Wampirza krew i otwór na duszę. Śmierć w dawnych rytuałach i przesądach
W dawnej kulturze polskiej śmierć była nierozłącznie spleciona z życiem – jej nadejście zwiastował doczesny świat naturalny w licznych znakach i symbolach.
Pierwszym wyczerpującym studium poświęconym polskiej kulturze funeralnej były "Zwyczaje pogrzebowe ludu polskiego" profesora Adama Fischera, wybitnego etnologa i folklorysty (1889–1943). Na podstawie "materjałów drukowanych i rękopiśmiennych" z lwowskich księgozbiorów stworzył pionierskie dzieło, wydane po raz pierwszy w 1921 roku przez Zakład Narodowy im. Ossolińskich. To z niego w dużej mierze czerpali późniejsi polscy badacze regionalnych tradycji obrzędów pogrzebowych i przesądów związanych ze śmiercią. Czego dowiadujemy się ze słynnego opracowania i innych tekstów, pochodzących już z końca XX i z XXI wieku?
Złowróżbna fauna i flora
Śmierć w tradycji dawnej silnie spleciona była także z magią, co podkreślał Fischer w jednym z pierwszych podrozdziałów swojego dzieła:
umysł pierwotny ma przekonanie, że człowiek umiera tylko dlatego, że ktoś mu śmierć niewidzialnymi czarami sprowadził. [...] Bardzo często śmierć przypisuje się nie gwałtownemu wystąpieniu, ale mistycznemu sposobowi magicznemu.
Przebiegła kostucha przybierała więc postaci zwierzęce: w podaniach odnaleźć możemy wizerunek śmierci m.in. jako białej gęsi. Przebrać się mogła także za wielkiego czarnego psa. Za proroczy śmiercionośny sen uważano dawniej natomiast ten o białym rumaku ciągnącym wóz z obornikiem. Taka interpretacja marzeń sennych obecna jest zarówno w "Zwyczajach pogrzebowych ludu polskiego", jak i we współczesnym opracowaniu, książce "Śmierć jako wydarzenie eschatyczne" dra Zdzisława Kupisińskiego (będącej efektem badań etnologicznych na terenie regionu opoczyńskiego i radomskiego).
Ze śmiercią silnie kojarzony był świat ptasi, gdyż, jak czytamy u Fischera, "ptak jest najważniejszem praźródłem wszystkich wyobrażeń o bóstwie i tajemniczej sile świętej". Za wysłannicę samego szatana uznawano sowę, której nocne życie było dla polskiego ludu podejrzane i budzące niepokój.
wyobraźnia ludowa otoczyła sowę aureolą demoniczną i złowrogą. Sowa jest posłańcem i wróżką śmierci, a głos jej uchodzi za śmiech samego diabła.
– pisał dalej badacz.
Sowy i puchacze, aktywne w czasie, gdy większość ludzi śpi, były uważane za łączników między sferą żywych i umarłych. Za zły omen brano także jaskółki wpadające gwałtownie do domu czy w ogóle ptaki uderzające o szyby. W "Śmierci jako wydarzeniu eschatycznym" czytamy:
Zdarzało się, że gospodyni, chcąc zapobiec nieszczęściu, wybiegała na podwórze przepędzić ptaki, by nie wykrakały czegoś złego.
Obok ptactwa grupą najwyraźniej zwiastującą śmierć były zwierzęta udomowione, a więc najbardziej związane emocjonalnie z człowiekiem: wierzono, że psy, konie i krowy mają swoiste zdolności mediumiczne i bacznie obserwowano ich zachowanie, doszukując się w nim mrocznej przepowiedni lub oznak połączenia ze światem zmarłych. Uważano na przykład, by zaprzęg konny nie składał się ze zwierząt gospodarza-nieboszczyka, bo wierzono, że konie płoszyłyby się na widok jego ducha.
