Po rozpadzie swojego pierwszego zespołu, Klausa Mitffocha, Lech Janerka myślał o tym, żeby zrezygnować z grania muzyki. Jak opisywał to w rozmowie z Rafałem Księżykiem:
Okazało się, że nie mam pracy. Postanowiliśmy z Bożeną, że spróbujemy pograć. Pomysł był taki: ja na basie, Bożena na wiolonczeli, a co dalej, to się zobaczy. No i efekty były niezwykłe. Czułem, że mamy w łapach cały świat, świetnie się rozumiemy i możemy modelować go jak chcemy. Nie wiedzieliśmy kiedy dzień, a kiedy noc. Czas wypełniało nam granie i kochanie się. Po miesiącu gotowy był materiał na "Historię podwodną".
I tak powstało jedno z najwybitniejszych osiągnięć polskiej myśli postpunkowej. Do składu dołączył też muzyk macierzystej grupy Janerki – gitarzysta Krzysztof Pociecha i perkusista Janusz Rołt, a także gościnnie klawiszowiec Wojciech Konikiewicz (również obecny na płycie Klausa Mitffocha), saksofonista Tomasz Pierzchalski oraz grający na skrzypcach Eugeniusz Obarski. W dwóch utworach (tytułowym i w "Epidemii epilepsji") w duecie z Janerką zaśpiewała Małgorzata Ostrowska z Lombardu i (poza, oczywiście, "Meluzyną") są to moje ulubione owoce drapieżności jej głosu.
Sesja nagraniowa w warszawskim studiu "Tonpressu" zbiegła się z katastrofą w Czarnobylu. Paleta niskich dźwięków (bas, przetworzona wiolonczela, perkusja Rołta) rzeczywiście wspólnie tworzy zaanonsowane w tytule podwodne brzmienie – jakby z dna apatii i rezygnacji końcówki lat 80. Rozpoczynająca płytę "Lola" – motoryczny numer, który buduje przede wszystkim przesterowana i upiorna wiolonczela – jest niczym uderzenie milicyjną pałką w łeb. Rozdygotany nastrój "Epidemii epilepsji" przywołuje wcześniejsze dokonania Klausa Mitffocha, "Tryki na start" wprowadza różne Janerkowskie wątpliwości i pytania, które będą powracać na kolejnych albumach – o sens i bezsens naszego położenia, o prawdę i o przypadek rządzący ludzkim życiem, o to, skąd te zło czające się za rogiem.
Ale, jak to mawiał S. J. Lec, "gdy woda sięga ust, głowa do góry", więc, są tu więc przecież także elementy kojącej, inspirowanej muzyką jamajską pulsacji – jak w "Konstytucjach", choć czasem jest to reggae na opak, jak w "Niewolach" czy "Historii podwodnej". Wrocław lat 80. wydał zresztą jedne z najciekawszych, a przy tym najbardziej nieszablonowych i osobnych, prób przeszczepienia reggae na polski grunt – wspomnijmy tu także nagrania grup Miki Mausoleum i Kaman & the Bigbit. Całość wieńczy "Ta zabawa nie jest dla dziewczynek" – utwór, który Lech i Bożena wykonywali po raz pierwszy (w innej aranżacji) już w 1975 roku na Studenckim Festiwalu Piosenki.
Wersy do zapisania w notesiku: "Reformator może zmieniać / rozkład łapek po kieszeniach / i więcej nic, już nic" ("Reformator"), "Witajcie w kraju gdzie zadyma (trzyma) i marsza ładnie gra orkiestra (ekstra)" ("Lola"), "Jest jak w niebie / pieniądze tracą sens" ("Jest jak w niebie")
"Piosenki" (1989)