Lektura tych wierszy to znakomita okazja, żeby przyjrzeć się twórczej drodze Adama Zagajewskiego. Zastanawiające są już choćby tytuły jego utworów: "Palmiarnia" i "Jesteście moim milczącym rodzeństwem", poprzez: "Poezja jest poszukiwaniem blasku" i "Muzyka słuchana z tobą", do końcowych: "Lekcja fortepianu" i "Teraz, kiedy straciłeś pamięć". Są jakby lakowymi pieczęciami, zachęcającymi czytelnika do ich przełamania, żeby się dostać do ukrytych treści.
Odbiorca wyławia w nich frazy o dyskretnie wycieniowanym nastroju, ale i znaczącej sile lirycznego oddziaływania: "w powietrzu wisiały nitki tęsknoty" ("Chwila") czy też: "Mów spokojniej. Nie rezygnuj z poezji" ("Mów spokojniej"). Niech nas nie zwiedzie uroda i wyrazistość tych wyimków, spełniających tu jedynie rolę inkrustacji autorskiego przekazu. W całości każdy z wierszy Zagajewskiego jest bowiem przyczynkiem w ustawicznej dyskusji nad nieprzeniknioną naturą doczesnego świata.
Utwory zamieszczone w tomie "Lotnisko w Amsterdamie" są zakomponowane w sposób wykluczający nonszalancję ich fragmentarycznego cytowania. Przy wielu tekstach nie pozwala na to ich zmyślny układ narracyjny – wywód logiczny i estetyczny. Wystarczy przyjrzeć się wymowie tych oto wersów:
Rzeki tego kraju są słodkie
jak śpiew trubadurów,
ciężkie słońce wędruje na zachód
na żółtych wozach cyrkowych.
W małych wiejskich kościołach
objawia się tkanina ciszy tak wąskiej
i tak starożytnej, że nawet oddech
potrafi ją rozerwać.
Lubię pływać w morzu, które wciąż
coś mówi do siebie
monotonnym głosem wędrowcy,
co już nie pamięta
od jak dawna jest w podróży.
Pływanie jest jak modlitwa:
dłonie łączą się i rozdzielają,
łączą i rozdzielają,
nieomal bez końca.
["O pływaniu"]
Parafrazując poetę, można powiedzieć, że i jego wiersz jest jak modlitwa. A skoro chcemy, żeby modlitwa została wysłuchana, skracanie jej nikomu rozsądnemu nie przyszłoby do głowy.
Adam Zagajewski nie stronił od zabierania głosu w sytuacjach trudnych, wymagających jasnego opowiedzenia się po właściwej stronie. Dowodem na to jest choćby jego zbiór esejów "Solidarność i samotność" z 1986 roku. Jako inteligent, z konieczności "uwikłany" w ten czy inny system polityczny, jednoznacznie opowiadał się swoimi tekstami za wewnętrzną swobodą artysty – jak i każdej jednostki.
W dwujęzycznym wydaniu "Lotniska…" znajdziemy wersy świadczącego o szczególnym zaangażowaniu poety we współczesne sprawy – w wymiarze zarówno lokalnym, jak i globalnym. Wystarczy przypomnieć jego wiersz "Spróbuj opiewać okaleczony świat", napisany w reakcji na tragedię World Trade Center z 11 września 2001 roku. Równie ważny problem uwidaczniają jego "Uchodźcy", którego treść wobec toczących się wciąż dyskusji – przyjąć, nie przyjąć? – nabrała dziś o wiele aktualniejszej wymowy niż w chwili powstania utworu.
To może być Bośnia, dzisiaj,
Polska we wrześniu 39, Francja –
osiem miesięcy później, Turyngia w 45,
Somalia lub Afganistan, Egipt.
[…]
Powłócząc nogami,
idą powoli, bardzo powoli
do kraju nigdzie,
do miasta nikt
nad rzeką nigdy.
["Uchodźcy"]
Zagajewski nie zapomina, że w pewnym sensie sam jest uchodźcą, co da się wyczytać z nostalgicznego wspomnieniowo-rozliczeniowego wiersza "Patrzę na fotografię". Panorama Lwowa uruchamia w wyobraźni poety ciąg skojarzeń, w których jego rodzina – wraz z przyjaciółmi, znajomymi czy sąsiadami – zaczyna na nowo wypełniać przestrzeń grodu na Pełtwią, jak za dawnych dobrych czasów dzieciństwa autora. Miasta – mimo powszednich trosk jego mieszkańców – szczęśliwego, choć tylko do czasu brutalnego wtargnięcia weń tak zwanej wielkiej historii.