Świat naturalny zwiastował śmierć także poprzez rośliny i zjawiska atmosferyczne: złym znakiem było, oczywiście, upadające drzewo czy więdnące nagle kwiaty. Wzmożony wiatr przypisywano natomiast jęczącym duszom samobójców. Co ciekawe, spadająca gwiazda, dziś kojarzona raczej z pomyślnością przy spełnianiu marzeń, również traktowana była jako podniebny zwiastun umierania. Z gwiazdą łączono bowiem duszę człowieka: "każdy człowiek ma swoją gwiazdę, która pojawia się z dniem jego urodzenia, a spada w godzinie śmierci" (Fischer).
Sekretne życie przedmiotów
Fatalne znaki odnajdywano także w żyjącym własnym życiem gospodarstwie domowym: niedobrze było, gdy gwałtownie i samoistnie pękały porcelany i szkła, nagle zatrzymywała się wskazówka zegara lub gasła świeca, a ze ścian spadały obrazy. Lęk budziła także większość dziwacznych domowych odgłosów: rozmaite szemrania, chrobotania i stukania były najczęściej poczytywane za sygnały z zaświatów.
Ważne było, aby do trumny włożyć zmarłemu wszystkie jego osobiste utensylia (wyjątek stanowiły nieraz przedmioty szczególnie cenne, jak męska brzytwa – te niejednokrotnie zostawiano w domu do dalszego użytkowania) – w tym używki, jak papierosy, alkohol czy tabakę – aby po pogrzebie duch nie powrócił, upominając się o to, co do niego należy. W "Śmierci jako wydarzeniu eschatycznym" autor zauważa:
niektórzy mężczyźni już za życia życzyli sobie, aby do trumny włożono im małą buteleczkę wódki, żeby "tam nie odczuwali pragnienia" czy "mogli poczęstować kolegów, którzy ich uprzedzili w drodze do wieczności".
Duch powrócić mógł także w koszmarach sennych, gdyby np. nie był zadowolony ze stroju, w jakim złożono go do grobu (ważne było więc, aby wypełnić w tej kwestii ostatnią wolę). Nie mniej istotne było, aby pamiętać, by w szytej specjalnie na pogrzeb pośmiertnej koszuli nie zrobić na nitce żadnego węzełka: ten bowiem, jako miejsce, w którym gnieżdżą się grzechy, uniemożliwiłby duszy spokojne opuszczenie ciała. Czyniono więc wszystko, by umożliwić zmarłemu możliwie lekką śmierć, a duszy łatwe odłączenie od ciała.
Otwór na duszę
Wóz z trumną rytualnie powstrzymywano (trzykrotnie), tak, by nie odjechał za szybko, pozostawiając ducha zmarłego w domu lub obejściu. W przeciwnym razie "dusza musiałaby biec za zwłokami" (Kupisiński). Od chwili śmierci do pochówku czekano bowiem zwykle trzy dni, czuwając przy zwłokach, lecz za moment odejścia duszy w zaświaty uznawano dopiero ceremonię pogrzebu. Do tego czasu powstrzymywano się od wszelakich prac domowych tak, by duszy nie niepokoić lub – nie daj Boże – nie nadepnąć lub nie trącić miotłą podczas zamiatania. Czy dusza uszła już z ciała, sprawdzał tzw. lider pogrzebowy, przystawiając do ust konającego lusterko – jako że duszę utożsamiano z oddechem.
W niektórych przekazach zaznaczano, że głośne i ostentacyjne lamentacje były bardzo źle widziane (tak o górnośląskich obyczajach pisała m.in. prof. Turek) – żal bliskich utrudniałby bowiem odejście ducha na tamten świat. Istniało także przekonanie, że po śmierci dusze muszą nosić dzbany lub wiadra wypełnione łzami przelanymi przez rodzinę z powodu ich odejścia – stąd przeważnie powściągano rozpacz. Odejście duszy ułatwić miało także pozostawienie otwartych okien i drzwi, komina, pieca chlebowego oraz wszelkich kufrów i skrzyń, a niekiedy nawet częściowe zrywanie pokrycia dachowego. Jak zauważał Fischer:
dom prasłowiański miał specjalny mały otwór obok dymnika – dla duszy.
