[Ewa Rajewska, Stanisław Barańczak - poeta i tłumacz, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2007, ss. 310.]
Stanisław Barańczak, porównując, ile czasu spędził na tłumaczeniu cudzych wierszy, a ile poświęcił na pisanie własnych, mówi o sobie, że jest przede wszystkim tłumaczem, a poetą jedynie bywa. To zdanie stało się punktem wyjścia książki Ewy Rajewskiej poświęconej fenomenowi Barańczaka - poetae translatoris.
Droga, jaką przebywamy w ślad za autorką, aby lepiej zrozumieć warsztat translatorski Barańczaka, wymaga namiastki wysiłku, jaki związany jest z samym tłumaczeniem. Klarowny wywód Rajewskiej oraz liczne i obszerne fragmenty tekstów oryginalnych i tłumaczonych pozwalają przebrnąć przez zawiłości semantyczne, progi akcentów, rymów i rytmów.
Książka Ewy Rajewskiej daje nam przegląd wybranych translatorskich zainteresowań Barańczaka, z jednym tylko wyjątkiem, anglojęzycznych (ale nawet tłumaczenia z niemieckiego Wilhelma Müllera wpisują się w koncepcję całości). Podejmując lekturę, spotykamy Stanisława Barańczaka jako tłumacza piosenek Beatlesów, e.e. cummingsa, E. Dickinson, R. Frosta, P. Larkina, S. Heaneya, by zakończyć znowu muzycznym akcentem wierszy Müllera i Podróżą zimową Barańczaka nawiązującą do cyklu pieśni Schuberta. Rajewska opowiada historie znajomości, czytelniczych i dosłownych, Barańczaka z tłumaczonymi przezeń poetami. Przyznaje jednak, że przekłady autorów opisywanych przez nią nie wyczerpują całości dokonań translatorskich Barańczaka i przywołuje inne jego tłumaczenia z angielskiego, rosyjskiego, niemieckiego, litewskiego, hiszpańskiego, węgierskiego, chorwackiego, włoskiego.
Pełny spis robi imponujące wrażenie, budzi podziw dla wszechstronności zainteresowań tłumacza oraz jego poliglotycznej wiedzy. A jednocześnie zmusza do zastanowienia nad kluczem, którym posługuje się Barańczak, wybierając autorów i wiersze do przekładu. Dzięki książce Rajewskiej mamy wgląd w "prywatną historię poetyckich olśnień"
Stanisława Barańczaka, olśnień, których dostarczają nam utwory "wypowiadające w sposób nowy prawdę wspólnego ludzkiego doświadczenia", jak napisał poeta w posłowiu do jednego z wyborów swoich wierszy i przekładów. Okazuje się, że ważne są "miejsca wspólne" pomiędzy wierszem cudzym i własnym: Barańczak wybierał to, co było innowacyjne, dopełniało i inspirowało jego samego. O tym bliskim związku "cudzego" i "własnego" świadczy również włączanie przekładów wybranych poetów do autorskich tomów poetyckich oraz liczne motta, cytaty i aluzje poetyckie, tworzące integralną całość z wierszami Barańczaka-poety. Wszystko to przypomina, że Barańczak jest też uważnym i czułym czytelnikiem.
Była również inna motywacja Barańczaka-tłumacza. Przyznał, że przekładał poezję, jeszcze zanim sam zaczął pisać wiersze oraz że zawsze za decyzją o podjęciu translatorskiego wysiłku stało olśnienie, zachwyt cudzą twórczością, często potęgowane przez uczucie niedosytu wobec tłumaczenia istniejącego. A zatem wyzwanie, trudność do pokonania, udowodnienie, że potrafi to zrobić lepiej niż inni, pozostając wciąż wiernym przyjętej zasadzie naczelnej: by nie tłumaczyć dobrej poezji na złą poezję.
