Opowieść o dwóch światach
Powieść Anny Cieplak rozgrywa się w dwóch przestrzeniach, których zestawienie można uznać za kluczową metaforę skupiającą najważniejsze wątki. Chodzi o osiedle deweloperskie i blokowisko. Dwie gimnazjalistki, Julia i Oliwia, choć przyjaźnią się, są z tego samego miasta, gimnazjum, a nawet dzielnicy, pochodzą z różnych światów. Pierwsza ma kochającą i wspierającą rodzinę z klasy średniej z aspiracjami, druga ma w życiu nieporównywalnie trudniej, bo musi nie tylko zadbać sama o siebie, ale też o dom i bliskich. Cieplak nie pozostawia nam złudzeń, że to odrębne galaktyki. Najlepiej widać to na przykładzie ciągu na pozór mało znaczących problemów, które w przypadku Oliwii błyskawicznie eskalują i w drastyczny sposób wpływają na jej życie. Dziewczyna trafia do ośrodka dla trudnej młodzieży, co w świecie Juli nigdy nie mogłoby się wydarzyć. "Ma być czysto" to nie tylko przenikliwa panorama współczesnego polskiego społeczeństwa, lecz także jeden z pierwszych portretów dzisiejszej nastolatki, nakreślony bez moralizatorskich zapędów. Zamiast pouczania mamy dużą dawkę empatii, przejawiającą się w próbie zrozumienia problemów, które z perspektywy dorosłego mogą wydawać się błahe. Nie byłoby to jednak możliwe, gdyby Cieplak nie podeszła z należytą uwagą do kwestii stylu – autorka bez wątpienia obdarzona jest świetnym słuchem językowym i dzięki temu, chyba po raz pierwszy od wielu lat w polskiej literaturze, możemy czytać dialogi nastolatków bez obezwładniającego zażenowania.
Coroczny wybór pięciu najciekawszych debiutów pisarskich to również świetna okazja, aby przyjrzeć się temu, co w literaturze dzieje się tu i teraz. Debiutujący autorzy i debiutujące autorki, nieprzypisani jeszcze, jak uznani twórcy, do nurtu, tendencji albo konwencji gatunkowej, często w nowy sposób pokazują te aspekty rzeczywistości i doświadczenia, które nie wybrzmiały jeszcze w literaturze albo zostały zaledwie zasygnalizowane. Co i jak zatem mówią nam o świecie pozostałe nominacje, czyli "Ganbare! Warsztaty umierania" Katarzyny Boni, "Jak pokochać centra handlowe" Natalii Fiedorczuk, "Wśród przyjaciół" Macieja Sieńczyka oraz "Wakacje" Grzegorza Uzdańskiego?
Widok niemożliwego cierpienia
Książka Katarzyny Boni to przejmujący zbiór reportaży o życiu po kataklizmie, który nawiedził japońską prowincję Fukushima w 2011 roku. Jak opowiedzieć o cierpieniu, którego skala wymyka się nawet najbardziej empatycznej wyobraźni? Krajobraz z "Ganbare!" (tytuł to japońskie zawołanie mające podnieść kogoś na duchu), to zgliszcza i ruiny – zarówno te fizyczne, jak i psychiczne i emocjonalne. Bohaterowie pojawiający się w kolejnych opowieściach żyją w świecie po apokalipsie. Na to, czego doświadczyli, nie mogli się przygotować. Nie mają też gotowych scenariuszy na nowe życie, dlatego każdy próbuje radzić sobie na własną rękę. Jak choćby nurkowie ochotnicy, którzy przez wiele miesięcy metr po metrze wyławiają z zalanego miasta wszelkie ślady po nagle utraconym życiu, albo ludzie, którzy dzwonią do swoich zmarłych z niepodłączonej do sieci budki telefonicznej. Tych historii jest znacznie więcej, a spiętrzenie dramatów sprawia, że trudno przyswoić wszystkie naraz. Boni każdą historię opowiada inaczej, ostrożnie szukając właściwej formy, która uniesie ładunek emocjonalny jednostkowego cierpienia i go nie zniekształci. Wydaje się to niewiarygodne, ale za każdym razem osiąga ten cel – co więcej, w tej bardzo skomplikowanej mozaice głosów nie słychać ani razu fałszywej nuty. Nie ma zbędnego patosu, egzaltacji ani stylistycznej ekwilibrystyki, jest za to umiar, oszczędność i powściągliwość. Właśnie dlatego efekt jest tak piorunujący.
