[Wojciech Pestka Dziesięć wierszy dla Grosza. Polihymnia, Lublin 2005.]
Z nietypowej "Noty niebiograficznej" Wojciecha Pestki nie sposób dociec, w jakim wieku jest autor Dziesięciu wierszy dla Grosza. Patrząc na sympatyczny fotoportret ze skrzydełka okładki, można domniemywać, iż mamy do czynienia ewidentnie z tzw. późnym debiutem. W 2005 roku książka zdobyła I nagrodę w XIV konkursie literackim Lubelskiego Oddziału SPP.
Jak na debiutanta Wojciech Pestka wypada zadziwiająco dobrze: jako świetnie zapowiadający się poeta. Oczywiście, dojrzała osobowość doświadczonego i oczytanego mężczyzny odgrywa tutaj decydującą rolę. W wierszach laureata lubelskiego konkursu trudno byłoby znaleźć młodzieńczą naiwność lub sztubackie nieporadności, aczkolwiek nad wszystkim unosi się młody duch zdrowego człowieka. Silne, spełnione uczucie do kobiety zawsze ujmuje lat, dodaje sił, wyzwala nowe motywacje. Jedyną bohaterką (nie licząc podmiotu mówiącego) tych wierszy jest Muza poety, jego przyjaciółka, nazywana tajemniczo Groszem vel Groszkiem. Jak w znanej piosence "Za ostatni grosz", ksywka ta ma odniesienia monetarne, ale też budzi skojarzenia eseistyczne. Tytuł Groszki w sytuacjach kryzysowych przywołuje przed oczy deseń popularnego niegdyś wśród płci pięknej materiału na bluzki, sukienki czy kostiumy. Pani serca, zwana Groszem, występuje w podobnej roli, w jakiej pojawiał się słynny Pan Cogito z wierszy
Zbigniewa Herberta. Postać ukochanej nieustannie ogniskuje uwagę podmiotu lirycznego, który - może mimochodem - postrzega świat przez pryzmat emocjonalnej zależności. Albo co najmniej w życzliwym, niekiedy pobłażliwym dialogu z jej percepcją spraw wspólnych. Sporo czasu poświęca on również na kontemplowanie kobiecości w jej wszelkich przejawach - od duchowych po sensualne.
Powinowactwa z Herbertem ujawniają się także w sposobach poetyckiego obrazowania. Kiedy u Pestki czytamy:
"Buty są bytem zależnym", automatycznie przypomina się klasyczna już formuła: "kamyk jest stworzeniem / doskonałym". Przypadek? Możliwe, ale wrażenie artystycznego echa jest zastanawiające. Wymownym przykładem jawi się "wiersz o truskawkach", będący jakby zwielokrotnionym (czyli dalekim) odbiciem Chciałbym opisać. Podchodząc "ze szkiełkiem i okiem" do propozycji naszego debiutanta, można by napotkać więcej takich paralelizmów.
A propos pozornych (?) zbieżności, trzeba dodać, że w poezji Pestki wyczuwa się ponadto analityczną lekturę dzieł
Tadeusza Różewicza. Chodzi mianowicie o konstruowanie tekstu na bazie kontrastów, predylekcję do antytetycznych wyrażeń, ascetyzm formalny. Przy czym Wojciecha Pestkę wyraźnie różni od autora Czerwonej rękawiczki upodobanie do wielorakiej metaforyki. Na ogół stosuje on metafory "dorzeczne", realistyczne, opierające się na (niemal) oczywistych ciągach asocjacyjnych (np. "dzwon niedzieli", "pajęczyna firanki", "piasek szczegółów", "włócznia krzyku", "cierniowa korona chłodu", "niebieskie lustro pogody"). Jednak od czasu do czasu stać go na metafory bardziej wyszukane, śmiałe, skojarzeniowo odleglejsze, preferowane przez kolejne generacje awangardy (m.in. "warkocze deszczu", "nasturcje nastroju", "drzazgi chromosomów", "kromka wiersza", "dzwonek światła", "napowietrzna pajęczyna miłości").
Zdarza mu się korzystanie ze sformułowań publicystycznych lub sięganie po kolokwializmy ("pastwa losu", "czarna godzina", "lustro wody", "wymowne milczenie", "rzucać słowa na wiatr" etc.). Te ostatnie mogą trochę irytować, ale absurdem byłoby upatrywanie w ich obecności poważnego błędu stylistycznego. Nowoczesna poezja jest synkretyczna, łączy językową trywialność z wyrafinowaniem wyższego rzędu. Na szczególną pochwałę zasługuje leksykalny umiar autora, który nigdzie nie przekroczył szerokiej granicy wulgarności, do czego przyzwyczaili nas postmoderniści (
Świetlicki,
Gretkowska,
Podgórnik).
