Wisława Szymborska na konferencji prasowej w Sztokholmie, 6 grudnia 1996, fot. AP Photo/Jan Collsioo/East News
Zmarłą noblistkę wspominają jej przyjaciele, pisarze, krytycy literaccy i politycy.
Henryk Grynberg, polski pisarz mieszkający w USA:
- Znajdowałem się zawsze pod wielkim urokiem jej poezji. Szymborska była bezsprzecznie największą polską poetką. Wśród poetów-mężczyzn miała może silną konkurencję, ale wśród kobiet nie miała. Jej poezja była piękna w sposób kameralny - była bardzo osobista, prywatna. Kiedy czytałem jej
wiersze, czułem się jakbym słuchał muzyki Chopina.
Janusz Głowacki, pisarz, dramaturg, scenarzysta:
- To był bardzo piękny moment w naszej historii, że mieliśmy parę żyjących noblistów na jednym "przyjęciu": Czesława Miłosza i Wisławę Szymborską. Była najbardziej zwyczajną osobą - w tym sensie, że nie miała w sobie ani odrobiny pozy, "robionej" godności - jako noblistka. Była zwykłą, szalenie uroczą, dowcipną kobietą. Jej poezja była wielka: szaleństwo, mądrość, liryzm, rozpacz, cynizm. Jej wiersze były równocześnie bardzo skomplikowane i bardzo proste, a jednocześnie - przerażająco mądre, tak jak choćby "Nic dwa razy".
Adam Zagajewski, poeta i eseista:
- Wisława Szymborska była mi bliska jako poetka i jako człowiek, z tym że to są dwie różne rzeczy. To był ktoś niepodobny do żadnej innej osoby. Była taką wielką damą, ale damą nie arystokratyczną, tylko intelektualną. Rzadko się spotyka kogoś, kto jest tak bardzo sobą. Ona w sposób niezmiernie silny była sobą; nie dało się jej pomylić z nikim innym i to było nadzwyczajne. W jej poezji najbardziej pociągało mnie skupienie się na temacie. Każdy wiersz jest jakby taką minirozprawą, minitraktatem, którego by się nie dało napisać prozą, bo to jest poezja; cechuje się niezwykłą koncentracją uwagi na tym, co jest. Tak jak ona była tym, kim była, tak każdy z jej wierszy jest tym, czym jest, tzn. ona miała taki dar indywidualizacji. W kontaktach osobistych była w takiej "chmurze Szymborskiej". Jak się do niej dzwoniło - a po Noblu już miała sekretarkę automatyczną i filtrowała rozmowy - to w trakcie nagrania podnosiła słuchawkę, śmiała się... Dużo się śmiała i to było urocze. Taką ją zapamiętam: w uśmiechu, w pewnych drobnych manieryzmach językowych, w pewnych nawykach językowych, w pewnej staroświeckości uroczej.
Edward Balcerzan, krytyk literacki:
- Była niedefiniowalna i, jakby to powiedzieć, nieprzewidywalna, mimo że tak bardzo spójna. Należała do tych pisarzy, którzy potrafili w ciągu paru sekund stworzyć własny nieład, własną niemal obyczajowość. Nakreślała własny klimat, własny rodzaj dowcipu. Przy Wisławie Szymborskiej świat się stawał taki akceptowalny, a jednocześnie pełen różnych zagadek i tajemnic. To była osoba, która do końca widziała w świecie mnóstwo rzeczy jeszcze do opowiedzenia, do opisania.
Prof. Jerzy Bralczyk, językoznawca:
- Była mistrzynią. Dawała nadzieję, że język jednak nadaje się do jakiegoś opisu rzeczywistości. Widzimy często słabość języka nauki, języka potocznego, ale poezja czasem potrafi dotknąć takich istotnych spraw, które nie dają się opisać po prostu, ale dają możliwość pomyślenia, że świat jest skomplikowany. I to jest piękne.
Prof. Michał Głowiński, eseista, historyk literatury:
- Szymborska uprawiała lirykę myślicielską i równocześnie bawiła się słowną wirtuozerią. Pisała o życiu i śmierci, jeden z jej najświetniejszych wierszy nazywa się "O śmierci bez przesady". Można powiedzieć, że cała jej poezja jest "bez przesady". Patosu nie znosiła, był jej zdecydowanie obcy.
Tomasz Jastrun, poeta, prozaik, publicysta:
- Razem ze śmiercią Wisławy Szymborskiej kończy się jakaś epoka, w sensie literackim i cywilizacyjnym. Poezja Szymborskiej jest wspaniała, wybitna, a zarazem - przystępna dla każdego. Może być czytana i rozumiana nie tylko w Polsce, ale na całym świecie. Szymborska była człowiekiem niezwykłym. Takich ludzi spotkać można rzadko. Była człowiekiem z krwi i kości.
Stefan Chwin, pisarz:
- To, co w niej było najciekawsze, to połączenie obserwacji życia codziennego z bardzo głęboką refleksją o egzystencji człowieka. Jako jednostki, ale także jako gatunku. W moim przekonaniu w całej poezji polskiej jest wyjątkowe. Miała wspaniałe wyczucie dla takich realiów codzienności, które potrafiła obejrzeć z perspektywy najbardziej podstawowych pytań życia. Zgasło wielkie światło polskiej poezji. Jest to strata, która na pewno będzie miała daleko idące konsekwencje. Jak znika poeta tak wybitny, to potem też cała literatura się zmienia.
Tomasz Łubieński, pisarz, krytyk literacki:
- O rzeczach w życiu podstawowych, wydaje się bardzo prostych, a zarazem ogromnie ważnych potrafiła mówić w bardzo skondensowany sposób. Jej teksty bardzo mocno poruszały. Szymborska znała "tajemnicę ciężaru słowa". To poetka, której nie sposób naśladować. Nikt jej nie zastąpi.
Bronisław i Anna Komorowscy, para prezydencka:
- Pani Wisława była naszym duchem opiekuńczym. W pisanych przez nią wierszach znajdowaliśmy błyskotliwe rady, dzięki którym świat stawał się bardziej zrozumiały. Czytaliśmy kolejne tomiki, by poczuć ten charakterystyczny dystans do rzeczywistości, aby czerpać radość z przeżywania zwyczajnych sytuacji.
Donald Tusk, premier RP:
- Wisława Szymborska była uważnym świadkiem naszych codziennych zmagań w XX wieku. Umiała o nich mówić takim językiem, który - jeśli chciało się słuchać - otwierał nas ku sobie, z prostego powodu, bo sięgał do naszych najgłębszych ludzkich uczuć. Jej wiersze miały charakter listu - tak to odbierałem - po który każdy może sięgnąć i odnaleźć własne myśli. Nie czekała i nie liczyła na honory. Gdy nadeszła sława była nią wyraźnie zakłopotana. Odpowiedzią na nadwiślański tumult i zgiełk były pogodny uśmiech i zaduma nad pojedynczym losem. Taką ją zapamiętałem, gdy odbierała literacką nagrodę Nobla w 1996 roku, takie też są jej wiersze, z którymi nas pozostawia.