń młodych spiskowców i sposobach nękania wroga w akcjach małego sabotażu, dywersji i walkach z bronią w ręku. Autor, historyk, wychowawca i instruktor harcerski, skupił uwagę na losach wyróżniających się podkomendnych: Rudego, Zośki i Alka.
Poznali się i zaprzyjaźnili w Gimnazjum im. Stefana Batorego, w 23. Warszawskiej Drużyny Harcerskiej "Pomarańczarnia" (nazwa przyjęta od koloru ich chust), podczas wspólnie spędzanych wakacji w górach. Z maturami w kieszeniach, mieli rozpocząć studia, co – przynajmniej oficjalnie – uniemożliwił im wybuch II wojny światowej. Jako czynni harcerze zostali zaprzysiężeni w Szarych Szeregach – tajnych drużynach wchodzących w skład struktur państwa podziemnego, grupujących najmłodszych ochotników do walki z okupantem.
Niech żywi nie tracą nadziei
Wśród młodzieży Szarych Szeregów istniał wyrastający z dziedzictwa Józefa Piłsudskiego i Legionów szczególny kult Juliusza Słowackiego. Oddaje to tytuł książki Aleksandra Kamińskiego, zaczerpnięty z poematu wieszcza:
Lecz zaklinam, niech żywi nie tracą nadziei
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
A kiedy trzeba, na śmierć idą po kolei,
Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec…
[Juliusz Słowacki, "Testament mój"]
Książkę otwiera autorskie przesłanie:
Posłuchajcie opowiadania o Alku, Rudym, Zośce i kilku innych cudownych ludziach, o niezapomnianych czasach 1939–1943 roku, o czasach bohaterstwa i grozy. Posłuchajcie opowiadania o ludziach, którzy w tych niesamowitych latach potrafili żyć pełnią życia, których czyny i rozmach wycisnęły piętno na stolicy oraz rozeszły się echem po kraju, którzy w życie wcielić potrafili dwa wspaniałe ideały: BRATERSTWO I SŁUŻBĘ.
[Aleksander Kamiński, "Kamienie na szaniec", Warszawa 1999]
Rudy (w pierwszych wydaniach "Kamieni" zaszyfrowany jako Czarny) to pseudonim piegowatego blondyna o wiecznie rozwichrzonej czuprynie, zdolnego matematyka, Jana Bytnara. Był harcmistrzem, uczestnikiem akcji sabotażowych podziemnej organizacji "Wawer", dowódcą plutonu GS (Grup Szturmowych), podporucznikiem AK. Urodzony 6 maja 1921 roku, zmarł na skutek skatowania przez gestapo 30 marca 1943 roku. Odznaczony Krzyżem Walecznych. Imieniem "Rudy" nazwana została kompania GS w batalionie "Zośka".
Zośka (w pierwszych wydaniach "Kamieni" Staśka) to Tadeusz Zawadzki, harcmistrz, drużynowy 23. WDH w czasie wojny. Doskonały organizator, strateg i dowódca. Komendant rejonu Mokotów Górny w organizacji "Wawer". Pierwszy komendant GS na terenie Warszawy, podporucznik AK. Urodzony 24 stycznia 1921 roku, poległ 20 sierpnia 1943 roku pod Sieczychami. Odznaczony Krzyżem Virtuti Militari V klasy i dwukrotnie Krzyżem Walecznych. Jego imieniem został nazwany batalion GS okryty sławą bojową w najcięższych walkach powstania warszawskiego.
Alek (w pierwszych wydaniach "Kamieni" Wojtek) – Aleksy Dawidowski, podharcmistrz, uczestnik akcji "Wawra", dowódca drużyny GS, sierżant podchorąży AK, pierwszy z GS uhonorowany Krzyżem Virtuti Militari. Urodzony 3 listopada 1920 roku, zmarł od rany postrzałowej 30 marca 1943 roku. Ze względu na wysokość szczupłej sylwetki, koledzy nazywali go Glizdą. Imieniem "Alek" nazwany został pluton GS.
Odwaga, planowanie, ostrożność
Aleksander Kamiński osobiście znał swoich bohaterów, stąd żywy, emocjonalny język, jakim się o nich wypowiada w "Kamieniach na szaniec" – w czym też zapewne kryje się przemożna siła oddziaływania jego opowieści na kolejne pokolenia czytelników. W kanonie lektur szkolnych jest to jedna z niewielu książek, które czyta się bez poczucia szkolnego przymusu. Przeżycia trzech ciekawych świata, chłonnych wiedzy, rywalizujących ze sobą w zainteresowaniach i osiągnięciach chłopaków, którym wchodzenie w dorosłość przypadło w czasach niezmiernie trudnych wyzwań, ukazane zostały z naturalną prostotą, bez patosu czy wielkich słów.