Przekłady Barańczaka budzą jednak liczne kontrowersje. Książka Rajewskiej nie byłaby pracą naukową, gdyby autorka poprzestała jedynie na własnej ocenie tłumaczeń Stanisława Barańczaka (choć stara się jej raczej unikać). Autorka przytacza liczne głosy pochwalne i krytyczne wobec translatorskiego dorobku Barańczaka. Układają się one w niezwykle ożywioną dyskusję dotykającą priorytetów, jakimi powinien kierować się tłumacz, i zasadniczego dylematu zasadzającego się na linii: treść-forma. Jedni, jak
Czesław Miłosz,
Jan Kott, Marian Stala, a także teatrolodzy i aktorzy, chwalą Barańczaka za "słuch absolutny i magiczny dar rymowania", porównując go do
Boya-Żeleńskiego; drudzy, jak
Jarosław Mikołajewski, Zbigniew Bieńkowski, czy
Bohdan Zadura ganią za uleganie "pokusie łatwego rymowania", zbytnią gładkość i wysiloną rytmiczność, uchybienia filologiczne, czy też ujednolicanie cudzych wierszy własnym głosem.
Wszystkie te uwagi pobudzają ciekawość czytelnika książki Stanisław Barańczak - poeta i tłumacz. Tej czytelniczej ciekawości wychodzi naprzeciw autorka. Zamieszcza liczne przykłady, a co więcej ułatwia porównanie przez zestawienie tekstu oryginału, jego tłumaczenia filologicznego, tłumaczenia Barańczaka, a często również jeszcze innego istniejącego polskiego tłumaczenia (np.
Ludmiły Marjańskiej,
Piotra Sommera). I wobec tak przedstawionych wierszy trudno nie zauważyć dużej dozy swobody, na jaką pozwala sobie Barańczak-tłumacz, jego skupienia na wydobyciu najgłębszych znaczeń przekładanej poezji, niekiedy kosztem odejścia daleko od oryginału.
Ewa Rajewska, podsumowując cały materiał dowodowy zgromadzony w książce, podejmuje próbę wypunktowania wyznaczników strategii translatorskiej
Stanisława Barańczaka. Podkreśla między innymi wyróżniający go "luksus werbalny" - swobodne sięganie do zasobów języka polskiego, poszerzonego o wyrażenia archaiczne, gwarowe; dynamizowanie wierszy poprzez obfitsze niż w oryginale stosowanie przerzutni; dokładne odwzorowywanie układów brzmieniowych (rymowych, rytmicznych, stroficznych); dbałość o zachowanie obrazowania typowego dla oryginału. Rekonstruuje również translatorską filozofię Barańczaka, przywołując w tekście głównym książki i w licznych przypisach jego wypowiedzi. Powstaje dzięki temu wrażenie dialogu z Barańczakiem-tłumaczem.
Po lekturze książki Rajewskiej pozostaje też wrażenie, że Barańczak na nowo "pisze" cudze wiersze, "nagina" je do własnej perspektywy. Że właściwie nie mamy już do czynienia z wierszem Emily Dickinson czy e.e. cummingsa, lecz czytamy autorską poetycką interpretację Barańczaka. Nie ma już "Emily Dickinson", jest "Emily Dickinson Stanisława Barańczaka", nie ma już "cummingsa", jest "cummings Barańczaka". Perspektywa Barańczaka-czytelnika-poety-tłumacza dominuje nad tekstem cudzym, wysuwa się ponad perspektywę autora wiersza i ponad perspektywę tekstu oryginału. Przywłaszcza, zawłaszcza, wchłania. Powtórzmy: to mniej tłumaczenie, a bardziej interpretacja. Dla jednych to wada, dla innych zaleta. Ewa Rajewska w ostatnim zdaniu książki Stanisław Barańczak - poeta i tłumacz pisze:
"Ostatecznym efektem 'walki' Barańczaka z przekładem jest niezmiennie znakomity polski wiersz". Wiersz
Stanisława Barańczaka.
Anna Romaniuk
© by "Twórczość" 2008