"Ida" Pawła Pawlikowskiego oraz "W imię" Małgośki Szumowskiej to najwięksi zwycięzcy tegorocznego Gdynia Film Festival.
"Ida" zwycięża w Gdyni
O filmie Pawlikowskiego od początku mówiono jako jednym z festiwalowych faworytów. "Ida" budziła zainteresowanie nie tylko dlatego, że Pawlikowski, reżyser "Lata miłości" i "Kobiety z piątej dzielnicy" po raz pierwszy realizował film w Polsce, ale też dlatego, że opowiadał kontrowersyjną historię zanurzoną w realiach wczesnego komunizmu.
Jego opowieść rozgrywa się w 1962 roku. Ida (Agata Trzebuchowska), sierota wychowywana w klasztorze, wkrótce ma przyjąć śluby zakonne. Aby do tego doszło, musi poznać swą jedyną krewną – ciotkę (Agata Kulesza), żarliwą komunistkę, która w czasach stalinowskich prowadziła najważniejsze polityczne procesy. Zderzenie tych osobowości staje się punktem wyjścia do opowieści o tożsamości i Holocauście, ludzkim okrucieństwie i bezlitosnej historii.
"Ida" zasłużenie sięgnęła po Złote Lwy dla najlepszego filmu. Świetnie napisany, enigmatyczny film Pawlikowskiego uwiódł także krytyków, którzy przyznali mu nagrodzę dziennikarzy, a jurorzy nagrodzili także Katarzynę Sobańską i Marcela Sławińskiego, autorów znakomitej scenografii. Indywidualne nagrody za "Idę" otrzymali ponadto operator Łukasz Żal, który ten intymny dramat ubrał w czarno-białe kadry jakby żywcem wyjęte z filmów z lat 60-tych oraz Agata Kulesza nagrodzona za pierwszoplanową rolę kobiecą.
Szumowska o księdzu-homoseksualiście
Drugim wielkim zwycięzcą tegorocznego konkursu zostało "W imię…" Małgośki Szumowskiej. Wraz z "Chce się żyć" Macieja Pieprzycy obraz sięgnął po Srebrne Lwy, a samą Szumowską uznano najlepszą reżyserką Gdynia Film Festival. Zwłaszcza ta ostatnia nagroda wzbudzać może kontrowersje, gdyż "W imię", choć poruszające, niepozbawione jest błędów i narracyjnych potknięć.
Opowieść o księdzu-homoseksualiście, który zostaje przeniesiony na mazurską wioskę, by tu stworzyć ośrodek dla młodzieży z marginesu, a który zmagać się musi z własną namiętnością, uwodziła emocjonalną temperaturą. Wszystko za sprawą Andrzeja Chyry nagrodzonego statuetką dla najlepszego aktora pierwszoplanowego. Chyra po raz kolejny dowodzi, że jest jednym z dwóch najlepszych aktorów swojej generacji (obok Roberta Więckiewicza). Jego charyzma sprawia, że zdania dobiegające z ekranu ani przez chwilę nie szeleszczą papierem.
Wybór Chyry nie był jednak oczywisty – w szranki stawali bowiem Dawid Ogrodnik, brawurowo wcielający się w niepełnosprawnego chłopca w "Chce się żyć" Macieja Pieprzycy, a także Bartłomiej Topa tworzący życiową kreację w "Drogówce" Wojciecha Smarzowskiego.
"Papusza" na drugim planie
Choć jeszcze przed festiwalem wielu wymieniało "Papuszę" wśród faworytów do najważniejszych nagród, film Joanny Kos-Krauze i Krzysztofa Krauze musiał uznać wyższość "Idy" i "W imię...".
A jednak opowieść o pierwszej romskiej poetce pozostawiła po sobie bardzo dobre wrażenie i gdyby w kolejnych konkursowych kategoriach przyznawano "srebrne medale", te z pewnością trafiłyby zarówno do Krzysztofa Ptaka i Wojciecha Staronia, autorów niezwykłych zdjęć do "Papuszy", a także do Jowity Budnik, którą obok Agaty Kuleszy wymieniano wśród faworytek do miana najlepszej pierwszoplanowej aktorki.
Ostatecznie "Papusza" sięgnęła po trzy statuetki. Za muzykę wyróżniono Jana Kantego Pawluśkiewicza, a za charakteryzację Annę Nobel-Nobielską. Nagrodę dla najlepszego drugoplanowego aktora otrzymał zaś Zbigniew Waleryś, aktorskie odkrycie festiwalu. Waleryś był właściwie bezkonkurencyjny – w epickiej opowieści Krauzów stworzył poruszający portret męża głównej bohaterki, niespełnionego muzyka, mitomana i tragicznego kochanka w jednej osobie. Co więcej – swą rolę niemal w całości zagrał po romsku, a przygotowując się do roli opanował ów język tak doskonale, że Romowie nie mogli uwierzyć, iż nie jest jednym z nich.
"Płynące wieżowce" nagrodzone
Wśród nagrodzonych obrazów nie zabrakło także "Płynących wieżowców" Tomasza Wasilewskiego, które już dziś są przebojem wielu światowych festiwali. Gejowski melodramat umiejętnie wymyka się z pułapki publicystyki, bo Wasilewski opowiada o ludziach, a nie o sprawie.
Przy okazji wypracowuje własny filmowy język. Tak jak debiutanckie "W sypialni" także "Płynące wieżowce" opowiedziane są raczej obrazem niż dialogiem, a zamiast wyrazistej kreski Wasilewski wykorzystuje niedopowiedzenie. Nic więc dziwnego, że jurorzy uznali go największym talentem wśród młodych polskich reżyserów.