Inne praktyki, które miały "skrócić agonję", dotyczyły m.in. przesądu o złym wpływie kurzego pierza: spod głowy konającego należało wyciągnąć poduszkę z takim wypełnieniem. Zdarzało się także, że ściągano umierającego z łoża i układano go na ziemi, aby zbliżyć go do "państwa cieniów". Cień był zresztą kolejnym z wyraźnych zwiastunów śmierci i elementem łączącym światy żywych i umarłych: jego zmiany odczytywano jako zapowiedzi rychłego odejścia. Jeden z przesądów mówił, że ten, kto w wieczerzę wigilijną obróci się za siebie i nie zobaczy własnego cienia – wkrótce umrze.
Zabiegi antywampiryczne
O skłonności wampiryczne podejrzewano osoby, które za życia mogły pochwalić się podejrzanie rumianą (nabiegłą krwią) twarzą lub w których zachowaniu dostrzec można było niepokój i gwałtowność. Jeszcze pod koniec XIX wieku odnotowano na polskiej wsi stosowanie "zabiegów antywampirycznych": jeśli społeczność uznała, że wampir grasuje (czyli zabiera na swoją stronę kolejnych członków rodziny), dokonywano tajemnej – bo zabronionej prawnie – brutalnej egzekucji przy pomocy szpadla do kopania torfu.
Ks. Jan Perszon w swojej opartej głównie na badaniach terenowych rozprawie "Na brzegu życia i śmierci" dotyczącej tradycyjnej kultury funeralnej Kaszub pisał, że jeszcze "w XIX wieku przynajmniej w kilku przypadkach wszczęto prawne dochodzenie w sprawie znieważenia zwłok zakończone wyrokiem kilkuletniego więzienia".
Przed tym radykalnym rozwiązaniem można było uchronić się poprzez szereg praktyk uniemożliwiających powrót "żywego trupa": wkładano do trumny, obok przedmiotów osobistych, także cegłę, sieć (którą musiałby rozplątać) czy ziarenka maku (które musiałby policzyć), a do ust monetę, żeby zająć czymś nieboszczyka i tym samym zapobiec jego inwazji. Czuwanie przy zwłokach, oprócz wymiaru rodzinno-religijnego (można było pożegnać ukochanego członka rodziny modlitwą o jego zbawienie), miało także aspekt antywampiryczny – czuwający mógł dzięki uważnej obserwacji wykluczyć letarg lub dostrzec niepokojące skłonności zmarłego.
Zdarzało się także, że krew z uciętej "wampirowi" głowy... dodawano do kawy czy herbaty członkom rodziny "dla zabezpieczenia przed aktywnym wampirem". Wzmianki o tych praktykach, jak twierdził Fischer, pojawiają się jeszcze w niektórych XIX-wiecznych relacjach.
Żeby cię zmarły nie wypatrzył
Jak zauważa prof. Krystyna Turek w rozprawie "Ludowe zwyczaje, obrzędy i pieśni pogrzebowe na Górnym Śląsku", dawniej dokonywano także wszelkich starań, by jedna śmierć nie pociągnęła za sobą kolejnych: wiele zabiegów magicznych miało uniemożliwić duszy nieboszczyka porwanie innych dusz na tamten świat. Praktyki te nie były jednak specyficznie górnośląskie, ale – jak czytamy u Fischera – istniały u ludu polskiego powszechnie. Stąd zamykano zmarłemu oczy (żeby "nikogo nie wypatrzył"), a jeśli powieki nie chciały opaść – kładziono na nich obciążające monety. Podwiązywano także brodę, żeby zmarły nikogo "nie wywołał".
Obowiązkiem było obudzić wszystkich śpiących domowników, jeśli zgon nastąpił nocą. W ludowej wyobraźni bowiem sen i zaświaty tajemniczo łączyły się i istniało ryzyko, że dusza śpiącego zostanie przez duszę nieboszczyka przeciągnięta na tamtą stronę. Z chwilą śmierci zasłaniano w domu wszystkie zwierciadła i szklane naczynia odbijające światło – zobaczenie w odbiciu ducha zmarłego było okrutną klątwą. Unikano także wypatrywania orszaku żałobnego przez okno i wychodzenia konduktowi naprzeciw – tu także istniało niebezpieczeństwo, że zmarły "pociągnie" kogoś za sobą. Kiedy umierał gospodarz, o jego śmierci zawiadamiano bydło i...pukano w ule, informując pszczoły, aby zwierzęta nie poszły za zmarłym.