To nie jest kraj dla młodych matek
Częściowo autobiograficzna powieść Natalii Fiedorczuk zabiera czytelników w, wydawałoby się, dobrze znany rejon rzeczywistości. "Jak pokochać centra handlowe" to połączenie dziennika, reportażu i powieści, będącej zapisem trudnego doświadczenia macierzyństwa. W kraju, gdzie w przestrzeni publicznej pełno frazesów o wyjątkowym znaczeniu rodziny, młoda matka często skazana jest na piekło pogardy i izolacji. Fiedorczuk, poprzez krótkie i sugestywne scenki z życia swojej bohaterki, pozwala nam choć na chwilę do niego zajrzeć. Ten wątek, choć stanowi nić przewodnią opowieści, nie jest jedyny. Autorce udało się także błyskotliwie sportretować współczesnych trzedziestoparolatków, mieszkających na obrzeżach dużych miast, pracujących na umowach śmieciowych i ledwo wiążących koniec z końcem. Tytułowe centra handlowe to nie połyskliwe świątynie służące celebracji konsumpcji i kapitalizmu, a bardziej symbole nieudanej transformacji – miejsca brzydkie i na wpół wymarłe, jednak w symboliczny sposób wyrażające kondycję naszej przestrzeni publicznej. Podobnie jest z internetem – narratorka Fiedorczuk spędza wiele godzin, przeglądając otchłanie parentingowych grup dyskusyjnych i blogów dedykowanych rozwojowi osobistemu, które stanowią zamknięte samowystarczalne obiegi nienawiści. "Jak pokochać centra handlowe" to nie tylko oryginalny zapis jednostkowego doświadczenia, lecz także ważny manifest społeczno-pokoleniowy. Żywiołowe reakcje czytelników i czytelniczek świadczą to tym, że również potrzebny. Fiedorczuk świetnie pokazała, że literatura to idealne medium dla budowania wspólnoty opartej na transmisji trudnych, traumatycznych przeżyć – w ten sposób osoby o podobnych doświadczeniach mogą poczuć się odrobinę mniej samotne w zatomizowanej rzeczywistości.
Pracowity urlop
"Wakacje" Grzegorza Uzdańskiego to próba zderzenia ze sobą dwóch światów przeżywanych i językowych – matki i jej dorosłej córki. Powieść zbudowana jest z dwóch równoległych monologów, przypominających eksperymentalne zapisy strumienia świadomości, które czasem nakładają się na siebie. Marta i Justyna postanawiają wyjechać na wspólny urlop, nie chodzi jednak jedynie o niewinny wypoczynek i oderwanie się od codziennego życia w Warszawie. Kobiety jadą do niewielkiej miejscowości na Kujawach, skąd wywodziła się matka Marty, czyli babcia Justyny, Polka o niemieckich korzeniach. Wyprawa w poszukiwaniu korzeni i rodzinnych historii okazuje się pretekstem dla pokazania skomplikowanej i niełatwej relacji dwóch kobiet. Obie wkładają dużo wysiłku w utrzymanie więzi – są gotowe na kompromisy, mają też dla siebie dużo czułości i zrozumienia, nie zmienia to jednak faktu, że często między nimi iskrzy. Plany dotarcia do tajemniczej rodzinnej przeszłości szybko upadają, bo polska prowincja nie przechowuje pamięci o niejednoznacznych, skomplikowanych tożsamościach. Wspólne wakacje nieoczekiwanie stają się dla obu kobiet szansą na codzienne uczenie się siebie nawzajem. Postępy są okupione żmudnym i bolesnym wysiłkiem, ale wzbudzają nadzieję. W tej prostej i oszczędnej historii Uzdański pokazał, że zwykła codzienność może być wspaniałym literackim tworzywem.