Najwyższa pora zwrócić się w stronę przekazu treściowego, porzuciwszy rozważania formalno-warsztatowe. Potraktowanie wierszy Wojciecha Pestki jako rozbudowanego przykładu liryki miłosnej byłoby rażącym uproszczeniem. Rzecz jasna, książka jest specyficznym darem dla wybranej niewiasty, darem wypływającym z afektu do niej. Ba, słowo "afekt" zapewne nie oddaje zasięgu ani głębi tej relacji, jaka łączy dwie dojrzałe osoby, którym być może życie toczy się z górki. Mimo pewnej młodzieńczości (powtarzam: miłość odmładza), poetę cechuje stopień równowagi ducha właściwy mędrcom:
Nie chciałbym być nikim ważnym
Innym
Wystarczy mi
Wypełnić się spokojem
Pochylić nad kubkiem
Przez obłok parującej herbaty widzieć Twoją twarz
[...]
("Nie chcę być nikim innym") |
Wyznanie stoika? Buddystą zen Pestka na pewno nie jest, ale uporządkował już swoje życie, określił się pod gwiaździstym niebem, wyciszył zgiełk wewnętrzny. Wydaje się, że nie doskwiera mu problem własnej tożsamości, nawet jeśli przeczy temu ukryta skarga:
Szukam siebie
Próbuję odnaleźć chociaż fragmenty
Większej całości
[...]
Brakuje mi czasu
Brakuje już siły
Żeby być
Z innymi
("fragment większej całości") |
Pojawiają się paradoksy egzystencji. Z jednej strony autor uskarża się na samotność (
"Oczekiwania nasze / Samotność nasza / Nic ponad to"), ale z drugiej - odczuwa szlachetną solidarność z ludzkością:
Oni są we mnie wszyscy
Ci którzy idą
Ci którzy już przeszli
Nawet ci co będą
Chcą tego samego co ja
Jeść, kochać
[...]
("chociaż o mnie nie wiedzą") |
Nie każdy mógłby tak powiedzieć, choć to ten rodzaj więzi, o którym pisał autor Komu bije dzwon. Samoafirmacja, jako rezultat uświadomionej konieczności, jest przywilejem wybrańców losu. Niepoprawni buntownicy mogą to potwierdzić...
Fundamentalne samozadowolenie jest wypadkową indywidualnych oczekiwań, doświadczeń życiowych, wypracowanego lub przyswojonego światopoglądu. Kilka wierszy dla Grosza dotyka właśnie kwestii światopoglądowych (np. odpowiedź, dogmat wiary, śniadanie z Hamletem). Autor to człowiek wrażliwy, delikatny, powściągliwy, dlatego metafizykę serwuje nam pośrednio, aluzyjnie, jakby z przymrużeniem oka. Bywa, że odwołuje się do zapewnień swej wybranki, komentując je ironicznie (vide: w czasie postu czy przepaść rodzaju żeńskiego), częściej - z wyrozumiałością i akceptacją.
Problem kondycji ludzkiej pojawia się w wierszu kim jestem, dotykając wprost wymiaru nadprzyrodzonego. Do religii chrześcijańskiej odsyłają nas głównie aluzje. Są to konkretne odniesienia do wyjątkowej Księgi, której ongiś
Bruno Schulz poświęcił osobne opowiadanie. Nie bez kozery wspominam twórcę Sklepów cynamonowych, gdyż jego stosunek do wierzeń przodków był w niemałym stopniu krytyczny. Tutaj spotykamy analogicznie wzięcie w nawias, stawianie znaku zapytania, sygnalizowanie wątpliwości:
[...] książka
Martwa mądrość twych liści
Nieczytelna mowa
Płaskie przystanie i zatoki czasu
Nie ma kazania na górze
Nie ma nawet góry
Ani cedzonego ognia
Na krzaku porzeczki
Są wróble sms-ów
Krążących nad miastem
[...]
Czy to zasadnicze zwątpienie, czy raczej satyra na współczesność? Wszak żyjemy w epoce pogańskiego kultu, jakim stało się np. rodzinne chodzenie do hipermarketów (por. wiersz przed oszkloną bramą raju).
"Wszystko jest grą na peronie wyobraźni" - uspokaja poeta, ale ostateczna diagnoza nie grzeszy optymizmem:
Nic w nas i nic po nas
Proch
Tak było zawsze
[...]
Nakreślona w zbiorku Wojciecha Pestki perspektywa nie prowadzi ku świetlanej przyszłości. Jedynym źródłem nieśmiałej, zamglonej, hipotetycznej nadziei jest finalne zaprzeczenie:
"Nigdy nie jest tak jak było". Tylko to musi nam tutaj wystarczyć. Ewentualnie -
"pszczoła pacierza pod czaszką...".
Stanisław Chyczyński
© by "Twórczość" 2007