Miłość i lęk
Konający bliski w dawnych wierzeniach budził w pozostałych domownikach troskę (a jego śmierć rozpacz), jednak groźba powrotu jego duszy lub pociągnięcia za sobą żywych wiązała się z głębokim lękiem. Taki ambiwalentny wymiar ma m.in. wspomniane czuwanie przy zwłokach. Wierzono w magiczne właściwości wody po obmyciu ciała nieboszczyka – przypisywano jej jednak zarówno zabójczą, jak i uzdrawiającą moc. Uważano, żeby wodą tą nie oblać własnego cienia i nie sprowadzić tym samym na siebie śmierci. Część wierzeń mówiła natomiast o leczniczych walorach pośmiertnej wody: używano jej do leczenia chorób skórnych, kurzajek, brodawek i wrzodów.
Przekazywane z pokolenia na pokolenie zwyczaje były obecne w Polsce do połowy XX wieku, a na niektórych obszarach aż do lat 80. XX wieku. Pionierskie opracowanie Fischera, wespół z późniejszymi pracami – korzystającymi ze słynnego dzieła etnologa, ale i bazującymi na innych źródłach pisanych oraz współczesnych badaniach terenowych – przybliżają nam zanikające dziś rytuały i przesądy świadczące o mocnej obecności śmierci w dawnej codzienności.
Najbardziej znaczącą obecnie zmianą jest powszechne "usunięcie" śmierci z domostw – niegdysiejsze umieranie było złożonym doświadczeniem zbiorowym, wpływającym na wszystkie aspekty funkcjonowania gospodarstwa domowego i jego członków. Kluczowy rytuał przejścia obwarowany był wieloma magicznymi praktykami, które umierającemu ulżyłyby w agonii, a żyjącym pomogłyby w złagodzeniu lęku. "Śmierć ludu nie przeraża, bo poddaje się jej z rezygnacją" – pisał Fischer. Z pewnością ustanie życia biologicznego było dla polskiego ludu momentem nie ostatecznego kresu, ale nowego otwarcia dla duszy.
Kup książkę
Źródła: "Śmierć jako wydarzenie eschatyczne: zwyczaje, obrzędy i wierzenia pogrzebowe oraz zaduszkowe mieszkańców regionu opoczyńskiego i radomskiego", Z. Kupisiński; "Zwyczaje pogrzebowe ludu polskiego", A. Fischer; "Na brzegu życia i śmierci. Zwyczaje, obrzędy oraz wierzenia pogrzebowe i zaduszkowe na Kaszubach", ks. J. Perszon; "Ludowe zwyczaje, obrzędy i pieśni pogrzebowe na Górnym Śląsku", K. Turek;
[{"nid":"5683","uuid":"da15b540-7f7e-4039-a960-27f5d6f47365","type":"article","langcode":"pl","field_event_date":"","title":"Jak by\u0107 autorem - w kinie?","field_introduction":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. Wyj\u0105tki te by\u0142y rzadkie w przesz\u0142o\u015bci, dzi\u015b s\u0105 nieco cz\u0119stsze, ale i dobrych film\u00f3w dzi\u015b mniej ni\u017c to kiedy\u015b bywa\u0142o.","field_summary":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. ","topics_data":"a:2:{i:0;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259606\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:5:\u0022#film\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:11:\u0022\/temat\/film\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}i:1;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259644\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:8:\u0022#culture\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:14:\u0022\/temat\/culture\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}}","field_cover_display":"default","image_title":"","image_alt":"","image_360_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/360_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=dDrSUPHB","image_260_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/260_auto_cover\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=X4Lh2eRO","image_560_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/560_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=J0lQPp1U","image_860_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/860_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=sh3wvsAS","image_1160_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/1160_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=9irS4_Jn","field_video_media":"","field_media_video_file":"","field_media_video_embed":"","field_gallery_pictures":"","field_duration":"","cover_height":"266","cover_width":"470","cover_ratio_percent":"56.5957","path":"pl\/node\/5683","path_node":"\/pl\/node\/5683"}]