Daniel Gerould, fot. archiwum Paula Bargetto
Zmarłego 13 lutego 2012 roku światowej sławy teatrologa, zafascynowanego szczególnie teatrem polskim, wspomina Krystyna Lipińska-Iłłakowicz z Yale University.
"Ta epoka jest zamknięta i skończona - prawie wszystkie jej główne postacie albo nie żyją, albo nie są już zawodowo czynne" - Daniel Gerould, ze wstępu do "Quick Change" ("Szybka zmiana"), 2011.
Subtelny, skromny, zawsze chętny do pomocy, hojny, promieniejący dobrocią i rzadką dzisiaj kulturą, otoczony aurą niekłamanego wdzięku. Uśmiechnięty, łagodny. Ujmujący. Wszyscy, we wszystkich kręgach teatralnych Nowego Jorku, Ameryki i Polski pamiętamy jego sylwetkę.
Daniel Gerould - książę teatru. Odszedł nagle 13 lutego. Nie sposób pisać o nim w czasie przeszłym.
Daniela znałam od wielu lat. Poznałam go w latach 70., kiedy prowadził gościnne zajęcia na Uniwersytecie Warszawskim. Potem już w Nowym Jorku zetknęłam się z nim osobiście ponownie. Właściwie na każdym wydarzeniu związanym z polską kulturą w Nowym Jorku - przybyciem grupy teatralnej, wystawieniem polskiej sztuki, festiwalem filmowym, czy wystawą malarstwa - mogliśmy spotkać Daniela. Wygłaszał słowo wstępne, komentował, czy po prostu był jednym z widzów.
Daniel odnalazł drogę do polskiego teatru przez literaturę i kulturę francuską, która stanowiła jego pierwotną dziedzinę zainteresowań (stąd prawdopodobnie wywodzi się książka na temat gilotyny, "Guillotine: Its Legend and Lore" [wyd. polskie: "Historia gilotyny - Legenda i morał", Wydawnictwo Marabut, Gdańsk 1996]), a potem przez język i teatr rosyjski. Kiedy po raz pierwszy zjawił się w Polsce latem 1965 roku, rozmawiał po rosyjsku i francusku. Później dzięki Witkacemu opanował polski jak własny język i nikt, kto rozmawiał z nim po raz pierwszy nie domyśliłby się, że to nie jego ojczysty, ale trzeci wyuczony obcy język.
W tymże 1965 roku odkrył teatr Witkacego i od tego momentu poświęcił większość swoich sił i intelektualnych zamiłowań temu twórcy i teatrowi polskiemu. W świecie anglojęzycznym, a szczególnie w USA, Daniel Gerould stał się prawdziwym ambasadorem polskiego teatru. Kiedy w latach 70. został profesorem teatru i komparatystyki w jednej z najbardziej prestiżowych nowojorskich uczelni - Graduate Center w systemie CUNY (City University of New York; wykładał na niej do konca życia) - jego zafascynowanie polskim teatrem zaczęło promieniować na rzesze studentów tak, że mogę z czystym sumieniem powiedzieć, iż nie ma w Stanach poważnego badacza teatru, który by nie słyszał o Witkacym, Witoldzie Gombrowiczu, Tadeuszu Kantorze, Jerzym Grotowskim, Sławomirze Mrożku, czy Tadeuszu Różewiczu. Tę listę nazwisk profesor Gerould przez działalność The Martin E. Segal Theatre Center przy CUNY Graduate Center, którego był dyrektorem, ustawicznie poszerzał dodając coraz nowsze nazwiska z najmłodszego pokolenia, jak Dorota Masłowska czy Przemysław Wojcieszek.
Był autorem w zasadzie wszystkich przekładów Witkacego wydanych w USA, w skład których wchodzą sztuki i pisma autora "Szewców"; wszystkie adaptacje Witkacego w Ameryce (a było ich tylko w latach 1966-1976 ponad dwadzieścia) opierały się na przekładach Geroulda. Niespożyta energia translatorska i badawcza przysporzyła wielu innych przekładów, w tym Mrożka, Przybyszewskiej (razem z żoną Jadwigą Kosicką), wierszy z Teatrzyku Zielona Gęś i innych. Pozostawił ogromną spuściznę pism na temat teorii teatru i dramatu, opracowania i eseje.
Zainteresowania profesora Geroulda nie ograniczały się oczywiście do teatru polskiego. Sesje w Segal Theater Center dawały obraz całej światowej awangardy teatralnej, a kwartalnik "Slavic and Eastern European Performance", którego był redaktorem, przedstawiał kulturę teatralną i często także filmową Europy Środkowo-Wschodniej. Jednak specjalne miejsce w tej przestrzeni zajmowała Polska.
Był najwyższej klasy erudytą. Pisał często nie o "gwiazdach", lecz jak sam wspomina we wstępie do "Szybkiej zmiany", "o niedocenionych, ignorowanych i zapomnianych". Swoimi pracami z historii, teorii i praktyki teatru profesor Gerould nie tylko poszerzył, ale właściwie przeklasyfikował światową mapę teatru wprowadzając na nią takie postacie jak Witkacy, który z całkowicie nieznanego stał się klasykiem teatralnej awangardy.
Brak Daniela Geroulda to dla nas wszystkich po tej stronie Atlantyku nieopisany cios. W czasie przyszłych spotkań i sesji teatralnych zawsze będzie na niego czekało wolne krzesło, które wypełni już jednak inną obecnością. Ale będzie wciąż wśród nas.
- Krystyna Lipińska-Iłłakowicz, luty 2012
Autorka wykłada język polski i historię polskiego teatru na Yale University (USA).