Charakterystyczny dla postawy Alka wypadek zaszedł kiedyś w domu Basi [Sapińskiej, jego dziewczyny]. Ktoś w rozmowie, zwracając się doń, powiedział: – Jest pan bohaterskim typem. – Alek zamilkł, zjeżył się cały i po kilku minutach wstał od stołu. Czuł się źle psychicznie do końca dnia. Nie znosił w ogóle wielkich słów, nie używał nigdy takich określeń, jak miłość czy ojczyzna. To, co usłyszał przy stole, sprawiło mu fizyczną przykrość.
Ojczyzna, nauka, cnota, wyryte na lilijkach w symbolicznym skrócie O.N.C. kardynalne przymioty polskiego harcerza, były przestrzegane w praktyce dnia codziennego. Manifestowanie ich w rozmowach nie należało do dobrego tonu. Metafory i wielkie słowa pojawiały się najwyżej w podsumowaniach zajęć taktycznych, dla lepszego zilustrowania metod skutecznego działania, jak wypowiadał się choćby komendant "Wawra" (był nim sam Aleksander Kamiński).
Wasza grupa jest w Małym Sabotażu jedną z najpierwszych. Na Małym Sabotażu nie kończy się świat i nie kończy się walka. Nie wolno wam zaprzepaścić się teraz w tej robocie – bo kiedyś każdy z was będzie potrzebny do rzeczy większych i znacznie donioślejszych w skutkach. Trzy są rumaki, które wprzęgnięte być powinny w wóz Małego Sabotażu, jeśli ten wóz ma pędzić szybko i bez katastrof: Odwaga, Staranne Planowanie i Ostrożność w Wykonaniu.
Wojna pomników
Rudy, Alek i Zośka pochodzili z inteligenckich domów i odebrali staranne wychowanie. W szkole i drużynie trafili na wspaniałych wychowawców. Mieli od kogo czerpać wzorce osobowościowe.
Nic by to jednak nie znaczyło, gdyby sami sobie nie stawiali najwyższych wymagań. Rywalizacja między Rudym i Alkiem w niszczeniu hitlerowskich symboli i wprowadzaniu polskich rozwijała wynalazczość, w której celował Rudy. Skonstruował między innymi osobliwe "wieczne pióro" i dokonał nim niezwykłego czynu: pod samym nosem gestapo, obok alei Szucha, namalował na cokole pomnika Lotnika przy Placu Unii Lubelskiej (wówczas, po wojnie lokalizację monumentu zmieniono) znak Polski Walczącej – kotwicę. Nawet kiedy nieoczekiwanie pojawił się majster od ulicznych latarni i ponownie pozapalał celowo wygaszone światła, Rudy się nie wycofał.
W pełnym świetle szeregu lamp mała postać Rudego zbliżała się od stojącego w samotnym centrum pomnika. Już podszedł, skacze na stopnie, i gdzieś wysoko w górze zaczyna swym wiecznym piórem malować kotwicę. Gdy to robi, na placu panuje zwykły o tej porze i w tym miejscu ruch. Jeżdżą tramwaje, przejeżdżają auta, spieszą do domów dziesiątki zapóźnionych przechodniów. Każda sekunda obserwującym to wszystko kolegom Rudego wydawała się wiecznością. […] W minutę potem Rudy siedział już na rowerze i razem z Zośką pędził do domu.
Zdaniem Aleksandra Kamińskiego to, "że znak kotwicy utrwalił się w Warszawie na cały czas okupacji – było w pierwszym rzędzie zasługą Zośki, któremu z tej racji »Wawer« nadał zaszczytny pseudonim Kotwickiego". Z kolei Alek postanowił usunąć niemiecką płytę zakrywającą polski napis: "Mikołajowi Kopernikowi – Rodacy" na pomniku astronoma, usytuowanym na styku ruchliwych ulic i na wprost Komendy Głównej granatowej policji. Wybrał się tam lutowego poranka, o szóstej rano, żeby sprawdzić umocowanie czterech potężnych śrub.
W czasie gdy wartownik policyjny wszedł się ogrzać do gmachu, Alek dotknął pierwszej śruby, którą bez oporu udało mu się odkręcić. Podobnie poszło z następnymi trzema i solidna mosiężna tablica z łoskotem runęła na bruk. Sprawca hałasu umknął w boczną ulicę, gdzie po chwili zorientował się, że nikt niczego nie spostrzegł.