Wśród opowieści
Maciej Sieńczyk to postać znana w świecie literackim, współautor powieści graficznych i rysownik. Tym razem debiutuje jako prozaik. W przeciwieństwie do pozostałych nominowanych świadomie rezygnuje z opisywania rzeczywistości bieżącej. Jego powieść "Wśród przyjaciół" to podróż przez gąszcz splątanych ze sobą opowieści, które wchodzą w relacje ze sobą nawzajem, świat zewnętrzny traktując jako mniej lub bardziej użyteczny rezerwuar literackich rekwizytów. Skojarzenia z "Dekameronem" Giovanniego Boccaccia, a właściwie z całą tradycją literatury szkatułkowej, wytwarzającej własny mikrokosmos odniesień i relacji, są jak najbardziej na miejscu. Leitmotivem powieści są kolekcje – Gospodarz, główny bohater książki, narzucający porządek snutych opowieści, jest zbieraczem. Fascynują go stare ulotki medyczne, plakaty BHP oraz przedmioty z poprzednich epok znajdowane w piwnicach czy opuszczonych mieszkaniach. Wszystkie te rzeczy wyrwane są ze swojego oryginalnego kontekstu i za sprawą literackiej maestrii opowiadającego zamieniają się w cudownie bezużyteczne artefakty czy obiekty estetycznej adoracji. Kolekcjonerska logika, w której hierarchię wyznaczają wyłącznie kaprysy i zachcianki, przenosi się na całą strukturę powieści. Sieńczyk-Gospodarz oprowadza nas po swojej wyobraźni, pozwalając zgubić się na chwilę w tym labiryncie.
Kronikarze pokawałkowanego świata
Jak widzimy z tego podsumowania, nominowane tytuły na pierwszy rzut oka niewiele łączy – jurorzy poszukują najciekawszych głosów literackich poprzedniego roku, więc różnorodność stylu i tematyki jest ogromna. Wydaje się, że wskazywani są przede wszystkim ci autorzy i autorki, którzy szukają swojej artystycznej drogi i własnego miejsca w polu literackim.
Gdyby jednak pokusić się o znalezienie nici przewodniej w utworach nominowanych w tym roku, można zauważyć, że na poziomie fabularnym szczególną rolę odgrywa w nich empatia. W przypadku Boni to oczywiste – jej książka jest próbą stworzenia medium pozwalającego wyrazić i przekazać ludzkie cierpienie. Z kolei Cieplak i Fiedorczuk pokazują światy, w których deficyt empatii – przede wszystkim w sferze publicznej – jest bolesny i krzywdzący. Uzdański mówi o podobnych trudnościach w relacjach rodzinnych i o tym, jak trudna jest rekonstrukcja współczucia. Najmniej oczywista forma empatii pojawia się u Sieńczyka, aczkolwiek jego opowieści rozgrywające się w pozornie aseptycznej przestrzeni literatury, są formą czułości i budowania relacji ze światem i symbolami, jakie tworzą jego mieszkańcy.
Każdy z autorów nasłuchuje świata wyraźnie po swojemu. Twórcy eksperymentują z formą literacką, szukając nowych środków wyrazu lub przekształcając w oryginalny sposób te już dobrze znane. Łączy ich przekonanie, że o świecie nie można już dłużej opowiadać w klasycznej formie linearnej powieści. Pokawałkowany świat domaga się adekwatnego literackiego medium, które może oddać jego wieloaspektowość i zniuansowanie.
O nagrodzie Conrada
Celem Nagrody Conrada, przyznawanej od 2015 roku w ostatnim dniu Festiwalu Conrada, jest uhonorowanie najciekawszych początkujących pisarzy i pisarek, którzy opublikowali swoje książki rok wcześniej. Nominowane tytuły wybiera jury, w tym roku, jak poprzednio, pod przewodnictwem Michała Pawła Markowskiego, a laureat jest wyłaniany w plebiscycie czytelników. W Polsce co roku wydawanych jest aż kilkadziesiąt debiutów literackich. Ten zalew nowych nazwisk sprawia, że wschodzący twórcy mają problem z przebiciem się do szerszego odbiorcy. Obok Nagrody imienia Witolda Gombrowicza o podobnym profilu, Nagroda Conrada oparta jest na założeniu, że debiuty są kluczowe dla kształtowania się życia literackiego, a zatem warto zwracać uwagę czytelników na nowe zjawiska i zachęcać wydawców do publikowania nieznanych a utalentowanych twórców. Co optymistyczne, dzięki takim inicjatywom coraz więcej debiutów znajduje się w ofercie dużych wydawnictw, a nie tylko w niszowych oficynach.
Autor: Michał Sowiński, 29 października 2017 roku