Patrzę na fotografię miasta, w którym się urodziłem,
na jego bujne ogrody i kręte ulice, na wzgórza,
katolickie dachy i na kopuły prawosławnych kościołów,
gdzie w niedzielę śpiewają basy tak potężne,
że okoliczne drzewa chwieją się jakby szalał huragan;
długo patrzę na tę fotografię, nie mogę oderwać od niej wzroku,
i nagle wyobrażam sobie, że oni wszyscy nadal tu żyją,
jakby nic się nie stało, wciąż biegną na wykłady,
czekają na pociąg, jadą niebieskim tramwajem,
z niepokojem patrzą w kalendarz, stają na wadze,
słuchają arii Verdiego i ulubionej operetki,
czytają gazety, które jeszcze są białe,
żyją w pośpiechu, w lęku, wciąż są spóźnieni,
są trochę nieśmiertelni, ale nie mogą o tym wiedzieć,
ktoś zalega z czynszem, ktoś się boi gruźlicy,
nie potrafi dokończyć rozprawy o filozofii Kanta,
nie może zrozumieć, czym są rzeczy same w sobie,
moja babcia znowu idzie do Brzuchowic niosąc
tort na wyciągniętych ramionach i one nie mdleją,
w aptece nieśmiały chłopiec prosi o lek na nieśmiałość,
dziewczyna ogląda swoje małe piesi w lustrze,
mój kuzyn wychodzi do parku zaraz po kąpieli
i nie przeczuwa, że wkrótce dostanie zapalenia płuc,
[…]
zdarzają się pogromy, powstanie, deportacje,
okrutny Wermacht w twarzowych mundurach,
nadchodzi podłe NKWD, czerwone gwiazdki
obiecują przyjaźń, lecz są znakiem zdrady,
ale oni tego nie widzą, prawie tego nie widzą,
mają tyle spraw do załatwienia […]
["Patrzę na fotografię"]
Przeszłość w wierszach Zagajewskiego nabiera często wymiaru mitycznego. Autor nie poddaje się zbytnio nostalgii ani sentymentom, ma jednak odwagę głoszenia prawd niepopularnych. Używa przy tym pomijanych, niemodnych słów, jak na przykład "szczęście". I jest w tym znacznie bardziej autentyczny, niż buntujący się twórcy, wplątani w banał tej czy innej poprawności.
Widziany z zewnątrz, mogę się zapewne
wydawać nieruchomy, nieomal martwy,
zrezygnowany, godny współczucia.
Ale to nieprawda – jestem wolny,
może nawet szczęśliwy.
Tak, trzymam w dłoniach
moją ciężką głowę,
lecz w niej właśnie rodzi się wiersz.
["Autoportret w samolocie. W klasie ekonomicznej"]
W "Lekcji fortepianu" poeta daje wykładnię swojego stosunku do sztuki pisania: "myślałem z goryczą, z przyjemnością,/ że został mi tylko język, tylko słowa, obrazy,/ tylko świat". Lektura tomiku "Lotnisko w Amsterdamie" przekonuje, że "tylko świat" w wydaniu Zagajewskiego jest do tego stopnia różnorodny i bogaty, że można się w nim śmiało zagubić. Kongenialny przekład Claire Cavanagh sprawia, że równie beztrosko mogą to uczynić czytelnicy anglojęzyczni.
Oryginalność poetyckiego warsztatu Adama Zagajewskiego bierze się z jego nieprzystosowania do oczekiwań współczesnego świata, w którym powszechnie akceptowaną normą stała się chęć szokowania za wszelką cenę innych: czytelników, słuchaczy, widzów, odbiorców. Od podobnych ofert samonapędzającego się targowiska próżności autor "Asymetrii" zdecydowanie stroni. Zamiast tracić energię na utrzymywanie się na fali tych czy innych modnych trendów, bądź też pretendować do grona nieprzebierających w środkach artystycznych skandalistów, obrał odmienną drogę: kameralnej, rzeczowej rozmowy z czytelnikiem, za pomocą wierszy zachęcających do dalszych, własnych przemyśleń.
Adam Zagajewski
"Lotnisko w Amsterdamie"/ "Airport in Amsterdam"
wydanie dwujęzyczne
tłumaczenie: Claire Cavanagh
wydawnictwo a5, Kraków 2016
wymiary: 140 x 210 mm
oprawa: twarda
liczba stron: 120
EAN/ISBN: 9788361298922
ISBN: 978-83-61298-92-2