Nie zważając na pojedynczych przechodniów, przeciągnął ciężką płytę po śniegu w kierunku ulicy Oboźnej i tam, ukryta w zaspie, przeleżała kilka dni, aż ją wydobyto i wywieziono na sankach. Za usunięcie niemieckiej tablicy władze okupacyjne postanowiły pozbawić miasto pomnika Kilińskiego. Poważna logistyczna operacja ładowania monumentu i przewożenia na olbrzymiej lorze pozwoliła wyśledzić, gdzie go umieszczono, co ujawnił napis wykonany ręką Alka na murze Muzeum Narodowego: "Ludu Warszawy – jam tu! Jan Kiliński".
Akcja pod Arsenałem
Samoistną, najbardziej emocjonującą częścią "Kamieni na szaniec" jest opis słynnej akcji pod Arsenałem. Na wieść o aresztowaniu Rudego i katowaniu go przez gestapo, Zośka i Alek z przyjaciółmi z GS postanowili odbić przyjaciela z więźniarki kursującej między Pawiakiem, a siedzibą gestapo przy alei Szucha. Akcją dowodził podporucznik AK, Stefan Orsza (prywatnie: Stanisław Broniewski), harcmistrz, późniejszy naczelnik Szarych Szeregów.
Uwolnienie z rąk niemieckich Rudego, a przy okazji 25 innych więźniów, było jedną z najbardziej spektakularnych akcji skierowanych przeciw okupantowi w Warszawie. Okrutnie skatowanego chłopca nie udało się uratować, zmarł po czterech dniach w obecności nieodstępującego go przyjaciela, Zośki. W tym samym dniu umarł również Alek, który podczas odwrotu z akcji odbicia Rudego otrzymał postrzał w brzuch.
"Kamieni na szaniec" Aleksandra Kamińskiego nie powinno się opowiadać, streszczać czy opisywać. Każda taka próba, z cisnącymi się pod pióro sformułowaniami – o poświęceniu w imię… o lojalności w chwili próby… o podstawowych wartościach kształtujących osobowość człowieka… o obronie ludzkiej godności… o szeroko pojętej przyjaźni… o świadectwie wspólnie przelanej krwi… – skazana jest na niepowodzenie, bo wiadomo, że takie słowa z ust Rudego, Alka czy z natury milkliwego Zośki, nigdy by nie wyszły. Jednak przede wszystkim dlatego, że jest to książka, którą trzeba przeżyć.
"Kamienie na szaniec" to literatura faktu. Część informacji Aleksander Kamiński zaczerpnął z pamiętnika Zośki. W pierwszym wydaniu z 1943 roku, ze względów konspiracyjnych, jako autor figurował Juliusz Górecki. Rudy nosił fikcyjne imię Czarny, Zośka nazywał się Staśką, Alek – Wojtkiem. Podobnie zaszyfrowano pozostałe postaci. Drugie wydanie książki ukazało się w 1944 roku. Dopiero w trzeciej edycji w 1946 roku bohaterowie (oprócz Rudego i Alka) występowali już pod prawdziwymi nazwiskami i pseudonimami. Na emigracji były dwie reedycje "Kamieni na szaniec", w Londynie i we Włoszech, obie w 1945 roku. Były też dwa tłumaczenia: angielskie w 1945 roku i czeskie w 1948 roku.
Kamienne losy
Historyk, profesor Janusz Tazbir zaliczył "Kamienie na szaniec" do dwunastu dzieł, "które bądź to najlepiej ukazują, bądź też wywarły szczególny wpływ najpierw na losy ich państwa, a następnie na uporczywe dążenie do niepodległości". [Janusz Tazbir, "Kamienie milowe polskiej świadomości", Polityka, 1988, nr 53].
W 1949 roku zawieszono działalność Związku Harcerstwa Polskiego, a książki Aleksandra Kamińskiego wycofywano z obiegu czytelniczego. W 1950 roku Kamiński został wyrzucony z Uniwersytetu Łódzkiego, gdzie pracował jako asystent w katedrze Heleny Radlińskiej. Wycofana z bibliotek książka funkcjonowała poza oficjalnym obiegiem. Po roku 1956 "Kamienie na szaniec", uznane za klasykę literatury dla młodzieży, powróciły do księgarń i bibliotek.
Dalsze losy młodzieży Grup Szturmowych autor opisał w książce "Zośka i Parasol". Rudy, Alek i Zośka zginęli wcześniej, ale w powstaniu warszawskim walczyli ich przyjaciele: Andrzej Morro, Czarny Jaś, Jeremi. Kamiński opracował ponadto "Powojenne losy byłych żołnierzy batalionu Zośka".