Jeszcze przed napisami początkowymi "100 lat w kinie" padają słowa: "Kiedy widziałeś film, a potem idziesz spać, to myślisz o tym filmie jak śpisz, bo to jest taki sen" - mówi Tomaszek, młodszy brat Pawła Łozińskiego, pamiętny bohater dokumentów "89 mm od Europy" i "Wszystko może się przytrafić" wyreżyserowanych przez Marcela, ich ojca. To, że film jest snem, twierdzi wielu ludzi zajmujących się kinem. Konrad Eberhard użył nawet tej konstatacji jako tytułu jednej ze swych książek. "Światła gasną, rozsuwa się kurtyna, a na ekranie... Czy to ja, czy główny bohater?" - mówi w filmie Pawła Łozińskiego przejęty mężczyzna.
Pomysł na film podsunął Krzysztof Kieślowski. Dwa lata wcześniej przyszły autor "100 lat w kinie" był asystentem reżysera przy realizacji "Białego" (1993), drugiej części trylogii "Trzy kolory", a w 1996 roku Kieślowski został opiekunem artystycznym debiutu fabularnego Pawła Łozińskiego "Kratka" (jak dotąd jedynej fabuły w dorobku dokumentalisty).
Film Łozińskiego, poświęcony w całości rodzimej kinematografii, oparty jest na wypowiedziach kinomanów. Opowiadają oni o ulubionych tytułach, podziwianych aktorach, a przede wszystkim o tym, jak filmy wpływały na ich życie.
Początki kina, "samochód wjechał na salę" - ktoś wspomina, a "najwięcej było strachu, jak burza nadeszła, normalna burza, jak zaczęło błyskać i pioruny biły, a dzieci to zaczęły płakać i uciekać ze strachu" - dorzuca ktoś inny. Przypominają się słynne wypadki, które zdarzyły się ponoć podczas pierwszych projekcji kinematografu braci Augusta i Ludwika Lumière'ów, często opisywane przez historyków kina: publiczność z pierwszych rzędów przestraszona wjazdem pociągu na stację w Ciotat zaczęła w panice uciekać z sali.
Wielbiciele kina wypowiadający się w filmie Łozińskiego przyznają, że właściwie całe życie przeżyli w kinie, że gdyby nie filmy, mogłoby się ono inaczej ułożyć. "Aktor przed wojną to był wzorem, nie tylko idolem, on był wzorem" - pada z ekranu. "Inaczej bym przez życie przeszła, gdyby nie film, wzorowałam się na filmach" - przyznaje starsza pani. "Z filmu człowiek się uczył wtedy kochania" - dodaje z rozrzewnieniem sędziwy mężczyzna.
I patriotyzmu też. Podczas okupacji podziemie wzywało do bojkotu kin hasłem "Tylko świnie siedzą w kinie". Łamiąc bojkot, można się było solidnie narazić, zostać pobitym lub oblanym kwasem solnym. Natomiast po wojnie publiczność starała się odbić z naddatkiem wojenne czasy. Chodzono na wszystko, po kilka razy, na "Zakazane piosenki", "Skarb", "Przygodę na Mariensztacie". Później pojawiły się filmy szkoły polskiej: Andrzeja Wajdy, Jerzego Kawalerowicza, Andrzeja Munka i innych, które rozsławiły rodzimą kinematografię na całym świecie. Również Zbigniew Cybulski, który podbił serca wszystkich. "To był chłopak niespełnionych marzeń, wojna mu zabrała miłość, wszystko, a powojenna rzeczywistość go dobiła" - wyznaje jedna z wielbicielek aktora. "Nie był na te czasy" - dodaje ktoś inny. Dla widzów Zbigniew Cybulski to był Maciek Chełmicki, a Maciek Chełmicki był Zbigniewem Cybulskim.
Wielką popularność przeżywały wtedy kina objazdowe, docierające do najmniejszych miejscowości. "Teraz każdy siedzi w domu po cichutku, ale kiedyś, jak kino przyjechało, to było coś..." - wspominają. Komuś "Żywot Mateusza" Witolda Leszczyńskiego uzmysłowił sens egzystencji, komuś "Rejs" Marka Piwowskiego obnażył całą prawdę o rzeczywistości.
Wypowiedzi kinomanów ilustruje Łoziński fragmentami wybranych filmów, od niemego "Meira Ezofowicza" Józefa Ostoi-Sulnickiego, poprzez "Papa się żeni" i "Znachora" Michała Waszyńskiego, "Trędowatą" i "Halkę" Juliusza Gardana, "Kościuszkę pod Racławicami" Józefa Lejtesa, "Ordynata Michorowskiego" Henryka Szaro, "Kanał" oraz "Popiół i diament" Andrzeja Wajdy, "Zezowate szczęście" Andrzeja Munka, "Żywot Mateusza" Witolda Leszczyńskiego, "Rejs" Marka Piwowskiego, "Barwy ochronne" Krzysztofa Zanussiego, "Amatora" i "Przypadek" Krzysztofa Kieślowskiego, "Kobietę samotną" Agnieszki Holland, po "Psy" Władysława Pasikowskiego.
"Chciałbym obejrzeć taki film, żeby był mądry, żeby to była prawda, żeby to naprawdę się działo, żeby to był film fabularny, gdzie się nie zabijają, żeby to był film trochę śmieszny też, no i fajny" - podsumowuje kilkuletni Tomaszek.
- "100 lat w kinie", Polska 1995. Reżyseria i scenariusz: Paweł Łoziński, zdjęcia: Artur Reinhart, montaż: Dorota Wardęszkiewicz, scenografia: Agata Stróżyńska, opracowanie muzyczne: Marta Broczkowska, Małgorzata Jaworska, dźwięk: Michał Żarnecki, kierownictwo producji: Andrzej Połeć, Iwona Ziułkowska. Produkcja: Program I Telewizji Polskiej SA, Studio Filmowe "Tor" w Warszawie, British Film Institute (współfinansowanie: Agencja Produkcji Filmowej). Kolor, 62 min.
Autor: Jerzy Armata, marzec 2011