Po nagrodę dla najlepszej drugoplanowej aktorki sięgnęła zaś Marta Nieradkiewicz. Zasłużenie – w "Płynących wieżowcach" w kilku krótkich scenach stworzyła bowiem pełnokrwistą postać, dramatycznie rozdartą, niesympatyczną, a zarazem budzącą współczucie i zrozumienie.
Co się dzieje z polskim kinem?
Czego zatem dowiedzieliśmy się o polskim kinie? Że się rozwija i idzie w dobrą stronę. Jest w nim przestrzeń dla autorskich, artystycznych projektów Pawła Pawlikowskiego i małżeństwa Krauzów, i miejsce dla młodych-zdolnych, którzy – jak Tomasz Wasilewski – są nadzieją na następne dekady rodzimego kina.
Dowiedzieliśmy się także, że możliwe jest polskie "kino środka", które dostarcza rozrywki, ale nie obraża inteligencji widzów. W pięknym "Imagine" Andrzej Jakimowski łączył melodramat z realizmem magicznym, "Dziewczyna z szafy" Bodo Koksa dowodziła, że możliwa jest komedia, która będzie bawić i dostarczać wzruszeń, a "Chce się żyć" Macieja Pieprzycy ostatecznie przywróciło wiarę w polskie kino gatunków.
"Chce się żyć" do Oscarów?
"Chce się żyć" można by uznać przegranym tegorocznego festiwalu. Po wielkim triumfie na festiwalu w Montrealu (nagroda dziennikarzy, Grand Prix i laury publiczności), wielu spodziewało się, że film Pieprzycy także w Gdyni odniesie wielki sukces. Ostatecznie otrzymał "jedynie" Srebrne Lwy i nagrodę publiczności, która po zakończeniu konkursowego seansu przez niemal pięć minut oklaskiwała twórców.
Szkoda, że wyróżnienia za drugoplanową rolę kobiecą nie dostała Dorota Kolak,wspaniała jako matka głównego bohatera. Żal także Dawida Ogrodnika. Bo choć oboje stworzyli wstrząsające kreacje (ta Ogrodnika z pewnością przejdzie do historii polskiego kina) musieli uznać wyższość Andrzeja Chyry i Marty Nieradkiewicz. I jeśli tak znakomite role pozostają nienagrodzone, a werydkt jurorów nie budzi oburzenia, lecz niedosyt, to znaczy, że aktorski poziom tegorocznego konkursu był naprawdę bardzo wysoki.
Spośród wszystkich filmów prezentowanych podczas gdyńskiego festiwalu, to właśnie "Chce się żyć" ma zagwarantowany kinowy sukces. Publiczność pokocha ten obraz. Maciej Pieprzyca stworzył bowiem film uwodzicielsko-bezpretensjonalny, pełen czułości, ale nie czułostkowy, melodramatyczny, ale pozbawiony łatwego happy endu. Nieczęsto zdarzają się w polskim kinie obrazy, które wzruszają do łez, które krzepią, a zarazem są tak uczciwe.
I chciałoby się mieć nadzieję, że pomimo spektakularnej premiery "Wałęsy" Andrzeja Wajdy, to właśnie skromny film Pieprzycy będzie polskim kandydatem do Oscara. Bo "Chce się żyć" to historia uniwersalna i poruszająca, dodatkowo podparta rolą Dawida Ogrodnika, którą bez odrobiny przesady porównywać można do kreacji Daniela Day-Lewisa w "Mojej lewej stopie" Jima Sheridana i Mathieu Amalrica w "Motylu i skafandrze" Juliana Schnabela.
Tegoroczny, 38. Gdynia Film Festival odbywał się w dniach 9-14 września 2013 roku, a w konkursie głównym rywalizowało 14 tytułów.
Oto lista nagrodzonych podczas 38. Gdynia Film Festival:
- Złote Lwy: "Ida" reż. Paweł Pawlikowski
- Srebrne Lwy (ex equo): "Chce się żyć" reż. Maciej Pieprzyca; "W imię..." reż. Małgorzata Szumowska
- Nagroda Specjalna Jury (ex equo): "Miłość" reż. Sławomir Fabicki; "Bejbi Blues" reż. Katarzyna Rosłaniec
- Najlepsza reżyseria: Małgorzata Szumowska "W imię..."
- Najlepsza rola męska: Andrzej Chyra "W imię..."
- Najlepsza rola kobieca: Agata Kulesza "Ida"
- Najlepszy scenariusz: Jacek Bromski "Bilet na Księżyc"
- Najlepsze zdjęcia: Łukasz Żal "Ida"
- Najlepsza muzyka: Jan Kanty Pawluśkiewicz "Papusza"
- Najlepszy montaż: Paweł Laskowski "Drogówka"
- Najlepsza scenografia: Katarzyna Sobańska i Marcel Sławiński "Ida"
- Najlepsze kostiumy: Matylda Rosłaniec "Bejbi Blues"
- Najlepsza charakteryzacja: Anna Nobel-Nobielska "Papusza"
- Najlepsza drugoplanowa rola męska: Zbigniew Waleryś "Papusza"
- Najlepsza drugoplanowa rola kobieca: Marta Nieradkiewicz "Płynące wieżowce"
- Młody talent reżyserski: Tomasz Wasilewski "Płynące wieżowce"
- Profesjonalny debiut aktorski: Magdalena Berus "Bejbi Blues"
- Nagroda Publiczności: "Chce się żyć" reż. Maciej Pieprzyca
Bartosz Staszczyszyn, 15.09.2013.